Lekarz niemal zawsze musi wypisać L4, nawet jeśli symulujemy. Ze szkodą dla siebie i dla nas

Praca Zdrowie Dołącz do dyskusji (158)
Lekarz niemal zawsze musi wypisać L4, nawet jeśli symulujemy. Ze szkodą dla siebie i dla nas

Jak dostać L4? Wielu Polaków, którym nie chce się iść do pracy, zastanawia się, jak tu symulować chorobę w taki sposób, żeby nie musieć wywiązywać się z obowiązków wobec pracodawcy. Lekarz zwolnienie nam da, ale może za to słono zapłacić.

Bywa czasem tak, że po prostu nie chce nam się iść do pracy. Mieliśmy trudny dzień, mamy mnóstwo spraw do uporządkowania, a do pracy trzeba wstać na szóstą lub siódmą, bo szef nie ma litości. Bywa też i tak, że po weekendowej imprezie trzęsą nam się ręce, chcielibyśmy pospać, a zbliżający się poniedziałek dobitnie przypomina o obowiązkach. Wszystkiego tego chcielibyśmy uniknąć. Tak samo jak kontroli w pracy, trudniejszego okresu, stresu z czymś związanego. Chcielibyśmy zdobyć trochę wolnego czasu bez wykorzystywania urlopu.

Co pozostaje? L4. Czasami fikcyjne L4, którego chcieliby na przykład protestujący.

I tutaj zaczynają się schody. Jak dostać L4? Nie możemy pójść do lekarza i powiedzieć, że nie chce się nam iść do pracy (chociaż, jak zaraz podam w artykule, są od tego wyjątki). Niektórzy symulują więc chorobę. O ile nie da się udawać anginy, to zawsze mogą powiedzieć, że boli ich brzuch, postękać tam, gdzie doktor dotknie i naopowiadać niestworzonych historii, dodać coś o biegunce, powiedzieć, że nie mogę iść do pracy, bo coś tam. Czy lekarz musi wypisać L4? Niestety dla nas, zazwyczaj musi.

Jak dostać L4?

Lekarz nie chce ryzykować, że nie wypisze L4, a potem pacjentowi coś się stanie w pracy, bo wtedy odpowiedzialność będzie spoczywać na nim. Lekarzy nikt nie przeszkolił w rozpoznawaniu kłamstw, czasami mogą podejrzewać, że pacjent wcale chory nie jest, ale zwolnienie wypiszą. Tyle tylko, że jest to bardzo niebezpieczna sytuacja, bo łączy się z wyłudzeniem przez „chorego” nienależnego mu świadczenia, przysługującego osobom naprawdę niemogącym pracować. Jeśli pracodawca wyśle do nas kontrolę z ZUS-u i okaże się, że w tym czasie urządzamy balangę, to nie tylko my będziemy mieli kłopoty, ale także sam lekarz. Mogą mu grozić poważne konsekwencje, z finansowymi włącznie (na przykład zmuszą go do wypłacenia tego nienależnego świadczenia).

A ja chodzę chora i co… ?

W całej naszej pracy musimy uważać na jeden typ toksycznych ludzi spod znaku „a ja to z grypą pracowałam i było dobrze”. Przychodzenie do pracy chorym jest bardzo nieodpowiedzialne, bowiem nie tylko pogarszamy własne zdrowie, ale również zarażamy innych. Jeśli ktoś zapyta nas, dlaczego niby nasza choroba była lepsza od ich choroby, najlepiej zapytać, czy będą nam potem płacili za leczenie powikłań, czy będą do nas przychodzić, kiedy wylądujemy w szpitalu. Gdy jesteśmy naprawdę chorzy, niech nas sobie wyzywają od symulantów – my zaś kombinujmy, jak dostać L4.

Może kiedyś i tak było, że do pracy przychodziło się chorym, pijanym albo w zaawansowanej ciąży, ale dzisiaj nie musimy słuchać wymówek innych ludzi, bo kiedy jesteśmy chorzy i nie możemy pracować, to nikt się nie będzie później nad nami użalał, kiedy dostaniemy zapalenia opon mózgowych, bo nie doleczyliśmy grypy.

Z drugiej strony, zastanawianie się jak dostać L4 tylko po to, żeby móc wyremontować mieszkanie jest niebezpieczne nie tylko dla nas, ale również dla lekarza, który obdarza nas zaufaniem i wierzy, że naprawdę nie możemy pracować. Nie nadużywajmy tego zaufania, bo później naprawdę zwolnienia nie dostaniemy, a ktoś będzie musiał się przez nas tłumaczyć.