Konsekwentnie stoję na stanowisku, że największym zagrożeniem dla pieszych na naszych drogach są oni sami. Zdecydowanie zbyt często byłem świadkiem sytuacji, w których to co najmniej lekkomyślność pieszych przyczyniła się do niebezpiecznej sytuacji. Wystarczy wspomnieć chociażby kwestię bezmyślnego wchodzenia na przejście dla pieszych. Pieszy oczywiście ma pierwszeństwo przed pojazdem, ale dopiero wtedy, gdy znajduje się na tym przejściu. Nie zmienia to faktu, że zebry traktuje się jak integralną część chodnika.
Również z zupełnie nieznanych mi powodów dyskusja o bezpieczeństwie ruchu drogowego zawsze obraca się wokół zachowań kierowców. Zupełnie pomija się rowerzystów, jak również samych pieszych. Być może dlatego wyrok warszawskiego sądu budzi tak ogromne oburzenie. Warto jednak zastanowić się, czy oburzenie jest słuszne.
Warszawski sąd nałożył 200 zł grzywny na pieszego, który swoim zachowaniem blokował ruch. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pieszy blokował ruch samochodu, który znajdował się na chodniku. Cytując wyrok "nie zachował ostrożności, utrudniając swoim działaniem cofanie pojazdu, który poruszał się po chodniku." Wyrok spotkał się z powszechnym oburzeniem, a w komentarzach możemy zauważyć nawoływanie do linczu na sądzie. W końcu jak można dostać mandat za blokowanie ruchu samochodu w miejscu, w którym w ogóle nie powinno być samochodu?
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Grzywna dla pieszego
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że chodnik jest częścią drogi. Poza tym jazda po chodniku wcale nie jest zabroniona. Gdyby tak faktycznie było, to na drogach dochodziłoby do wielu absurdów, a do ogromnej ilości miejsc nie można by było w ogóle wjechać. Oczywiście przepisy zabraniają kierowcy jazdy chodnikiem wzdłuż jezdni. Płynie z tego prosty wniosek, że można jechać w poprzek chodnika (chociażby do bramy wjazdowej).
O przebiegu całego zdarzenia nie dowiemy się z udostępnionego fragmentu wyroku. Szkoda, bo mógłby dużo powiedzieć o sprawie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że ukarany pieszy był świadkiem tego, jak kierowca z jakiegoś powodu kierował samochodem po chodniku. Wątpię, żeby w grę wchodził morderczy i szaleńczy rajd chodnikami miasta między pieszymi. Takie sceny rodem z Carmegddon miałyby zupełnie inne skutki prawne. Bardziej prawdopodobna jest próba zaparkowania w niedozwolonym miejscu i "obywatelskie zatrzymanie pirata drogowego".
Problem w tym, że podstawową zasadą ruchu drogowego jest zdrowy rozsądek. Nawet jeżeli prowadzący samochód z jakiegoś powodu na chodnik wjechał, to musi również z niego zjechać. Pieszy nie może ot tak sobie zablokować samochodu próbującego wyjechać z miejsca, w które wcześniej nie do końca zgodnie z prawem wjechał. Nawet jeżeli kierowca w tym celu porusza się po chodniku. Przede wszystkim dlatego, że pieszy naraża się na niebezpieczeństwo, że samochód go potrąci. Po drugie dlatego, że to wynika z przepisów prawa o ruchu drogowym.
Grzywna dla pieszego za blokowanie samochodu poruszającego się chodnikiem?
Każdy z uczestników ruchu, a piesi do takich się zaliczają, mają obowiązek unikać sytuacji, które mogłyby spowodować zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Oczywiście zachowanie kierowcy jest osobną kwestią. Z kronikarskiego obowiązku należy zauważyć, że w opisywanej sytuacji kierująca samochodem kobieta została ukarana mandatem w wysokości 700 zł. Zachowanie pieszego było przedmiotem osobnej sprawy.
Najprawdopodobniej kierująca została przez pieszą "przyłapana" na próbie zaparkowania w niedozwolonym miejscu. Zachowanie to (słusznie) oburzyło pieszego, który uniemożliwił mu wyjazd z tego miejsca. Czy to nie brzmi jak definicja blokowania ruchu? Obaj powinni zostać ukarani za swoje zachowanie i tak właśnie się stało. Fakt bycia pieszym nie oznacza, że mamy immunitet na wykroczenia drogowe.