Resort zdrowia chce, by każdy, nawet zaszczepiony, lądował na kwarantannie po kontakcie z chorym na wariant Delta

Zdrowie Dołącz do dyskusji (332)
Resort zdrowia chce, by każdy, nawet zaszczepiony, lądował na kwarantannie po kontakcie z chorym na wariant Delta

Kwarantanna przy wariancie Delta ma dotyczyć również osób w pełni zaszczepionych. Takie informacje przekazuje rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Ma to być element „dmuchania na zimne”, bo bardziej zaraźliwy wariant SARS-CoV-2 szybko rozprzestrzenia się po świecie. Problem w tym, że w ten sposób rządzący zaprzeczają sami sobie, bo od miesięcy przekonywali że szczepionki zapewnią nam bezpieczeństwo.

Kwarantanna przy wariancie Delta

Rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz powiedział w Polsat News, że sanepid zapobiegawczo kieruje na kwarantannę wszystkie osoby, z którymi miała kontakt osoba zakażona indyjskim wariantem koronawirusa (nazwanym już powszechnie wariantem Delta). Dotyczy to również osób po pierwszej bądź obu dawkach szczepionki na Covid-19. Na razie takich przypadków nie jest dużo, bo w Polsce ta mutacja jeszcze nie rozprzestrzeniła się zbyt mocno. Ale patrząc na to, co dzieje się chociażby w Wielkiej Brytanii (blisko 30 tysięcy zakażeń dziennie), to nas również może czekać podobna sytuacja.

Jednak, co ważne, tak duża liczba zakażeń na Wyspach Brytyjskich wcale nie idzie w parze ze znacznym zwiększeniem liczby hospitalizacji i śmierci. Powód jest prosty: szczepionki działają. I zaszczepione osoby po prostu przechodzą zakażenie bezobjawowo lub ze skąpymi objawami. Tak samo więc będzie w Polsce, kiedy – pewnie prędzej niż później – wirus Delta zacznie między nami mocno krążyć. Tymczasem polski resort zdrowia postanowił zrównać ludzi mających status osoby zaszczepionej z tymi, którzy z różnych powodów na szczepienie się nie zdecydowali. I to pomimo tego, że Andrusiewicz sam przyznaje, że liczba zakażeń u osób po dwóch dawkach jest znikoma.

Decyzja, która oznacza powrót chaosu?

Wyobraźcie sobie zatem, że według najnowszych wytycznych Ministerstwa Zdrowia lekarz, na którego salę trafi pacjent zarażony wariantem Delta, automatycznie trafia na kwarantannę. I nic nie daje fakt, że jest po dwóch dawkach szczepionki. I że badania naukowe potwierdzają, że dostępne na rynku preparaty skutecznie walczą z tą mutacją. Na kwarantannę trafia zresztą nie tylko on, ale – jak można zrozumieć – cała towarzysząca mu załoga. A to może oznaczać kolejne przekładanie zabiegów w szpitalach i zamykanie oddziałów.

A jak to będzie wyglądało w przypadku „zwykłych” zakażeń? Zastanówcie się czy osoba, u której potwierdzono wariant Delta, chętnie przekaże sanepidowi listę osób, z którymi się widziała, by te zamknąć na dwa tygodnie w domach w środku wakacji? Wiedząc, że są to osoby zaszczepione. Przypomnę, że już zimą i wiosną system zgłaszania ludzi, z którymi miało się kontakt, de facto przestał działać, na skutek spadającego zaufania Polaków do aparatu państwowego. Tym bardziej teraz, gdy zachęcono wszystkich nas do szczepień, nie wyobrażam sobie by ludzie chcieli innym psuć lato taką kwarantanną.

I po co była ta promocja szczepień?

A więc z jednej strony mamy system zachęt, takich jak loteria Narodowego Programu Szczepień czy zwolnienia zaszczepionych z limitów. Z drugiej jednak rząd decyduje się na ruch całkowicie odwrotny, pokazujący że przyjęcie nawet dwóch dawek nie zwalnia nas z obowiązku zamknięcia się w domu. Rozumiem, że chodzi o to, by taki nosiciel wirusa nie zaraził osoby niezaszczepionej. Ale czy w tym momencie nie odbieramy wolności ludziom, którzy zdecydowali się – jak to władza często podkreśla w patriotycznym geście – pomóc nie tylko sobie, ale i innym? I czy nie odbieramy jej na rzecz ludzi, którzy świadomie decydują się na to, by nie pomagać w zatrzymaniu pandemii?