Gwar, pijackie piosenki i ciągły aromat smażonych potraw. Bliskie sąsiedztwo restauracji może naprawdę uprzykrzać codzienne życie. I choć z pozoru sąsiedztwo restauracji może być atutem, szczególnie dla tych, którzy stołują się na mieście, to często bywa zupełnie odwrotnie. Co mogą zrobić mieszkańcy, którzy chcieliby pozbyć się uciążliwego restauratora ze swojego azylu? Czy ciągła hałas i zapachy z wnętrza restauracji mogą być wystarczającym powodem?
Gdy podróżuję, to lubię nocować w hotelach/mieszkaniach w pobliżu których są restauracje lub bary. Dla wielu z nas jedzenie poza domem stało się nieodłączną częścią codziennego życia. Podróżujemy po to, aby próbować nowych smaków. Wychodzimy do ulubionych miejsc, aby celebrować ważne dla nas chwile. Czy też trafiamy do nich z najbardziej prozaicznej przyczyny, gdy jesteśmy głodni.
Problemu związanego z hałasem czy też zapachem restauracyjnego jedzenia nie zrozumieją ci, którzy go nigdy nie doświadczyli. Ja doświadczyłem tego na własnej skórze podczas studiów we Włoszech. Szczęśliwie po miesiącu znalazłem inne mieszkanie. Tylko, że to rozwiązanie dobre wyłącznie dla najemców. Przecież nikt nie będzie w pierwszej kolejności starał się sprzedawać mieszkania, do którego dopiero co się wprowadził i za które spłaca kredyt. Co zatem w takiej sytuacji?
Hałas i nieprzyjemne zapachy z restauracji, co mogą zrobić sąsiadujący mieszkańcy?
Nie istnieje żadne remedium. Nie został wypracowany także żaden schemat według którego należałoby postępować z niechcianym restauratorem. Sposobów na pozbycie się gastronomicznej działalności gospodarczej są różne. Oręż, po który często sięgają niezadowoleni mieszkańcy to wniosek o pozbawienie lokalu koncesji na alkohol. Sprawa jest łatwiejsza do rozwiązania, gdy lokal zajmowany przez restauracje należy do wspólnoty. Wówczas bardzo często wystarczy, że wspólnota podejmie uchwałę w przedmiocie podwyższenia czynszu za dany lokal. W biznesie gastronomicznym stały koszt wynajmu lokalu odgrywa znaczną rolę. Zatem podwyższenie ceny za wynajem może skutkować doprowadzeniem restauracji do granicy opłacalności.
Zdarza się, że wspólnoty starają się być sprytniejsze od restauratorów. Podejmują uchwały w przedmiocie wprowadzenia zakazu prowadzenia konkretnej działalności gospodarczej. Tyle, że takie uchwały są całkowicie bezprawne. Gdy restaurator zdecyduje się zaskarżyć taką uchwałę, to sąd z pewnością przyzna mu rację. Istotny będzie jednak stan prawny lokalu. Często restauracje i puby w okresie letnim korzystają z tzw. ogródków piwnych. I to właśnie hałasy dobiegające z sezonowych ogródków stają się często przyczynkiem do postępowania sądowego. I tu już nie zawsze racja będzie po stronie właściciela. Pamiętajmy bowiem, że ogródki najcześciej usytuowane są na obszarze należącym do wspólnoty, nie zaś do właściciela lokalu usługowego.
Co istotne, zgodnie z treścią art. 12 ust. 3 ustawy o własności lokali – właściciele lokali mogą w uchwale zwiększyć obciążenie lokalu użytkowego, jeżeli uzasadnia to sposób korzystania z niego. Powyższe może dotyczyć np. zwiększenia opłat za wywóz śmieci, co jest całkowicie uzasadnione, z uwagi na fakt, że gastronomiczny lokal usługowy śmieci produkuje znacznie więcej od zwykłego lokalu mieszkalnego.
Jak wspomniałem wyżej, najgroźniejszym orężem w rękach wspólnoty jest koncesja. Udzielenie zgody na sprzedaż alkoholu w budynku. Bez niej restauratorzy nie mają szans na uzyskanie koncesji na sprzedaż alkoholu. W przypadku braku jej uzyskania, lub też utraty prowadzenie lokalu może okazać się zwyczajnie nieopłacalne.
Wciąż brakuje precyzyjnych przepisów regulujących problematykę emisji. W polskim porządku prawnym nie istnieją tzw. normy odorowe oraz brak jest metodyki pomiaru zapachu. Co to oznacza? Brak utrwalonej linii orzeczniczej. Co w wielu przypadkach zniechęca do rozpoczynania sądowej batalii.