Trudno powiedzieć co jest gorsze: astronomiczne ceny ekogroszku, czy jego mizerna dostępność?

Codzienne Środowisko Dołącz do dyskusji (43)
Trudno powiedzieć co jest gorsze: astronomiczne ceny ekogroszku, czy jego mizerna dostępność?

Problemy z ekogroszkiem trwają już ponad pół roku. Z każdym miesiącem jest coraz gorzej. Nawet, jeśli komuś uda się przezwyciężyć niedobory surowca i trafić na skład, w którym ten jest, to na przeszkodzie stają ceny ekogroszku sięgające niekiedy już ponad trzy tysiące. To poważny problem, w którym bez winy nie jest nasze państwo.

Wygląda na to, że ceny ekogroszku wymykają się powoli spod kontroli

Według szacunków opublikowanych przez portal Gazeta.pl, aż 3,5-4 mln polskich gospodarstw domowych wciąż ogrzewa się węglem. W tej liczbie znajdziemy 800 tys. nowoczesnych kotłów węglowych zamontowanych w ciągu czterech ostatnich lat. Po co ktoś miałby w dzisiejszych czasach montować kocioł na surowiec wskazywany jako najbardziej szkodliwy dla środowiska i tym samym najmniej perspektywiczny? W dużej mierze dlatego, że państwo niemalże do tego zachęcało.

Program Czyste Powietrze mający, jak sama nazwa wskazuje, pomóc Polakom zrezygnować z wysokoemisyjnych źródeł ciepła, do 1 stycznia tego roku pozwalał uzyskać dotację na zakup takiego kotła węglowego. Pod paroma warunkami oczywiście. Nowe urządzenie musiało spełniać określone normy. Dodatkowo zastosowanie alternatywnego źródła ciepła, na przykład gazowego, nie wchodziło w grę. W tym także ze względów ekonomicznych. Ekogroszek – od słowa „ekonomiczny” – miał być paliwem akceptowalnym także z ekologicznego punktu widzenia.

Problem w tym, że po drodze rządzący przyjęli wreszcie do wiadomości, że węgiel polską gospodarkę jednak trzeba będzie zdekarbonizować. Do przeszłości odeszło traktowanie węgla niczym „czarnego złota” i skarbu narodowego Polski. To z kolei oznacza konieczność szybkiego nadrabiania zaległości. Zwłaszcza, że gospodarka oparta na węglu z roku na rok będzie generować coraz większe koszty, na wszystkich możliwych płaszczyznach. Co jednak zrobić z ekogroszkiem? Kryzys zaczął się od nowych norm jakościowych, które zresztą nie zdążyły wejść w życie.

W październiku zeszłego roku ceny ekogroszku wynosiły 900-1100 zł za tonę. Od tego czasu sytuacja tylko się pogorszyła. Dzisiaj za tonę surowca trzeba zapłacić ponad 2 tys. zł, trafiają się ceny sięgające nawet 3 tys. zł. Najtańszy surowiec, o cenie rzędu 1800-1900 zł za tonę to ten o najmniejszej kaloryczności. A to wszystko optymistycznie zakładając, że jakiś ekogroszek rzeczywiście uda się kupić.

Nie da się ukryć, że rezygnację z dofinansowania zakupu pieców węglowych należało przeprowadzić już lata temu. Nawet za cenę większych kosztów programu Czyste Powietrze.

Czynniki powodujące niedobory węgla kilka miesięcy temu wciąż pozostają aktualne

Ostatnie miesiące to splot niekorzystnych okoliczności windujące ceny ekogroszku w górę i negatywnie wpływających na jego dostępność. Przede wszystkim najnowszy z nich – embargo na rosyjski węgiel. Owszem, z moralnego punku widzenia to posunięcie jak najbardziej słuszne. Dodatkowo współfinansowanie rosyjskiej machiny wojennej nie leży w interesie naszego państwa jako takiego. Tyle tylko, że zdecydowana większość rosyjskiego węgla zaspokajała potrzeby gospodarstw domowych i małych ciepłowni.

Tyle tylko, że już wcześniej brakowało ekogroszku i węgla w ogóle. W listopadzie zeszłego roku kopalnie Polskiej Grupy Górniczej wprowadziły limity sprzedaży wynoszące 3 tony. Niektóre firmy energetyczne zgłaszały poważne braki surowca. Wówczas źródłem problemu nie była wojna, lecz sytuacja na światowych rynkach, której nie dało się zrekompensować krajową produkcją.

Państwa azjatyckie, przede wszystkim Chiny, masowo wykupywały węgiel oferując za niego lepszą cenę. Jakby tego było mało, państwa zachodniej Europy czymś musiały sobie zrekompensować zamykanie elektrowni jądrowych. Urzeczywistnienie antyatomowych postulatów oznaczało konieczność tymczasowego przeproszenia się z węglem.

Dlaczego ówczesne problemy miałyby być istotne teraz? Od tego czasu właściwie niewiele się zmieniło. Jeżeli już, to tylko na gorsze. Branża węglowa niedawno alarmowała, że może zabraknąć węgla. Oprócz wojny należałoby wskazać jeszcze galopującą inflację.

Do tego należy zauważyć, że niektórzy zapobiegliwi Polacy wykupywali surowiec z wyprzedzeniem, słusznie spodziewając się jeszcze wyższych cen. W tej grupie znajdziemy też przedsiębiorców. To wyjaśnia jakim cudem wciąż możemy znaleźć oferty sprzedaży rosyjskiego węgla, na przykład w serwisie OLX.

Miesiąc temu postawiłem tezę, że o tanim ekogroszku możemy zapomnieć. Nie sposób byłoby jej w tym momencie nie podtrzymać. Czy jednak można coś teraz zrobić z problemem? Większość czynników kształtujących ceny ekogroszku są poza zasięgiem wpływu naszego rządu. Nawet spełnienie podatkowych postulatów branży węglowej co najwyżej spowolni wzrost cen. Znalezienie alternatywnych dostawców może być trudne. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że sezon grzewczy niedawno się skończył. Być może do jesieni uda się znaleźć jakieś rozwiązanie.