Fałszywe inwestycje to prawdziwe straty sięgające czasem nawet setek tysięcy złotych
W życiu jest więcej pewników niż tylko śmierć i podatki. Zaliczyłbym do tego grona zasadę, że jeśli coś wygląda na zbyt piękne, by było prawdziwe, to najprawdopodobniej właśnie takie jest. Wciąż jednak trafiają się osoby, które dają się nabrać na fałszywe inwestycje. Praktycznie każdego miesiąca możemy usłyszeć o nowych przypadkach ofiar przestępców namówionych na zakup akcji Orlenu. Ku przestrodze informuje o nich policja. Komenda Miejska w Zielonej Górze ostrzega:
Niemal 36 tysięcy złotych stracił mieszkaniec Zielonej Góry, który uległ przestępczej manipulacji. Chcąc pomnożyć swoje oszczędności, „inwestował” na giełdzie w akcje jednego z koncernów paliwowych oraz akcje innych firm. Oszuści wykorzystują rozpoznawalność marek i zaufanie do dużych przedsiębiorstw, aby wyłudzać pieniądze od niedoświadczonych inwestorów.
Dosłownie trzy dni później ich koledzy z Opola informują o kolejnych pokrzywdzonych przez dokładnie ten sam proceder:
Dwaj mieszkańcy Opola, 83-latek oraz 74-latek, chcieli zwiększyć swój majątek, inwestując w reklamowane w sieci akcje Orlenu. Niestety, dali się zwieść przestępcom, podszywającym się pod doradców finansowych i stracili swoje oszczędności. Apelujemy do wszystkich osób zainteresowanych internetowymi inwestycjami, by zachowały czujność oraz nie wierzyły w łatwy i szybki zarobek, nieobarczony ryzykiem.
Jedna z ofiar straciła 82 tysiące złotych, druga 32 tysiące. Zainwestowane kwoty przepadły. Ktoś mógłby stwierdzić, że gorzej być już nie może. W rzeczywistości jest jednak zupełnie inaczej. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że dając się złapać na fałszywe inwestycje, możemy sobie zrobić dużo większą krzywdę. Spośród wrześniowych przypadków na szczególną uwagę zasługuje ten z Kwidzyna.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Policja ostrzega przed fałszywymi inwestycjami. Oszuści podszywają się pod znane spółki, w tym Orlen, i wyłudzają ogromne kwoty od ufnych osób. Ich ofiarą padła 72-letnia mieszkanka naszego powiatu, skuszona perspektywą łatwego zarobku, wpłaciła na wskazane konto 1000 złotych. Zamiast zyskać, straciła prawie 600 tysięcy złotych. Jak doszło do oszustwa?
To bardzo dobre pytanie. Tym razem przestępcy poszli o krok dalej. Dzięki współpracy ze strony nieświadomej ryzyka ofiary byli w stanie wyczyścić jej konto.
Udzielenie przestępcom zdalnego dostępu do naszego komputera i konta bankowego to najgorsze, co możemy zrobić
Zaczęło się dość typowo. Nie mieliśmy co prawda do czynienia ze spreparowanymi reklamami zamieszczonymi gdzieś w mediach społecznościowych. Przestępcy sami zadzwonili do 72-latki. Mężczyzna, który nawiązał z nią kontakt, przedstawił się jako "pracownik Grupy Orlen". Zaproponował jej "bezpieczną" inwestycję, która miała przynieść jej szybki i znaczny zysk. Niestety, mieszkanka Kwidzyna uwierzyła. Wpłaciła jedynie 1 tysiąc złotych.
Przez długi czas była mamiona rzekomymi zyskami, które wypracowywały zainwestowane przez nią pieniądze. Stopa zwrotu przedstawiana kobiecie była absolutnie nierealna. Świadczy o tym to, że po zaledwie kilku miesiącach chciała wypłacić aż 17 tys. zł. "Doradca" reprezentujący przestępców oczywiście się zgodził. Wystarczy, że zainstaluje na swoim komputerze program do zdalnej obsługi Supremo.
