Wszystko wskazuje na to, że mieszkania wreszcie zaczęły tanieć. Łatwo można też zaobserwować, które mieszkania były najmocniej przecenione.
Mieszkania wreszcie zaczęły tanieć. A przynajmniej te największe
Spadek cen mieszkań był wyczekiwany przez wiele osób; niektórzy mogli być zresztą przekonani, że nadejdzie znacznie wcześniej, czyli niedługo po wybuchu wojny w Ukrainie. Ostatecznie jednak pierwsze wyraźniejsze spadki odnotowano teraz.
Jak wynika z danych bankier.pl udostępnionych przez Cenatorium, średnie stawki transakcyjne w kilku największych miastach w Polsce zaczęły się obniżać. Należy jednak zaznaczyć, że dotyczy to jedynie mieszkań o konkretnych metrażach. Na przykład w Warszawie wciąż rosły ceny mieszkań o powierzchni od 0 do 80 mkw., potaniały natomiast największe lokale – przekraczające 80 mkw. W porównaniu z IV kwartałem 2021 r. średnie ceny transakcyjne spadły przeciętnie o 0,6 proc. W Krakowie i Wrocławiu również potaniały wyłącznie największe lokale (w obu przypadkach o 0,5 proc.)
Z kolei w Poznaniu minimalnie potaniały też mieszkania nieco mniejsze – o metrażu od 60 do 80 mkw. (spadek o 0,9 proc. w porównaniu z IV kwartałem 2021 r.). Lokale powyżej 80 mkw. potaniały średnio o 1,1 proc. Podobną tendencję można było zauważyć w Gdańsku (spadki odpowiednio o 0,2 i 1,5 proc. dla metraży 60-80 mkw. i powyżej 80 mkw.).
Co ciekawe, najmniejsze spadki cen można było zauważyć w Olsztynie i Łodzi. W Olsztynie mieszkania zaczęły tanieć, ale tylko te o metrażu między 60 a 80 mkw. i jedynie o 0,6 proc. w porównaniu do IV kwartału 2021 r. Z kolei w Łodzi symbolicznie potaniały największe mieszkania – i to tylko o 0,3 proc. W przypadku pozostałych lokali odnotowano wzrost cen. Największe spadki cen zaobserwowano natomiast w Lublinie. Tam mieszkania o metrażu 60-80 mkw. potaniały o 0,7 proc., natomiast powyżej 80 mkw. – o 2,8 proc.
Warto jednocześnie pamiętać, że korekta może być chwilowa – analitycy zapowiadają spadek cen raczej w okolicach końca 2022 r. i początku 2023 r. Dodatkowo mieszkania wprawdzie zaczęły tanieć, ale dotyczy to wyłącznie dużych metraży – na które większość Polaków zwyczajnie nie stać (zwłaszcza w dobie rosnących stóp procentowych).
Maleje popyt, ale i… podaż
Malejący popyt (spowodowany m.in. brakiem wystarczającej zdolności kredytowej wielu osób) powinien teoretycznie zaowocować w najbliższym czasie jeszcze większymi spadkami cen. Teoretycznie – bo okazuje się, że równolegle maleje również podaż. Deweloperzy wstrzymują się z częścią inwestycji, część mieszkań na razie nie trafia do sprzedaży. Podobne mechanizmy można zaobserwować na rynku wtórnym – ofert nie przybywa tak szybko jak jeszcze kilka miesięcy temu, bo potencjalni sprzedający wiedzą, że ciężko będzie im w tym momencie sprzedać lokal za pożądaną cenę. Może się zatem okazać, że w najbliższej przyszłości spadki będą albo niewielkie, albo wręcz żadne. Pocieszające jest natomiast to, że mało prawdopodobne są wzrosty cen mieszkań – zwłaszcza w tempie z poprzedniego roku.