Wypłacanie trzynastej czy czternastej emerytury nic nie da. Głodowych świadczeń w Polsce z roku na rok jest coraz więcej

Finanse Państwo Praca Dołącz do dyskusji
Wypłacanie trzynastej czy czternastej emerytury nic nie da. Głodowych świadczeń w Polsce z roku na rok jest coraz więcej

Choć polityka socjalna to jeden z filarów obecnego rządu, to niestety i w tym obszarze wciąż jest wiele do poprawy. Z danych ZUS wynika, że emerytury głodowe z roku na rok są coraz powszechniejszym zjawiskiem. Tymczasem zamiast skupić się na poprawie systemu, Zjednoczona Prawica woli wypłacać jednorazowe świadczenia.

Emerytury głodowe dostaje już ponad 352 tysięcy ludzi

Obecny system emerytalny w Polsce skonstruowany jest w ten sposób, że staż pracy w żaden sposób nie wpływa na prawo do świadczenia. Od ilości odprowadzanych składek zależy za to wysokość przyszłej emerytury. W ten sposób wiele osób w naszym kraju co miesiąc otrzymuje na konta lub do ręki mniej niż obowiązujące minimum, czyli na ten moment 1338,44 złotych brutto. Problem się pogłębia, co dobitnie pokazują liczby.

Z danych publikowanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych wynika, że tylko w ciągu dziesięciu lat ilość emerytur głodowych wzrosła czternastokrotnie. Jeszcze 2012 roku poniżej minimalnej wypłacano 23,9 tysiąca świadczeń. W tym 2021 roku problem ten dotyczył 337,6 tysiąca emerytów. W połowie 2022 roku dramatycznie niskie pieniądze otrzymało już 352 tysiące osób. Jeśli ta dynamika się utrzyma to za kolejne dziesięć lat za zdecydowaną większość wypłacanych emerytur po prostu nie da się wyżyć. Niestety w najbliższym czasie na zmiany w tym zakresie trudno liczyć.

Pomysłu na zmianę nie ma i pewnie nie będzie

Rząd próbuje ratować sytuację seniorów poprzez dodatkowe świadczenia. Najpierw pojawiła się trzynasta emerytura, a potem dodano jeszcze jedną wypłatę. W tym roku, w ramach remedium na inflację, wypłata czternastych emerytur nastąpiła już w sierpniu. Dodatkowe pieniądze dla najstarszych są oczywiście potrzebne, jednak takie działania praktycznie wcale nie poprawiają ich sytuacji na dłużej niż parę miesięcy.

Wielu ekonomistów zaznacza też, że za obecny wzrost cen odpowiada też rozdawnicza polityka rządu. Choć nie jest to oczywiście jedyny, a pewnie nawet nie główny powód sytuacji na rynku, to tego typu działania tylko pogarszają sytuację. Niestety nie wydaje się, by w ministerialnych głowach był jakiś pomysł na realną naprawę systemu emerytalnego w naszym kraju.

Świetnie obrazuje to odpowiedź na interpelację posła opozycji Michała Jarosa, który zwrócił uwagę na problem rosnącej liczby głodowych świadczeń. Pismo z Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej choć wygląda imponująco pod względem ilości treści, to tak naprawdę nie niesie za sobą żadnego merytorycznego przesłania. Przeczytamy w nim o historii systemu emerytalnego, wypłacanych przez rząd dodatkowych emeryturach, a nawet coraz gorszych danych ZUS. Puentą jest standardowe zapewnienie o bieżącej analizie sytuacji.

Wybory już za rok. To nie czas na zmiany, tylko – na kolejne obietnice

Najgorsze dla nas wszystkich jest to, że wybory już za rok. I nie chodzi mi wcale o krytykę demokratycznego wyboru naszych przedstawicieli, a bardziej o festiwal obietnic, który już za chwilę się rozpocznie. Różnorodne pomysły prezentować będą politycy wszystkich opcji, a to nie sprzyja systemowym zmianom.

Tymczasem dane wyraźnie pokazują jak szybko system emerytur staje się po prostu bezużyteczny. Z pewnością nie uratują go jednorazowe świadczenia wypłacane seniorom. Choć wiedzą o tym właściwie wszyscy, to tak naprawdę mało kto na poważnie przejmuje się problemem. Przed społeczeństwem ważne zadanie, by w przyszłym roku wybrać ludzi nie bojących się wprowadzać dotkliwe dla nas wszystkich zmiany. Pytanie tylko, czy ktoś taki w ogóle się znajdzie.