Zakon krzyżacki chce odzyskać średniowieczny zamek Bouzov na Morawach. W Czechach wyczerpali już wszelką możliwą drogę prawną. Krzyżacy nie składają broni i zapowiadają skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wbrew pozorom, sprawa nie jest tak absurdalna, na jaką na pierwszy rzut oka wygląda.
Krzyżacy wciąż istnieją i starają się o odzyskanie utraconego mienia na terytorium Czech
Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, a więc znani z naszej historii Krzyżacy, stara się odzyskać niegdyś do niego należące nieruchomości w Czechach. Jedną z nich jest średniowieczny zamek Bouzov, będący jedną z najchętniej odwiedzanych atrakcji turystycznych na Morawach. Starania w tym kierunku zakon podejmuje od 2014 r. Rzecz jasna, Republika Czeska nie jest za specjalnie zainteresowana zwrotem zamku dawnym właścicielom. Wszelkie tamtejsze instancje sądowe odmawiały zakonowi praw do nieruchomości. Teraz, jak podaje serwis Kresy.pl, Krzyżacy zamierzają skorzystać z prawdopodobnie ostatniej możliwości prawnej – skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Czeski Sąd Konstytucyjny odrzucił roszczenia zakonu krzyżackiego do zamku Bouzov na Morawach
Sprawa wcale nie jest oczywista. Historia zakonu wcale nie kończy się z sekularyzacją Inflant i przejściem tamtejszych braci zakonnych, z wielkim mistrzem na czele, na luteranizm. Zakon nigdy nie został rozwiązany. Jego część pozostająca w cesarstwie niemieckim, gdzie także posiadał rozległy majątek, przetrwała do naszych czasów. Po drodze Krzyżacy wrócili do pierwotnego rodzaju działalności. Zamiast nawracania pogan ogniem i mieczem, zakon od połowy XIX w. zajmuje się przede wszystkim działalnością szpitalną i charytatywną. Po krótkotrwałym przejęciu kontroli nad zakonem przez ród Habsburgów, Krzyżacy odzyskali samodzielność. Obecnie główną siedzibą zgromadzenia jest Wiedeń.
Krzyżacy posiadali także nieruchomości w Czechach, będących w końcu przez wieki częścią cesarstwa niemieckiego, później zaś rządzonych przez Habsburgów Austro-Węgier. Zamek Bouzov kupili w 1696 r. Majątek zakonu w dawnej Czechosłowacji najpierw w 1939 r. skonfiskowali naziści, po przejęciu kontroli nad terytorium tego państwa. Później, po wojnie, władze postanowiły samemu podstąpić dokładnie to samo – zarzucając zakonowi udział w germanizacji, popieranie III Rzeszy oraz wręcz „mordowanie Słowian w średniowieczu”. Nie da się ukryć, że chodziło raczej po prostu o pozbycie się niemieckiego zakonu z Czechosłowacji po wojnie i okropieństwach popełnianych w jej trakcie przez Niemców. Można przy tym śmiało stwierdzić, że hitlerowcy prześladowali Krzyżaków, czego przejawem było nie tylko przejmowanie zakonnego majątku. III Rzesza zakazała działalności zakonu, niektórych braci zakonnych spotkały szykany ze strony władz. Co skądinąd nie przeszkadzało nazistom wykorzystywać krzyżackiej symboliki w propagandzie.
Pierwotną decyzję o konfiskacie unieważnił czechosłowacki sąd administracyjny, jednak odzyskanie zamku uniemożliwiło przejęcie władzy przez komunistów w 1948 r.
Co ciekawe, Krzyżacy odwołali się od tej decyzji do ówczesnego czechosłowackiego Najwyższego Sądu Administracyjnego. Ten stwierdził nieważność konfiskaty, uchylając tym samym dekret prezydenta Edvarda Beneša. Problem w tym, że władzę w Czechosłowacji w lutym 1948 r. przejęli komuniści i konfiskata pozostała w mocy. Teraz to właśnie na prezydencki dekret powołują się władze czeskie – najpierw w postaci Instytutu Dziedzictwa Narodowego, później sądów. W tym także Sąd Konstytucyjny, który właśnie odrzucił skargę zakonu.
Najważniejszym argumentem jest właśnie to, że dekret został wydany przez legalne, powojenne władze. Skoro konfiskata majątku zakonu nie została przeprowadzona przez komunistów, to zamek Bouzov nie podlega procesowi restytucji mienia kościelnego. Gdyby z kolei przejęcie zamku przez państwo nastąpiło po komunistycznym zamachu stanu, to zakon mógłby odzyskać zamek. Krzyżacy zapowiadają wykorzystanie ostatniego środka prawnego, jaki im został – skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Czy mają szanse? Czas pokaże. Biorąc jednak pod uwagę stwierdzenie nieważności decyzji o konfiskacie przez powojenny czechosłowacki sąd, nadzieje zakonu nie muszą być bezpodstawne.
Tymczasem Polacy raczej nie muszą obawiać się, że Krzyżacy będą chcieli, na przykład, odzyskać zamek w Malborku. Trzeba pamiętać, że historię państwa zakonnego w Prusach zakończył wielki mistrz Albrecht Hohenzollern, który wybrał karierę zupełnie świeckiego, protestanckiego księcia. Wówczas: polskiego wasala. Wcześniej stolica tegoż państwa przeszła w polskie ręce na mocy układu z najemnikami, którym Krzyżacy sprzedali Malbork jako ekwiwalent niewypłaconego żołdu.