Trzeba w tym momencie wspomnieć, że oprogramowanie to jest prawdziwe. Supremo cieszy się stosunkowo pozytywnymi opiniami. Służy zdalnemu sterowaniu urządzeniami z praktycznie dowolnego miejsca na świecie. Jak się jednak łatwo domyślić, instalacja takiego programu zgodnie z instrukcjami przestępcy oznacza oddanie mu do dyspozycji naszego komputera i wszystkiego, co się na nim znajduje. Dotyczy to na przykład naszej bankowości elektronicznej.
Rezultat był więc bardzo łatwy do przewidzenia: "doradca" wykonał w imieniu swojej ofiary trzy przelewy na swoje zagraniczne konta. Wspomniane wyżej 600 tysięcy złotych zniknęło bezpowrotnie.
To nie koniec złych wieści. Dając się nabrać na fałszywe inwestycje, oddajemy przestępcom także nasze dane osobowe, które można wykorzystać przeciwko nam na różne sposoby. W grę wchodzi wyłudzenie kredytu metodą "na słupa". Tym słupem będziemy my i to od nas bank będzie się domagać spłaty. Sądy co prawda rozstrzygają czasem na korzyść oszukanych klientów, ale nie powinniśmy się spodziewać wyrozumiałości ze strony okradzionego banku.
Myliłby się ten, kto sądzi, że ofiarą mogą paść jedynie osoby starsze. Reklamy fałszywych inwestycji nie bez powodu trafiają do mediów społecznościowych, z których najczęściej korzystają ludzie młodzi i w średnim wieku. Z tegorocznego badania serwisu ChronPESEL.pl i Krajowego Rejestru Długów wynika, nawet 37 proc. Polaków w wieku od 18 do 44 lat przyznało się, że albo próbowano wyłudzić od nich dane, albo faktycznie padły one ofiarą takich działań.
Orlen i policja od dawna ostrzegają przed oszustami. Warto więc samemu przestrzec członków naszych rodzin
Co powinniśmy zrobić, by nie paść ofiarą oszustwa? Najprostszą odpowiedzią jest zdrowy krytycyzm wobec wszelkich ofert inwestowania, z którymi spotykamy się w mediach społecznościowych. Jeżeli ktoś nieproszony kontaktuje się z nami, by zaproponować nam "interes życia", to powinniśmy z góry założyć, że mamy do czynienia z oszustwem.
Zarówno Policja, jak i Orlen wielokrotnie przestrzegają przed przestępstwami wykorzystującymi tę markę do uśpienia czujności potencjalnych ofiar. Radzą także, jak uniknąć najgorszego.
Orlen nie prowadzi bezpośredniej sprzedaży swoich akcji inwestorom indywidualnym. By móc je zakupić, musimy skorzystać z pośrednictwa licencjonowanych domów maklerskich albo banków prowadzących działalność maklerską. Przed skorzystaniem z usług takiego pośrednika powinniśmy upewnić się, czy posiada on licencję Komisji Nadzoru Finansowego.
Nie powinniśmy też wierzyć w szybki i pewny zysk. Stopa zwrotu poziomie parudziesięciu procent miesięcznie jest nierealna. Nawet agresywne fundusze inwestycyjne o wysokim stopniu ryzyka mogą nam zaoferować 20-30 proc. rocznie.
Pod żadnym pozorem nie klikajmy w podsuwane nam linki. Korzystajmy wyłącznie z oficjalnych kanałów kontaktu z przedsiębiorstwami i instytucjami. Na przykład w przypadku Orlenu będzie to strona orlen.pl albo orlenwportfelu.pl.
Jeżeli ktoś oczekuje od nas, że zainstalujemy coś na swoim komputerze albo smartfonie, to najprawdopodobniej mamy do czynienia z przestępcą. Absolutnie nikomu nie udzielajmy danych umożliwiających dostęp do naszego konta w banku.
Warto także przestrzec w miarę możliwości członków naszej rodziny o zagrożeniu. W szczególności powinniśmy zwrócić uwagę na naszych seniorów, którzy są dla przestępców preferowaną ofiarą.
Tekst powstał we współpracy z Orlen S.A.