Za zakazem kar cielesnych z kodeksu rodzinnego i opiekuńczego nie idą żadne konkretne przepisy karne
Jednym z wielu sposobów na wzbudzenie kontrowersji jest zwrócenie uwagi, że stosowanie kar cielesnych wobec dzieci jest w Polsce zabronione. Zaraz odezwą się głosy, że przecież zwykły klaps nikomu jeszcze nie zaszkodził. Takie osoby stwierdzą zapewne także, że ich samych rodzice w ten sposób dyscyplinowali i wyszło im to na dobre. Można oczywiście polemizować, czy tak w rzeczywistości się stało. Nie ulega jednak wątpliwości, że stan prawny jest, jaki jest. Równocześnie praktyka się z nim rozmija na poziomie porównywalnym do mizernej ściągalności abonamentu RTV.
Ilu rodziców rzeczywiście wymierza klapsy swoim dzieciom? Trudno to oszacować. Zeszłoroczne badanie "Barometr postaw wobec krzywdzenia dzieci 2024" sugeruje, że 36 proc. Polaków wciąż uważa, że dyscyplinowanie za pomocą kar cielesnych jest uzasadnione. Wcześniejszy sondaż Centrum Badania Opinii Publicznej podpowiada z kolei, że 19 proc. respondentów jest zdania, iż są sytuacje, w których trzeba dać dziecku klapsa. Wydaje się więc, że przemocowe metody wychowawcze może wciąż stosować 20-25 proc. z nas.
Jeżeli więc stosowanie kar cielesnych jest zabronione, to dlaczego nie znikają one z rzeczywistości polskich rodzin? Ktoś mógłby wskazywać na przyczyny kulturowe, być może nawet polityczne. Warto jednak zwrócić uwagę także na konstrukcję samych przepisów, które formułują interesujący nas zakaz. W końcu to sankcje za jego złamanie miałyby potencjał na przełamanie oporu przed zmianami. Kluczowym przepisem jest art. 96¹ kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
To jedyny przepis przywołanej wyżej ustawy, który odwołuje się wprost do stosowania kar cielesnych. Nie zawiera ona przepisów karnych. Konsekwencje za złamanie zakazu mogą więc wynikać co najwyżej ze sprawowania nadzoru opiekuńczego przez sądy rodzinne. Teoretycznie więc w grę wchodzi ograniczenie władzy rodzicielskiej albo wręcz jej odebranie. Sąd może zastosować w formie zrządzenia także łagodniejsze środki przeciwdziałania zagrożeniu dobru dziecka.
Sądzenie rodziców za naruszenie nietykalności dziecka poprzez klapsa wydaje się przypadkiem czysto hipotetycznym
Z pewnością znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że przecież w grę wchodzą także przepisy karne. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w ich przypadku sprawa jest dużo bardziej skomplikowania. W pewnym sensie rację mają osoby, które starają się przekonać opinię publiczną, że "klaps to przecież jeszcze nie bicie". Będziemy w końcu mieli do czynienia z różnymi czynami zabronionymi. Wszystko zależy od rozmiaru krzywdy wyrządzonej dziecku. Typowy klaps wypełnia przesłanki zastosowania art. 217 kodeksu karnego, a więc stanowi potencjalnie naruszenie nietykalności cielesnej.
Kluczowym elementem zacytowanego przepisu wydaje się §3. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego, a więc w teorii to dziecko powinno samo oskarżyć własnych rodziców i jeszcze przedstawić dowody na popełnienie przestępstwa. Można sobie wyobrazić, że zastępuje je w tej roli drugi rodzic. Włączenie się prokuratora do takiej sprawy, by chronić ważny interes społeczny, wydaje się wręcz abstrakcją. Można się wręcz spodziewać rozważań nad znikomością szkodliwości społecznej.
Z punktu widzenia przepisów prawa klaps rzeczywiście nie jest tym samym, co pobicie swojego dziecka przez rodzica
Załóżmy jednak, że mamy do czynienia z czymś bardziej drastycznym. Jeżeli kary cielesne doprowadziły do uszkodzenia ciała, obrażeń, lub nawet poważnych skutków zdrowotnych, to mamy całą paletę przepisów kodeksu karnego. Najważniejszym z nich wydaje się art. 207 k.k.
Własne dziecko pozostaje w stałym stosunku zależności od sprawcy. Pozostaje przy tym nieporadne ze względu na swój wiek. Rodzice albo opiekunowie stosujący kary cielesne wykraczające poza "zwykłego klapsa" jak najbardziej mogą odpowiadać za znęcanie. Jeżeli narażają dziecko na poważne konsekwencje zdrowotne, albo są szczególnie upokarzające lub bolesne, to z pewnością możemy mówić o szczególnym okrucieństwie.
Powinniśmy się również zastanowić nad możliwością zastosowania przepisów o wywołaniu lekkiego albo średniego uszczerbku na zdrowiu. Nie ma się jednak co oszukiwać: jeśli rodzic sprawił swoją "ciężką ręką", że jego dziecko wylądowało w szpitalu, to z pewnością mamy do czynienia ze znęcaniem się. Niektórzy eksperci są jednak przekonani, że wymagany jest tutaj jeszcze element ciągłości. W tej sytuacji jednorazowy wybryk rzeczywiście może stanowić uszczerbek na zdrowiu. Granicę pomiędzy lekkim a średnim wyznacza 7 dni hospitalizacji.
Dlaczego w takim razie nie pobicie? Prawnicy definiują "pobicie" jako zdarzenie, w którym przynajmniej dwie osoby biją trzecią. Możemy więc sobie wyobrazić, że dwójka rodziców bijących swoje dziecko odpowie z art. 158 k.k. Grozi im wówczas nawet 5 lat pozbawienia wolności.