Kary umowne w umowie zlecenia to częsty konstrukt, który ma przymusić jedną ze stron do realizacji kontraktu. Takie rozwiązania pojawiają się jednak również w umowach, które mają na celu obejście prawa pracy — zawieranych z „pracownikami”. Jak dalece pracodawca/zleceniodawca może sobie pozwolić?
Kary umowne w umowie zlecenia
Kara umowna, to konstrukcja, która polega na finansowym ukaraniu strony kontraktu, która nienależycie wykonuje umowę, naruszając jej postanowienia. Kara umowna powinna być określona, także co do maksymalnej wysokości. Nie może odnosić się do niezapłacenia sumy pieniężnej (bo w wypadku opóźnienia w płatności przysługują odsetki). W wypadku, gdy stroną umowy jest konsument, nie wolno wobec niego zastrzec rażąco wygórowanej kary umownej.
Co istotne, w tym wypadku takie postanowienie nie wiąże konsumenta. Oznacza to, że jeżeli w umowie zastrzeżono karę rażąco wygórowaną, to traci moc nie tylko sama nadwyżka, która powoduje owe „rażące wygórowanie”. Niejako odpada kara umowna jako taka odnosząca się do odpowiedniego naruszenia.
O karach umownych za wiele nie da się przeczytać, mając w ręku jedynie Kodeks cywilny. Analiza tematu powinna być oparta o dorobek orzecznictwa, a także doktryny — stąd po prostu odsyłam do opracowań. To z orzeczeń sądów, zwłaszcza Sądu Najwyższego, dowiadujemy się m.in., że wprowadzenie zakazu konkurencji, obwarowanego karami, ale bez wynagrodzenia za jego przestrzeganie, jest sprzeczne z naturą stosunku prawnego. I dlatego nie może funkcjonować.
Nie warto kombinować — w żadną stronę
Każdy stosunek prawny można rozpatrywać na podstawie art. 5 k.c., czyli zasad współżycia społecznego, a ponadto — gdy umowa dotyczy relacji przedsiębiorca-nieprzedsiębiorca, przepisów konsumenckich. Dlatego najprostszym przesłaniem, jest po prostu — nie warto kombinować.
Przykładowo: wprowadzanie kar za spóźnienia do pracy w umowie zlecenia wydaje się dopuszczalne. Ale wtedy, gdy kara nie jest absurdalna co do wysokości. Z kolei np. karanie za nieprzyjście do pracy z powodu zwolnienia lekarskiego, jest z kolei oczywiście sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Mówiąc najprościej, kary umowne nie mogą w sposób oczywisty naruszać interesów „pracownika”. Nie mogą być absurdalne, niesprawiedliwe.
Warto też pamiętać, że stosunek pracy należy rozważać w kategorii faktów. Jeżeli zleceniobiorca świadczy określoną pracę na rzecz i pod kierownictwem zleceniodawcy, w określonym miejscu i czasie, to niezależnie od tego, jak nazwiemy umowę, będzie to umowa o pracę.
A w umowie o pracę generalnie nie wolno zastrzegać kar umownych, bo zasady odpowiedzialności pracownika kompleksowo regulują przepisy Kodeksu pracy. Zleceniobiorca, który nie zgadza się z określonymi w umowie karami umownymi, może zatem — jeżeli stwierdzi, że była to w praktyce umowa o pracę — wystąpić do sądu pracy o ustalenie istnienia stosunku pracy.