Jeżeli Polak i Japończyk tej samej płci mieszkający w Holandii wezmą tam ślub i będą chcieli zamieszkać w Polsce, to Japończyk musi być uznawany za małżonka w procesie przyznawania prawa stałego pobytu. To jednak nie oznacza, że w Polsce musieliby być traktowani jak małżeństwo. To sedno najnowszego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał dość precedensowe orzeczenie, które będzie miało ogromny wpływ na związki osób tej samej płci. Wyrok zapadł na kanwie sprawy homoseksualnej pary Rumuna i Amerykanina, którzy wstąpili w związek małżeński w Belgii.
Relu Coman i Robert Hamilton przez cztery lata mieszkali w USA, a następnie w Belgii wzięli ślub. Po kilku latach chcieli zamieszkać w Rumunii, więc zwrócili się z pytaniem do tamtejszej administracji o informacje dotyczące procedury przyznania prawa stałego pobytu Amerykaninowi. We wniosku wskazali, że jako małżonek Rumuna, pan Hamilton jest członkiem jego rodziny. Powołano się przy tym na dyrektywę o swobodnym przepływie osób w UE. Daje ona prawo małżonkowi obywatela kraju członkowskiego na dołączenie do niego w tym państwie.
Odpowiedź rumuńskich organów nie powinna nikogo dziwić. Amerykaninowi odmówiono prawa pobytu ponad trzy miesiące, ponieważ Rumunia (podobnie jak Polska) nie uznaje małżeństw osób tej samej płci. Z tego powodu pan Hamilton nie może być w tym kraju uznany za małżonka Rumuna. Mężczyźni w odpowiedzi wnieśli skargę do rumuńskiego sądu, twierdząc, że padli ofiarą dyskryminacji ze względu na swoją orientację. Z tego powodu odmówiono im prawa do swobodnego poruszania się wewnątrz Unii Europejskiej. Rozpatrujący sprawę sąd zwrócił się do TSUE o rozstrzygnięcie, czy Amerykanina obejmuje pojęcie współmałżonka obywatela Unii, który skorzystał ze swobody przemieszczania się.
Małżeństwo homoseksualne zawarte za granicą
Trybunał wydał ważne orzeczenie, niemniej jednak precedensowe w nim jest jedynie to, że odnosi się do małżeństw homoseksualnych. Przede wszystkim stwierdził, że samo powołanie się na dyrektywę o swobodnym przepływie osób to za mało, aby obcokrajowcowi przyznać pochodne prawo pobytu. Co ważne, ta zasada odnosi się również do małżeństw osób odmiennej płci i było to przedmiotem wcześniejszych orzeczeń TSUE. W skrócie chodzi o to, że jeżeli Polka mieszkająca w Polsce i Chińczyk wezmą ślub, to temu drugiemu nie przysługuje automatycznie prawo pobytu w Polsce na podstawie dyrektywy o swobodnym przepływie osób.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa, jeżeli Polka wyjechała ze swojego ojczystego kraju i zamieszkała w innym, gdzie zawarła związek małżeński i potem chce powrócić do ojczyzny. W takim przypadku pochodne prawo pobytu dla jej małżonka (w naszym przykładzie niech to będzie obywatel Chin) przysługuje na podstawie art. 21 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który stanowi:
1. Każdy obywatel Unii ma prawo do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium Państw Członkowskich, z zastrzeżeniem ograniczeń i warunków ustanowionych w Traktatach i w środkach przyjętych w celu ich wykonania.
Co ten przepis ma do małżeństwa i prawa pobytu dla obcokrajowców? Jak się okazuje – całkiem sporo. Przede wszystkim, każdy mógłby porzucić myśl o wyjeździe do innego kraju, gdyby nie miał pewności co do tego, że po powrocie do niego mógłby kontynuować życie rodzinne, które rozpoczęło się podczas wyjazdu. Na tym polega swoboda przemieszczania się w Unii, że każdy jej obywatel może bez przeszkód zamieszkać w dowolnym z państw członkowskich. Również na tej samej podstawie każdy obywatel ma prawo do tego, aby po powrocie do swojego kraju ojczystego mógł kontynuować swoje życie rodzinne rozpoczęte lub umocnione w innym kraju. Właśnie na tej podstawie małżonkowi takiej osoby przysługuje pochodne prawo pobytu w jej kraju ojczystym.
Dokładnie te same zasady przywołał Trybunał w wyroku, który dotyczył Rumuna i Amerykanina. Jedyną różnicą było to, że mężczyźni zawarli legalny homoseksualny związek małżeński. Trybunał stwierdził, że pojęcie współmałżonka użyte w tej dyrektywie odnosi się do osoby związanej z inną osobą związkiem małżeńskim. Jest to zatem pojęcie neutralne płciowo i jak najbardziej może oznaczać małżonka tej samej płci. Tym samym odmowa państwa członkowskiego do uznania legalnie zawartego związku homoseksualnego wyłącznie do celów przyznania prawa pobytu obywatelowi innego państwa byłaby naruszeniem prawa do swobodnego przemieszczania się dla jego małżonka, obywatela Unii.
Małżeństwo homoseksualne zawarte za granicą nie musi być zalegalizowane w każdym kraju
Trybunał najprawdopodobniej wiedział, że orzeczenie może wywołać duże poruszenie. Dlatego wyraźnie podkreślono, że chodzi wyłącznie o ściśle określony kontekst. Uznanie homoseksualnego małżeństwa wyłącznie do przyznania jednemu z małżonków prawa pobytu w żaden sposób nie pociąga za sobą konieczności zalegalizowania małżeństw osób tej samej płci w danym kraju.
Obowiązek uznania przez państwo członkowskie, wyłącznie do celów przyznania pochodnego prawa pobytu obywatelowi państwa nienależącego do Unii, małżeństwa homoseksualnego zawartego w jednym z państw członkowskich zgodnie z prawem tego państwa, nie ma wpływu na instytucję małżeństwa w tym pierwszym państwie członkowskim. W szczególności obowiązek ten nie oznacza, by państwo członkowskie było zobowiązane do wprowadzenia w swoim prawie krajowym instytucji małżeństwa homoseksualnego. Ponadto tego rodzaju obowiązek uznania wyłącznie do celów przyznania pochodnego prawa pobytu obywatelowi państwa nienależącego do Unii nie narusza tożsamości narodowej ani nie zagraża porządkowi publicznemu danego państwa członkowskiego.
To z pewnością ważny wyrok Trybunału, chociaż przełomowe w nim jest jedynie to, że odnosi się do osób tej samej płci. Orzeczenie jedynie podtrzymuje wypracowane wcześniej zasady. Małżeństwa homoseksualne w Polsce wcale nie będą musiałby być zalegalizowane. Z pełną treścią wyroku można zapoznać się tutaj.