Francja ogranicza internet dzieciom – i bardzo dobrze. Mam nadzieję, że podobne regulacje pojawią się także na obszarze całej Unii Europejskiej. Ku niezadowoleniu cyfrowych gigantów, którzy, jako jedyni, na uzależnianiu najmłodszych od swoich usług korzystają.
Francja ogranicza internet dzieciom
Jak czytamy w „The Connexion”, Francuzi pracują nad ograniczeniem dostępu do internetu dzieciom. Mówiąc bardziej precyzyjnie – chodzi o zakładanie kont w serwisach społecznościowych. Deputowani poparli właśnie projekt ustawy, która określa tzw. cyfrowy wiek.
Konto na platformach społecznościowych będzie można założyć dopiero po ukończeniu 15. roku życia. Chodzi o takie serwisy, jak TikTok, czy Snapchat. Procedowane przepisy ograniczają także prawa rodziców, bo kont nie będzie można zakładać nawet za zgodą rodzica, gdy chodzi o dzieci poniżej 13. roku życia.
Francuzi będą także pracować nad ustawą, która zakaże publikowania zdjęć swoich pociech w sieci, co zwie się sharentingiem. Rodzice robią to nagminnie i prawie zawsze bezmyślnie. Nie mówiąc już o samych zagrożeniach z tym związanych, problemem jest również niemożność wyrażenia zgody przez dziecko na publikowanie wizerunku.
Również we Francji wprowadzony został swego rodzaju obowiązek preistalowania kontroli rodzicielskiej na urządzeniach przeznaczonych dla dzieci. Te zmiany trzeba ocenić pozytywnie. Choć to jedynie kilka przykładów, to mogą one zwrócić uwagę na problem innym europejskim państwom.
Stary internet już nie wróci. Zadbajmy więc o to, by ten „nowy” nie szkodził – przynajmniej najmłodszym
Era internetu opartego o Gadu-Gadu i phpBB by Przemo bezpowrotnie – niestety – minęła. Czasy kreatywności internautów i pewnej elitarności (bo korzystania z każdego serwisu czy usługi trzeba było się samemu nauczyć, włącznie z językiem angielskim) zostały wyparte przez prymitywny minimalizm i centralizację, która sprowadza się do agregacji i dozowania danych w oparciu o algorytmy.
Nad wszystkim wisi oczyście chęć zarobku, a fakt spędzania przez coraz młodsze osoby setek godzin nad bezmyślnym przewijaniem nieskończonego feedu w Instagramie czy TikToku, chyba powinien szczególnie smucić. To dobrze więc, że pewne działania prawne już się w Europie podejmuje. Choć oczywiście przedmiotowe doniesienia nie odnoszą się do korzystania z platform, a zakładania kont.
Dziś dla wielu osób Facebook, Instagram czy TikTok, to w zasadzie internet. Stąd można uznać, że odebranie dostępu do platform (bo niezałożenie konta, to brak możliwości przeglądania treści) oznacza w istocie odebranie dostępu do internetu.
Idąc dalej, dobrze byłoby, gdyby pojawiły się kolejne działania. I to w całej Unii Europejskiej, oparte o różne płaszczyzny oddziaływania. Od kampanii społecznych, po – być może – wymuszenie na największych platformach, by nie tylko sama treść, ale i jej ilość, była znacząco limitowana dla najmłodszych użytkowników.
Również samo „wdrożenie w technologię” powinno następować w odpowiedni sposób. Amerykańskie Towarzystwo Medyczne już kilka lat temu dostrzegło, że ekspozycja najmłodszych na smartfony – a więc i proste, zapewniające jedynie rozrywkę treści dostępne przez internet – może zaburzyć prawidłowy rozwój mózgu.