Liechtenstein skierował do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu nietypowe żądanie. Przedstawiciele księstwa oczekują, że ETPC zmusi Czechy do anulowania uznania jego obywateli za Niemców. W tle ogromny majątek skonfiskowany przez Czechosłowację po II Wojnie Światowej.
Liechtenstein domaga się, by ETPC oficjalnie uznał, że jego obywatele nie są Niemcami
Księstwo Liechtensteinu to niewielkie państewko położone pomiędzy Austrią a Szwajcarią. Zamieszkuje je niecałe 40 tysięcy mieszkańców. Liechtenstein pełną niepodległość uzyskał w 1866 r., po wystąpieniu razem z Austrią ze Związku Niemieckiego. Księstwo należy do Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz strefy Schengen. Nie jest członkiem Unii Europejskiej, lecz należy do organizacji EFTA razem z Norwegią, Islandią i Szwajcarią.
Liechtenstein jest również skonfliktowany z Czechami. Najnowszą odsłoną konfliktu jest skierowanie przez rodzinę Liechtensteinów skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Spór jest na tyle poważny, że księstwo nie utrzymywało stosunków dyplomatycznych z Republiką Czeską aż do 2009 r.
Jak to zwykle bywa, gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku mowa o 50 tys. ha ziemi należącej przed wojną do obywateli Liechtensteinu a położonych na terytorium Czech.Nieruchomości te zostały skonfiskowane po zakończeniu II Wojny Światowej, w oparciu o dekret prezydenta Czechosłowacji, Edwarda Benesza.
Założenie było proste: skonfiskować majątek pozostawiony przez Niemców, zwłaszcza tych żyjących w regionie Sudetów. Dekret Benesza pozbawiał ich nie tylko majątku, ale także dla pewności pozbawiała ich czechosłowackiego obywatelstwa. Nie sposób nie zauważyć, że wysiedlenie Niemców Sudeckich jak najbardziej stanowiło jedną z wielu powojennych czystek etnicznych.
Nie tylko Liechtenstein kwestionuje konfiskaty oparte o dekret Benesza – w podobnej sytuacji jest zakon krzyżacki
Pragnienie odwetu po latach hitlerowskiej okupacji było jak najbardziej zrozumiałe i powszechne właściwie w całej Europie. Problem w tym, że czechosłowackie władze niespecjalnie przejmowały się tym, jakie stanowisko dana osoba czy instytucja zajmowała w trakcie wojny. A także, jak w przypadku obywateli Liechtensteinu, czy faktycznie była Niemcem.
Przypadek Księstwa Liechtensteinu nie jest odosobniony. Do ETPC zwrócił się także zakon krzyżacki, również pozbawiony licznych nieruchomości na podstawie dekretu Benesza. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że Liechtenstein w trakcie wojny oficjalnie był państwem neutralnym, w praktyce rodzina książęca po kryjomu wspierała aliantów. Krzyżacy zaś byli aktywnie prześladowani przez III Rzeszę.
Podobnie jak w przypadku zakonu krzyżackiego, czeskie sądy systematycznie odmawiają uznania bezprawności konfiskaty. Strona czeska uważa, że nie ma ku temu najmniejszej podstawy. Edward Benesz był legalnym prezydentem Czechosłowacji. Piastował swoją funkcję jeszcze przed wojną. To argument użyty przez Czechów także w przypadku sporu z Krzyżakami.
Liechtenstein przekonuje z kolei, że księgi wieczyste spornych nieruchomości wyczyszczono. Wszystko po to, by ich stan prawny pasował do przesłanek zastosowania dekretu. Ówczesna głowa rodu, książę Franciszek Józef II, uważał się za Niemca. Księstwo oczekuje, że Trybunał oficjalnie potwierdzi suwerenność księstwa. Tym samym jednoznacznie stwierdzi, że jego obywatele nie są Niemcami.
Spory związane z krzywdami wyrządzonymi już po zakończeniu II Wojny Światowej ciągle trwają
Rozstrzygnięcie po myśli Liechtensteinów jest bardzo prawdopodobne. Nie ma najmniejszej wątpliwości co do nieprzerwanego istnienia suwerennego Księstwa Liechtenstein. Związku rodziny książęcej z III Rzeszą Niemiecką udowodnić się właściwie nie da. W takim wypadku istnieje spora szansa na zmusić Czechy do otwarcia negocjacji z Liechtensteinem. Warto pamiętać, że Republika Czeska była gotowa uregulować podobne sprawy z innymi neutralnymi państwami, na przykład ze Szwajcarią.
II Wojna Światowa, choć od jej zakończenia minęło 75 lat, wciąż pozostawiła niezagojone rany i niewyrównane krzywdy. Dotyczy to także Polski. Nasz rząd oficjalnie domaga się od Republiki Federalnej Niemiec reparacji wojennych dla Polski. Zgodnie z ustaleniami Konferencji Poczdamskiej miała otrzymać je z puli otrzymanej od Niemców przez ZSRR. Adresat polskich pretensji może być niewłaściwy.
Tymczasem względem Polski roszczenia wysuwają amerykańskie organizacje żydowskie, które uważają, że należy im się mienie bezspadkowe po Żydach będących ofiarami Holocaustu. Sprawa ta stanowi od dłuższego czasu kość niezgody pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi. Jej najnowszą odsłonę stanowi konflikt o ustawę 447. Na szczęście raport departamentu stanu USA obszedł się z Polską na tyle łagodnie, że sprawę można uznać właściwie za zamkniętą. Warto zauważyć, że podobne pretensje zgłaszali niegdyś Niemcy wypędzeni po wojnie z terytorium Polski.
Wygląda na to, że spory prawne związane z zakończeniem II Wojny Światowej będą się jeszcze ciągnąć przez długie dekady. Nawet, jeśli ich końca nie dożyją faktyczni pokrzywdzeni, to na świecie pozostają ich spadkobiercy. A także ich spadkobiercy.