Gdy umiera jeden z rodziców i nie zostawia po sobie testamentu, spadek w pierwszej kolejności otrzymają jego małżonek i dzieci. Zwykle dochodzi wtedy do sytuacji, gdy mężowi czy żonie zmarłego przysługują większe udziały w domu czy innych przedmiotach niż te przypadające dzieciom. Nie oznacza to jednak, że dziedziczenie po jednym z rodziców, gdy drugi żyje, jest mniej korzystne dla dzieci niż dla samego małżonka.
Dlaczego małżonek zmarłego otrzyma więcej niż dzieci?
Pod jednym z artykułów, które niedawno ukazały się na Bezprawniku, pojawił się komentarz zdziwionego czytelnika. Pytał, jak to możliwe, że gdy zastosowanie znajduje dziedziczenie ustawowe, rodzic miałby otrzymać taką samą część spadku co jego dzieci. Zaznaczył, że przecież małżonkowi ustawowo należy się połowa spadku, a dopiero druga połowa podlega podziałowi między wszystkich – tj. jego i dzieci.
To jednak nie do końca prawda. Spadek będzie się dzielił między małżonka i dzieci po równo (z pewnym wyjątkiem, o którym niżej). Wprawdzie finalnie jego udziały w domu, samochodzie czy jakichkolwiek innych przedmiotach nieraz będą wyższe niż te przypadające dzieciom. Nie jest to jednak efekt tego, że ustawa przyznaje mu większy udział w spadku. Chodzi o inną kwestię – wspólność majątkową.
Dziedziczenie a wspólność majątkowa małżonków
W momencie zawarcia małżeństwa co do zasady między mężem i żoną powstaje wspólność majątkowa. O ile nie postanowią inaczej i nie zawrą specjalnej umowy, większość rzeczy, które nabędą w trakcie trwania małżeństwa, będzie należeć do obojga. Oczywiście są tu pewne wyjątki – np. odziedziczony spadek czy darowizna co do zasady wchodzą w skład majątku osobistego, nie wspólnego.
W czasie trwania wspólności majątkowej istnieją w sumie aż 3 masy majątkowe – majątek osobisty męża, majątek osobisty żony i majątek wspólny. Kiedy jednak małżonek umiera, jego część podlega dziedziczeniu. Wiadomo więc, że w skład spadku na pewno wejdzie jego majątek osobisty. Ale jest jeszcze przecież majątek wspólny.
Oczywiste jest, że cały majątek wspólny nie mógłby stać się własnością spadkobierców. W końcu, jak sama nazwa wskazuje, był to majątek wspólny, a więc należał nie tylko do spadkodawcy, ale i do żyjącego wciąż małżonka. Rozwiązaniem jest więc jego podział. Co do zasady przyjmuje się, że małżonkowie mają równe udziały w majątku wspólnym. Z tego powodu po śmierci jednego z nich połowa majątku wspólnego staje się wyłączną własnością żyjącego męża czy żony. Z kolei druga połowa + majątek osobisty staje się spadkiem i podlega dziedziczeniu.
Wspólność majątkowa to jednak nie jedyne rozwiązanie. Małżonkowie mogą przecież jeszcze zawrzeć intercyzę. Rzecz w tym, że rozdzielność majątkowa na dziedziczenie nie ma większego wpływu. Małżonkowi przysługuje dokładnie taki sam udział w spadku co w przypadku wspólności majątkowej.
Jak przebiega dziedziczenie po jednym z rodziców, gdy drugi żyje?
Teraz warto przejść już do samych zasad dziedziczenia. O ile zmarły nie sporządził testamentu, dziedziczenie przebiega na podstawie ustawy. Zgodnie z przepisami do spadku w pierwszej kolejności uprawnieni są spadkobiercy z I grupy spadkowej. Wśród nich znajduje się małżonek i zstępni.
Ich udziały co do zasady będą równe. Jeśli więc na przykład zmarły pozostawił po sobie żonę i dwójkę dzieci, każde z nich otrzyma 1/3 spadku. Istnieje jednak pewne „ale” – małżonek nie może otrzymać mniej niż ¼ spadku. Jeśli więc dzieci jest więcej niż trójka, podział nie będzie już równy. Małżonek dostanie wtedy ¼ spadku, a pozostała część (3/4) podzieli się na równo między dzieci.
Tym samym dziedziczenie po jednym z rodziców, gdy drugi żyje, zwykle wcale nie oznacza, że spadek ulega nierównemu podziałowi. Nie licząc takiej sytuacji jak ta opisana wyżej, a więc gdy dzieci będzie więcej niż trójka, każdemu przypadnie taki sam udział.
Oczywiście, finalnie sytuacja nieraz wygląda w ten sposób, że rodzic ma znacznie większe udziały w składnikach całego majątku. To jednak wcale nie oznacza, że przypadł mu większy spadek, a jest to jedynie efekt ustania wspólności majątkowej.
I tak przykładowo załóżmy, że zmarły miał żonę i dwójkę dzieci. Każdemu z nich należy się wtedy spadek wysokości 1/3. Małżonkowie mieli jednak wspólny dom. W takim wypadku najpierw trzeba podzielić majątek wspólny. ½ udziałów jest wyłączną własnością żyjącej żony. Dopiero druga połowa (jako ta należąca do zmarłego) podlega dziedziczeniu – po równo między trójkę spadkobierców (żonę i dwójkę dzieci).
W efekcie więc każde z dzieci będzie mieć 1/6 udziałów w domu, a ich matka – aż 4/6. Nie jest to jednak efekt odziedziczenia większego spadku. Zresztą dla porównania – taki dom mógł być przecież równie dobrze wyłączną własnością zmarłego, gdyby np. otrzymał go w darowiźnie czy kupił przed zawarciem małżeństwa. W takiej sytuacji dom w całości wejdzie w skład spadku. Wtedy zarówno żonie, jak i dwójce dzieci przypadnie po 1/3 udziałów.