ecommerce Prawo Zakupy

Sprzedawcy w Europie manipulują nami na potęgę. Dajemy się robić jak dzieci i jeszcze się cieszymy z ogrania sklepu

Mariusz Nyka
04.02.2023
Mariusz Nyka
Mariusz Nyka
04.02.2023
Sprzedawcy w Europie manipulują nami na potęgę. Dajemy się robić jak dzieci i jeszcze się cieszymy z ogrania sklepu

Aż 40% sklepów internetowych w Europie stosuje manipulacyjne praktyki rynkowe. Skala problemu wynikająca z raportu przedstawionego przez Komisję Europejską, krajowe organy ds. ochrony konsumentów z 23 państw członkowskich oraz Norwegię i Islandię może zaskakiwać. Unijni urzędnicy zaczynają się zastanawiać czy poziom ochrony konsumentów w sieci jest wystarczający.

Manipulacyjne praktyki rynkowe to standard w Europie

Komisja Europejska wraz z Norwegią i Islandią sprawdziły jak wygląda ochrona konsumentów robiących zakupy przez internet. Niestety wyniki kontroli nie napawają optymizmem. Z 399 sklepów aż 148 stosowało nieuczciwe praktyki, które miały wpłynąć na decyzje podejmowane przez potencjalnych klientów. Na pierwszy plan wysuwały się głównie ukryte informacje dotyczące kosztów dostawy, składu produktów, czy też dostępności tańszych zamienników.

W 54 przypadkach sprzedawcy nakłaniali z kolei konsumentów do zakupu konkretnego droższego produktu, czy wykupienia abonamentów. Tu najczęściej stosowane były rozmaite grafiki, a także opcja wyboru języka. Z kolei w 42 sklepach internetowych kontrolerzy natrafili na słynne już fałszywe zegary odmierzające czas, a zatem sugerujące konieczność szybkiego zakupu.

Tym samym okazało się, że w 40% skontrolowanych sklepach przedsiębiorcy stosowali manipulacyjne praktyki rynkowe. Co więcej, akcja objęła także aplikacje dostępne na 102 stronach internetowych. Tutaj także wyniki rewelacyjne nie są. W 27 przypadkach znaleziono na nich bowiem jeden z trzech opisanych mechanizmów manipulacyjnych.

Komisja Europejska wzywa do działania i sama sprawdza przepisy

Wyniki kontroli z całą pewnością nie zachwyciły unijnych urzędników. Prezentując raport Komisarz do spraw wymiaru sprawiedliwości Didier Reynders wezwał organy krajowe zajmujące się ochroną konsumentów do działania. Jego zdaniem europejska wspólnota dysponuje już szeregiem przepisów, które pozwalają na walkę z nieuczciwymi praktykami. Pomimo tego Komisja Europejska chce zebrać uwagi dotyczące ochrony konsumentów w sieci, by w razie potrzeby podjąć stosowne kroki.

Zadaniem organów krajowych będzie z kolei skontaktowanie się ze skontrolowanymi przedsiębiorcami w celu wyeliminowania stwierdzonych naruszeń. Na ten moment nie wiadomo, czy na tej liście znajdują się firmy działające w Polsce. Jeśli tak, to na Prezesie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów spocznie ciężar pociągnięcia sprzedawcy do odpowiedzialności.

Problem w tym, że polskie przepisy, oparte z resztą na unijnej dyrektywie, są w tym zakresie mało konkretne. Żeby ukarać przedsiębiorcę grzywną, poza stwierdzeniem nieuczciwych praktyk, trzeba je jeszcze uznać za agresywne. Nie zmieniła tego nawet niedawno wprowadzona dyrektywa Omnibus, która wcale nie spowodowała, że ze sklepów internetowych zniknęły chociażby fałszywe opinie. Wszystko przez wzgląd na fakt, że jej celem jest raczej nacisk na obowiązki informacyjne. Jeśli więc nawet wykryte manipulacyjne praktyki rynkowe dotyczą polskich przedsiębiorców, to jedną konsekwencją będzie zapewne wezwanie do ich zaniechania. Kara nie jest zatem zbyt dotkliwa, co faktycznie stawia pod znakiem zapytania skuteczność ochrony konsumentów w sieci.