Jeszcze w tym roku ma ruszyć program Mieszkanie na start – będący de facto „ulepszoną” wersją Bezpiecznego Kredytu (z dodatkowymi ograniczeniami). Czy jednak program wspierający zakup mieszkania można byłoby skonstruować inaczej? W przestrzeni publicznej pojawiają się różne koncepcje – takie jak choćby Elastyczny Kredyt Odsetkowy. Być może to dobry punkt wyjścia do dyskusji o kształcie kredytów hipotecznych.
Preferencyjny kredyt, ale bez dopłat. Nowa koncepcja jednego z ekspertów
Zdaniem wielu specjalistów (i zwykłych obywateli) dopłaty do kredytu na zakup pierwszej nieruchomości w ramach Bezpiecznego Kredytu sprawiły, że popyt gwałtownie wzrósł, co przełożyło się na szybsze tempo wzrostu cen. Mieszkanie na start może wywołać ten sam efekt.
Jeden z ekspertów finansowych, Krzysztof Oppenheim, proponuje w rozmowie z Forum Polskiej Gospodarki inne rozwiązanie – preferencyjny kredyt, ale bez dopłat. Elastyczny Kredyt Odsetkowy (czyli „EKO Kredyt”) miałby być dostępny dla każdego Polaka (bez szczególnych warunków) pod warunkiem, że posiada on odpowiednią zdolność kredytową. Oprocentowanie okresowo stałe (na pierwsze 5 lat) wynosiłoby 5 proc. w skali roku. Kredytobiorca musiałby również, tak jak w przypadku zwykłego kredytu hipotecznego, uiścić co najmniej 20-procentowy wkład własny. To, co jednak jest najbardziej zaskakujące, jeśli chodzi o „Elastyczny Kredyt Odsetkowy”, to fakt, że kredytobiorca, przy zobowiązaniu zaciągniętym na 20 lat, byłby zobligowany jedynie do spłacania… odsetek od zadłużenia. Kapitał mógłby za to nadpłacać „w międzyczasie”, bez konieczności płacenia tej samej kwoty co miesiąc. Jeśli natomiast po 20 latach do spłaty wciąż byłaby znacząca kwota kapitału, „miejsce” kredytobiorcy mogłyby zająć… jego dorosłe dzieci.
Oprócz tego praktycznie jedyny limit, jaki miałby obowiązywać, dotyczyłby liczby „EKO kredytów”; single mogliby posiadać jeden taki kredyt, małżeństwa (również z dziećmi) – maksymalnie dwa. Dodatkowo ze środków uzyskanych z preferencyjnego kredytu można byłoby sfinansować jedynie zakup mieszkania, a nie działki czy domu.
Kredyt bez konieczności spłaty kapitału co miesiąc to potencjalnie większa rewolucja niż dopłaty do zobowiązania
Trzeba przyznać, że koncepcja nowego kredytu mieszkaniowego przedstawiona przez eksperta jest dość… egzotyczna. Najmocniej zwraca uwagę brak obligatoryjnej spłaty kapitału w comiesięcznych ratach; zadaniem kredytobiorcy byłoby przede wszystkim zatroszczenie się o to, by było go stać na terminową spłatę odsetek. Kapitał mógłby spłacać w dowolnym momencie, bez dodatkowych opłat, a jeśli po określonym czasie nadal pozostawałoby sporo do spłaty, kredyt mógłby być automatycznie dziedziczony.
Autor rozwiązania podkreśla przede wszystkim brak dopłat ze strony państwa; i o ile jest to prawda, o tyle rata takiego kredytu mieszkaniowego byłaby więcej niż atrakcyjna, co mogłoby jeszcze mocniej pobudzić popyt. Najprawdopodobniej też koszt takich kredytów wcale nie byłby tak niski – zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że spłata kapitału mogłaby być mocno nieregularna. Nie zmienia to jednak tego, że propozycja może być ciekawym punktem wyjścia do dyskusji o zmianie kształtu kredytów hipotecznych, które obecnie (jeśli państwo nie interweniuje w żaden sposób) mają raczej dość sztywną formę.