Nawet gdy zarabiasz 20 tys. zł, możesz nie być w klasie średniej

Finanse Firmowy lifestyle Praca Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Nawet gdy zarabiasz 20 tys. zł, możesz nie być w klasie średniej

Wydawałoby się, że klasowe społeczeństwo to relikt odległej przeszłości. W praktyce jednak posługiwanie się tego rodzaju podziałami pojawia się coraz częściej. W ostatnich latach uwydatniła to nieistniejąca już ulga dla klasy średniej, będąca częścią Polskiego Ładu. Z klasą średnią nie miała ona nic wspólnego. Dopuszczalne w jej ramach zarobki były na tyle niskie w stosunku do kosztów życia, że mógł z niej skorzystać przeciętny Kowalski.

Mit klasy średniej: średnie wynagrodzenie i mediana płac

Trudno precyzyjnie zdefiniować charakter klasy, o której mowa. W naszym kraju nierzadko kojarzy się z nią osoby zarabiające średnie wynagrodzenie. Według wskaźników GUS-u w ubiegłym roku wynosiło ono ok. 7140 zł miesięcznie „na rękę”.

Niekiedy zdarza się też łączenie z klasą średnią ludzi wypracowujących medianę płac, niższą w tym przypadku od przeciętnych poborów o ok. 20%, odzwierciedlającą zarobki większości Polaków.

Z kolei ulga dla klasy średniej, obowiązująca 3 lata temu, przeznaczona była dla osób otrzymujących miesięczne pobory w wysokości między ok. 4200 zł a 7920 zł netto.

Prawdziwa klasa średnia cieszy się ponadprzeciętnym standardem życia

W tym miejscu nasuwa się więc pytanie, co jest nie tak z rozpropagowanym w mediach spojrzeniem na klasę średnią?

Włączanie w jej szeregi osób zarabiających przeciętne wynagrodzenie – lub takie, które otrzymuje najwięcej Polaków – nie ma zbyt wiele wspólnego z tym, w jakiej sytuacji materialnej powinna być ta grupa.

W klasie średniej tradycyjnie zawsze znajdowali się np. przedsiębiorcy. Poza nimi byli w niej przedstawiciele wolnych zawodów, dysponujący wszystkimi niezbędnymi dobrami i żyjący na ponadprzeciętnym poziomie. Nie zaś ludzie oglądający każdą złotówkę i z trudem wiążący koniec z końcem.

Nawet 20 tys. zł miesięcznie to za mało, by znaleźć się w klasie średniej

Klasa średnia jest trudna do ścisłego zdefiniowania. Wiele w tym przypadku zależy od stylu życia aspirujących do niej ludzi i ponoszonych w związku z tym wydatków.

Z pewnością do tego grona można włączyć kogoś będącego właścicielem nieruchomości kupionej bez większego wysiłku, kogo stać bez żadnego problemu na wszystkie niezbędne wydatki, utrzymanie auta, prywatną opiekę medyczną, kształcenie dzieci, pomoc domową czy częste zagraniczne podróże. I to bez zaciągania w tym celu zobowiązań.

Problem polega jednak na tym, że w polskich realiach z trudem na te kryteria może łapać się osoba zarabiająca nawet 20 tys. zł netto miesięcznie, a więc niemało z perspektywy tego, ile uzyskuje większość.

Nade wszystko zaś w naszym kraju od lat mamy do czynienia ze spłaszczaniem się płac. Stąd nawet pracownicy o wysokich kwalifikacjach nieraz zarabiają stosunkowo niewiele. Może i z racji wykształcenia powinni być oni w klasie średniej, ale nie potwierdzają tego ich pobory.

To zaś nasuwa wniosek, że pojęcie wymienionej grupy jest przestarzałe i nie ma zastosowania do dzisiejszych czasów. Bo to, że coraz więcej ludzi żyje na podobnym poziomie, wcale nie oznacza przecież, że są oni klasą średnią.