Od 2007 r. kolejne rządy obiecują Polakom likwidację abonamentu RTV, a ten jakoś pozostaje niezmieniony
Który to raz kolejna władza zapowiada, że już niedługo nadejdzie długo wyczekiwana likwidacja abonamentu RTV? Politycy dzisiejszej Koalicji Obywatelskiej obiecują to już od 2007 r. Nic z tych zapowiedzi nie wyszło. Prawdę mówiąc, wątpię, czy tym razem będzie inaczej.
Ministerstwo Kultury przygotowało rzecz jasna już założenia stosownego projektu ustawy. Przypomnijmy: abonament RTV, który lubię nazywać po prostu podatkiem od posiadania radia lub telewizora, ma zniknąć. Zastąpi go dotacja bezpośrednio z budżetu państwa. Pierwotnie wyniesie ona 2,5 mld zł rocznie i będzie podlegać automatycznej corocznej waloryzacji. Nie jest to może rozwiązanie idealne, ale przynajmniej pozwala odetchnąć zarówno podatnikom, jak i pracownikom Poczty Polskiej, którą ustawodawca z jakiegoś powodu ustanowił organem odpowiedzialnym za pobór tej daniny.
Jest w tym wszystkim jeden kluczowy problem: nie wiemy, kiedy likwidacja abonamentu RTV miałaby faktycznie nastąpić. Jak podaje portal Forsal.pl, zgodnie z założeniami projekt ustawy ma zostać ostatecznie przyjęty przez rząd w II albo III kwartale 2026 r. Tym samym nowe przepisy miałyby zacząć obowiązywać najszybciej w 2027 r. Brzmiałoby to może względnie akceptowalnie, gdyby nie to, że praktycznie zaraz zacznie się rok 2026. Jakby tego było mało, w 2027 r. odbędą się wybory parlamentarne, które obecna większość rządząca może wygrać, ale może też przegrać z kretesem. Co się na pewno nie zdarzy, to odczucie zmian przez dotychczasowych abonentów przed wyborami.
To nie koniec złych wieści. Założenia resortu kultury zakładają co prawda abolicję dla osób, które nie płacą tej jednej z najbardziej znienawidzonych danin publicznoprawnych, ale jedynie częściową. Tym samym cały czas pozostaną jakieś osoby, które Skarbówka dalej będzie ścigać za zaległości. Szczegóły mamy poznać dopiero wtedy, gdy projekt ustawy będzie gotowy.
Jeżeli politycy nie potrafią napisać projektu ustawy sami, to niech skorzystają z ChatGPT albo Groka
Likwidacja abonamentu RTV nie jest czymś przesadnie trudnym. Prawdę mówiąc, darmowe modele sztucznej inteligencji są w stanie bez większego trudu wygenerować treść projektu ustawy, który trzyma się opisanych na początku założeń. Sprawdzałem. Największym wyzwaniem dla prawdziwego ustawodawcy wydawał się raczej wybór konkretnej koncepcji finansowania mediów publicznych w przyszłości. Dlaczego w takim razie mamy czekać aż do 2027 r. bez gwarancji, że rzeczywiście rządzący zrealizują tę koncepcję na czas?
Z pewnością jakąś wymówką będzie trudna sytuacja budżetu państwa. 2,5 mld zł dodatkowych wydatków w dzisiejszych realiach jest czymś, co w przedstawicielach Ministerstwa Finansów i Gospodarki z pewnością wywołuje odruch obronny. Równocześnie nie da się ukryć, że resort ten ma ostatnio tendencję do ignorowania palących potrzeb zmian w prawie nawet wtedy, gdy nie trzeba wydawać więcej pieniędzy. Przykładem może być niechęć do rewizji ustawy o ochronie praw lokatorów oraz rozwiązania problemu istnienia archaicznego podatku od posiadania psa, który przynosi gminom więcej szkód niż pożytku.
Trudno także oprzeć się wrażeniu, że politycy – niezależnie od partyjnej przynależności – tak naprawdę nie chcą niczego zmieniać w finansowaniu mediów publicznych. Obecny system jest archaiczny, nieskuteczny i wyjątkowo niepopularny, ale za to działa. To znaczy: media podporządkowane kolejnym władzom otrzymują mimo wszystko niemałe pieniądze od państwa. Obywatele nie płacą abonamentu? Nic nie szkodzi, bo zawsze można przelać rządowej telewizji i radiu parę miliardów złotych rekompensaty za sam fakt istnienia zwolnień podmiotowych. Kwotowo w tym momencie wychodzi mniej-więcej to samo. Obecnie państwo dopłaca do mediów publicznych ok. 2 mld zł rocznie.
Przyjąłem korzystniejszą dla rządzących interpretację zdarzeń w postaci autentycznej i zarazem skrytej niechęci do likwidacji abonamentu RTV. Zgodnie z nią działania zmierzające w tym kierunku są jedynie pozorowane i służą bardziej aktywizacji elektoratu przed wyborami. Coś w końcu trzeba będzie w 2027 r. obiecać albo chociaż zostawić następcom jakieś przysłowiowe kukułcze jajo. Może jednak być też tak, że się mylę i mamy do czynienia ze zwykłym brakiem kompetencji do przygotowania w miarę akceptowalnego projektu ustawy w rozsądnym czasie.
Nie ma się co oszukiwać: likwidacja abonamentu RTV jest czymś, co mogło i powinno być zrobione rok temu. Trudno doszukiwać się jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla opieszałości w tym zakresie. Zwłaszcza że nawet Ministerstwo Kultury było przez ten czas w stanie wprowadzić rozwiązania w rodzaju nowej opłaty reprograficznej, zwanej też "podatkiem od smartfonów". Dość łatwo więc dostrzec, jakie jego kierownictwo ma priorytety.