W ostatnich dniach jednym z głównych tematów rozmów Polaków, poza epidemią i związanym z nią kryzysem, jest dyskusja „jak nie dostać mandatu”. Wszystko za sprawą restrykcyjnych obostrzeń, których przestrzegania pilnują policjanci. W raz lepszym, a raz gorszym stylu. Jedni prawnicy odradzają przyjmowania mandatów w kontrowersyjnych okolicznościach. Inni idą jeszcze dalej i tworzą specjalne wzory oświadczeń, których odczytanie czy przekazanie policjantowi ma pomóc w uniknięciu kary.
Jak nie dostać mandatu? – kontrowersyjna propozycja
„Oświadczam, że jestem w trakcie realizacji spraw niezbędnych do zaspokojenia potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 10.04.2020 z późn. zm. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii”. Tak zaczyna się formułka, kolportowana przez prawników sympatyzujących z opozycją. Zalecają oni wydrukowanie jej i noszenie jej ze sobą na wypadek, gdyby policjanci chcieli nam dać bezpodstawny mandat.
W formułce jest też stwierdzenie:
Jednocześnie przypominam, że Konstytucja RP gwarantuje obywatelowi wolność poruszania się (Art. 52) i zezwala na jej ograniczenie wyłącznie w stanach nadzwyczajnych, zgodnie z artykułem 233. Taki stan na terytorium RP nie został wprowadzony.
Jest też oświadczenie o tym, że interwencja (w opinii obywatela) stanowi przekroczenie uprawnień funkcjonariusza i że obywatel niniejszym odmawia przyjęcia mandatu.
Uważam, że wyposażanie ludzi w takie formułki jest pod wieloma względami ryzykowne, a być może nawet nieroztropne. Mandatu może unikniemy, za to policjant jeszcze chętniej skieruje naszą sprawę do sądu. Tymczasem w wielu przypadkach sprawę załatwiłaby zwykła rozmowa.
Formułka nie może być tarczą antypolicyjną
„Pamiętajcie – to nie żaden wytrych. Priorytet to #ZOSTAŃWDOMU”, pisze na Twitterze adwokat Konrad Pogoda, znany w sieci jako Johnny „Kamikaze” Brown. Ale to jednak jest trochę wytrych. Wiele osób uzna, że może ją odczytać policjantowi w każdej sytuacji, którą uznają za niesprawiedliwą dla siebie. Tymczasem – choć sam wielokrotnie krytycznie wypowiadałem się o ostatnich działaniach policji (ale też o obostrzeniach, takich jak zakaz wstępu do lasu) – bardzo często mają oni uzasadniony powód do interwencji. Na przykład ktoś uparcie siedzący ze znajomymi na świeżym powietrzu w miejscu publicznym, nie reagujący na prośby policjantów, jeszcze dodatkowo odczytuje im adwokacką formułkę, naraża się w pierwszej kolejności na śmieszność, a w dalszej na dotkliwą karę.
Pamiętajmy, że nieprzyjęcia mandatu możemy dokonać informując o tym ustnie policjantów. Przekazanie kartki z oświadczeniem, bez próby podjęcia choćby rozmowy z patrolem, może w niektórych sytuacjach okazać się (przy późniejszym postępowaniu przed sądem) okolicznością utrudniającą nam obronę swojej pozycji. Pamiętajmy, że choć sami często mamy przekonanie co do słuszności swojej racji, to równie często nie znamy dokładnej treści przepisów i może się okazać że tkwiąc w błogiej nieświadomości łamiemy dość oczywiste zakazy. No i jeszcze jedno – to policjant decyduje o tym, by naszą sprawę skierować również do Sanepidu. A tam kara administracyjna może się okazać o wiele bardziej bolesna niż mandat.
Policjant też człowiek
Wiem, że od początku kwietnia żyjemy historiami śmiesznymi, strasznymi i absurdalnymi o kontrowersyjnych interwencjach policji. Pamiętajmy jednak, że mówimy często o incydentach, których prowodyrami są nadgorliwi funkcjonariusze. Tymczasem większość policjantów to ludzie z głową na karku, którzy – jeśli tylko nie łamiemy otwarcie prawa i jeśli nie okazujemy wobec nich pogardy i bezczelności – starają się sprawiedliwie przeprowadzić interwencję. Policja długie lata pracowała na zdobycie zaufania publicznego i w końcu je zdobyła. Dziś, po wprowadzeniu przez rząd kulawych obostrzeń, zaufanie do niej zaczęło spadać. Ale policja to w dużej mierze cały czas ci solidni ludzie, którym warto zaufać. Pamiętajmy o tym, gdy zatrzyma nas patrol. Czasami krótka rozmowa wystarczy byśmy nawzajem pożyczyli sobie miłego dnia i odjechali w swoją stronę. Żadna prawnicza formułka nie musi być do tego potrzebna.