Napisał do nas jeden z aresztowanych sprzedawców gier PSN na Allegro!

Gorące tematy Technologie Dołącz do dyskusji (83)
Napisał do nas jeden z aresztowanych sprzedawców gier PSN na Allegro!

Opisywane przez nas w weekend wydarzenia odbiły się szerokim echem w polskiej prasie o grach, ale nie spodziewaliśmy się, że odniosą się do nich nawet bezpośrednio zainteresowani. 

Jeżeli nie śledziliście historii zbyt uważnie, warto przypomnieć ją sobie krok po kroku:

Napisał do nas jeden z bohaterów ostatniej z opisanych historii. Poprosił o zachowanie anonimowości, jednocześnie wyrażając zgodę na przedstawienie swojego stanowiska w powyższej sprawie. A jest ono, cóż – „nie jest tak jak opisywała policja”.

Gry PSN z Allegro

Przede wszystkim z informacji uzyskanych od jednego ze sprzedawców udało nam się ustalić, iż podmiotem zainteresowanym bezpośrednim rozwiązaniem problemu sprzedawania dostępu do kont PSN na Allegro jest Sony. Wydaje się więc, że w tym kontekście producentowi konsoli zależy przede wszystkim na rozwiązaniu problemu sprzedawców i kupujący mogą – ale to tylko moje założenie – spać spokojnie. Co nie znaczy, że policja nie będzie ich nadal przesłuchiwała w charakterze świadka. Zwłaszcza, że odkąd nasze weekendowe wpisy zostały nagłośnione przez ważne serwisy o grach – coraz większa liczba graczy przyznaje się, że również kontaktowali się z nimi funkcjonariusze (ale bez stawiania zarzutów).

Sprawa wyglądała tak, że zakupywaliśmy przez okres 2 lat w oficjalnym sklepie SONY gry płacąc prawie 300 zł za jeden tytuł i wystawialiśmy na allegro (jako firma, odprowadzaliśmy podatek itp) dostęp do tego konta na okres 10 dni gdzie kupujący po sprawdzeniu gry (nie była to pełna wersja bo było to konto gościnne czyli takie,że po wyłączeniu konsoli gra oraz zapisane postępy były usuwane)pisał do nas, że możemy zmienić sobie hasło bo kupił sobie w sklepie już pełną wersję. (…)

Sprawa jest rozwojowa i na pewno was powiadomię o zakończeniu sprawy ale nie róbcie z nas przestępców, którzy zarobili na tym krocie. Ze wstępnych obliczeń wydaliśmy na gry od SONY prawie 23 tys z czego zwróciło się nam 16 tys (żeby jedna gra sprzedawana na tzw 10 dni za 10 zł miała się zwrócić potrzebowaliśmy 30 takich aukcji co 10 dni czyli 300 dni). Prokurator też to wziął pod uwagę. (…)

To co nas wyróżnia od ostatnich aukcji to to,że Ci wszyscy złapani sprzedawcy kupowali gry/konta na rosyjskiej stronie internetowej PLATI.RU, które były zakładane z kradzionych kart kredytowych. My wszystko kupowaliśmy w polskim sklepie Playstation Store oraz z naszych kart kredytowych.

Jak przyznaje autor listu do redakcji, obecna sytuacja jest daleka od tej przedstawionej na stronie policji i pogłoski o tym, że w najbliższych latach z gier czeka go tylko makao w celi, są poważnie przesadzone.

Zdaniem bezpośrednio zainteresowanego prokuratura ma poważny problem z ugryzieniem tej sytuacji, ponieważ w obliczu tak prowadzonej działalności trudno jest przypisać zainteresowanym świadomość bezprawności ich działań. Prokuraturze nie pomaga też fakt, iż sprzedawcy działali w formie oficjalnej działalności gospodarczej, co niejako świadczy o ich błędnym przeświadczeniu co do stanu prawnego udostępnianych kont.

Co jednak najważniejsze – strony zawarły też ugodę finansową z prawnikami Sony, która jednak nabierze mocy jedynie w sytuacji, w której prokuratura zdecyduje się na prowadzenie postępowania. Kwota ugody (do wiadomości redakcji) jest odczuwalna, choć wcale nie zwalająca z nóg, co może niejako wskazywać na to, że w tym konkretnym wypadku Sony okazało allegrowym handlarzom nieco zrozumienia. Faktem jest jednak, że bohaterowie poprzedniego wpisu, jak wynika z otrzymanego przez redakcję listu, nie prowadzili działalności będącej główną zmorą producenta konsoli.