Loty krajowe w Europie są niekiedy uważane za nieproporcjonalnie duże obciążenie dla środowiska względem korzyści dla społeczeństwa. Z takim podejściem zgadza się Francja. Tamtejsze władze zakazały lotów pomiędzy miastami, do których można dojechać pociągiem w mniej niż 2,5 godziny. Komisja Europejska się zgodziła. Możliwe więc, że Paryż wyznacza kierunek zmian dla całego kontynentu.
Francja wyrasta na europejskiego lidera walki z lotniczymi emisjami gazów cieplarnianych
Jak podaje portal euronews.com, Francja postanowiła zakazać lotów krajowych. Na razie chodzi jedynie o krótkie trasy, które pociąg jest w stanie pokonać w mniej niż 2,5 godziny. Nowe przepisy to część zmian we francuskim prawie, służących walce ze zmianami klimatycznymi. Z początku ograniczenia mają dotyczyć kursów pomiędzy portem lotniczym Paryż Orly a Nantes, Lyonem, i Bordeaux.
Zakaz na pierwszy rzut oka nie wydaje się zbyt ambitny. To właśnie francuskim władzom zarzucają klimatyczni aktywiści. Całkowity zakaz lotów krajowych we Francji wydaje się mało prawdopodobny, przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości.
Dlaczego więc ta jedna zmiana jest taka ważna? Patrząc na problem z punktu widzenia problematyki ochrony środowiska, Paryż zrobił po prostu krok w dobrą stronę. Pasażerskie loty krajowe na krótkich dystansach nie wydają się absolutną koniecznością. Istnieje w końcu alternatywa, która nie powoduje tak dużych emisji gazów cieplarnianych. Mowa oczywiście o pociągach, ale także o nowoczesnych niskoemisyjnych samochodach.
Ktoś mógłby też zapytać: co z prywatnymi odrzutowcami? W ich przypadku nie trzeba mieć radykalnie lewicowych poglądów na kwestię osób bogatych, żeby dostrzec pewien problem. Europejskie społeczeństwa wyraźnie razi sytuacja, w której ze wszelkiej maści ograniczeń klimatycznych wyłączona jest uprzywilejowana grupa najzamożniejszych współobywateli.
Prywatne odrzutowce milionerów to większy problem niż loty krajowe
Z raportu organizacji T&E wynika, że jeden taki lot generuje tyle gazów cieplarnianych, co przeciętny człowiek przez cztery lata. Prywatne odrzutowce są też dużo bardziej szkodliwe dla środowiska niż loty komercyjne, nie wspominając nawet o pociągach. Nie ma jednak sensu porównywać ich z transportem zbiorowym. Samolot Stevena Spielberga w dwa miesiące miał zużyć paliwo za 117,000 euro. Kto z nas byłby w stanie zrobić to swoim samochodem?
Gdzie najczęściej takie prywatne odrzutowce latają? We Francji. Jak podaje portal Strefa Inwestorów, 7 z 10 tras prywatnych samolotów w Europie przebiega na linii Wielka Brytania-Francja-Szwajcaria-Włochy. Najpopularniejsza jest trasa pomiędzy Paryżem a Genewą. Nic więc dziwnego, że francuskie władze chcą zrobić porządek także z tą praktyką.
Wypowiedzi przedstawicieli francuskich władz sugerują wręcz, że to nie krótkie loty krajowe są rzeczywistym celem ograniczeń. Na przykład minister transportu minister Clément Beaune wyraźnie podkreślał, że jego kraj nie będzie dłużej tolerował najbogatszych latających prywatnymi odrzutowcami w sytuacji, gdy zwykli Francuzi muszą dokonywać ograniczeń, walcząc z kryzysem energetycznym i klimatycznym. W tym przypadku grę wchodzą nie tylko zakazy, ale także wykorzystanie instrumentów podatkowych.
Ograniczenie latania na krótkim dystansie to przejaw zdrowego rozsądku
Wydaje się, że ograniczenia w mało produktywnym ruchu lotniczym we Francji zwiastują początek nowego podejścia państw europejskich do tematu. Komisja Europejska zaaprobowała rozwiązania zaproponowane przez Paryż. Przedstawiciele Brukseli podchodzą do nich wręcz z entuzjazmem.
Bardzo więc możliwe, że pozostałe państwa członkowskie z czasem wprowadzą podobne przepisy u siebie. Możliwe także, że któryś z wiodących organów Unii Europejskiej wystąpi z inicjatywą uregulowania tematu na poziomie wspólnotowym. W końcu Bruksela już nie raz popisywała się radykalizmem w sprawach klimatycznych. Niekiedy nawet do przesady, czego najlepszym przykładem może być zamieszanie z telewizorami 8k i 4k. Sprzyjają temu przecież ambitne założenia pakietu Fit For 55.
Co ważne: przykład Francji jest żywym dowodem na to, że politycy zrozumieli, że nie mogą dłużej patrzeć przez palce na loty prywatnymi odrzutowcami najbogatszych. Czy raczej: nie mogą dłużej ignorować społecznego niezadowolenia z tego powodu. Drastyczne ograniczenia na tym polu z pewnością pomogłyby w uzyskaniu szerszej społeczne aprobaty dla innych rozwiązań mających na celu walkę z globalnym ociepleniem. Dotyczy to także ograniczania komercyjnych lotów krajowych. Wydaje się, że ten sam mechanizm ma zastosowanie także w każdym innym europejskim państwie.
Czy krótkie loty krajowe to rzeczywiście zbędna fanaberia osób relatywnie zamożnych? Wiele wskazuje na to, że tak. Żadne państwo europejskie nie jest na tyle ogromne, żeby połączenia lotnicze były niezbędne do przemieszczania się ludności w obrębie ich granic. W Unii Europejskiej nie ma terytorialnych gigantów takich jak USA, Chiny, Indie, Brazylia, czy Rosja. Zazwyczaj mamy również dużo lepiej rozwiniętą infrastrukturę kolejową. Tak, nawet w Polsce. W tej sytuacji ograniczenie ruchu lotniczego na krótkim dystansie wydaje się posunięciem wręcz zdroworozsądkowym.