Zaprojektowaliśmy zaproszenie na ślub – teraz drukarnia sprzedaje je jak własne!

Technologie Dołącz do dyskusji
Zaprojektowaliśmy zaproszenie na ślub – teraz drukarnia sprzedaje je jak własne!

Żyjemy w pięknych czasach, gdy sami możemy zaprojektować wzór plakatu/koszulki/mebla, a profesjonalna firma wykona nam to w trymiga! Co jednak w sytuacji, gdy firma lub osoba, którą włączyliśmy w proces produkcji naszego dzieła, zacznie traktować je jak swoje własne?Z poradą prawną zgłosiła się do nas para nowożeńców. Podjęli oni współpracę z agencją reklamową, świadczącą równocześnie usługi sklepu ślubnego i drukarni. Ze względu na ciekawe techniki druku i stosowane materiały, została ona wybrana jako wykonawca ślubnych akcesoriów – zaproszeń, winiet itp. Ze względu na brak – jak to zwykle bywa – „idealnego” wzoru dostępnego w sklepie, para postanowiła stworzyć własny projekt. Dla spersonalizowania grafiki, wkomponowali w nią swoje własne odciski palców, ułożone na wzór serduszka. Dzięki temu rozdawane gościom materiały zyskały ciekawy efekt i były bardziej osobiste.

Pomysł jednak był „za dobry”, ponieważ poza entuzjazmem gości, wzbudził także zainteresowanie drukarni. Ta, nie uzasadniając swoich działań żadnym zapisem w regulaminie ani nawet stosownym mailem do pary młodej, zaczęła sprzedawać całą serię produktów zawierających projekt klientów – w dodatku bez stworzenia podobnej grafiki, a z wykorzystaniem oryginalnej, z odciskami palców ich właścicieli! Jesteśmy dalecy od tworzenia teorii spiskowych, w których ktoś mógłby pobrać odciski, by później np. podłożyć je na narzędziu zbrodni, jednak sprawa wydała się na tyle ciekawa, że skonsultowaliśmy ją z ekspertem Bezprawnika w zakresie własności intelektualnej. Oto jego opinia:

Co do zasady, działanie takiego sklepu internetowego jest bezprawne. Niektóre z firm tworzących wzory na podstawie projektów swoich klientów mogą wprawdzie zastrzec w regulaminie, że ich klienci zgadzają się na udzielenie im poprzez wysłanie wzorca licencji na korzystanie z takiego utworu, jednakże nawet w tej sytuacji należy podać na stronie internetowej dane identyfikujące pierwotnych autorów, w celu uniknięcia naruszenia autorskich praw osobistych. Ponadto, zwłaszcza, gdy producent czerpie korzyść z eksploatacji takich wzorów, pierwotnym twórcom – zgodnie z treścią ustawy – należy się wynagrodzenie.

Wiele osób w takiej sytuacji mogłoby odpuścić sobie całą sytuację i stwierdzić, że nie zastrzegli (np. w korespondencji mailowej z drukarnią), że nie godzą się na wykorzystywanie projektu. Jednak jak wyjaśnia prawnik, nie mają takiego obowiązku, ponieważ stworzony przez nich wzór jest ich własnością – w tym przypadku można go dodatkowo łatwo zidentyfikować poprzez same odciski palców. Warto więc – choćby ze względów bezpieczeństwa – ubiegać się przynajmniej o wycofanie wzoru, a w większości przypadkach także o rekompensatę finansową.

Jeśli zdarzyła się Wam więc sytuacja, w której przykładowo wywoływaliście zdjęcia, pokazywane później jako reklamówka zakładu fotograficznego, nie zostawiajcie tej sprawy bez odzewu. Chociaż każdy przypadek jest indywidualny i niesie ze sobą różne rodzaje postępowania, warto skontaktować się z prawnikiem, który podpowie co można „ugrać” w danej sytuacji.

Zdjęcia pochodzą z freeimages.com