Przed czym chroni minicasco?
Podobnie jak pełne AC, NNW czy assistance, polisa minicasco nie jest obowiązkowym ubezpieczeniem. Właściciel pojazdu mechanicznego jest jedynie zobowiązany do wykupienia obowiązkowej polisy OC, o czym dokładnie mówi Art. 23 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych:
Posiadacz pojazdu mechanicznego jest obowiązany zawrzeć umowę obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody powstałe w związku z ruchem posiadanego przez niego pojazdu.
Chyba każdy wie, że ubezpieczenie autocasco chroni przed szkodą częściową, całkowitą i kradzieżą. W czym więc różni się miniAC?
Polisa minicasco może chronić przed:
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
- spaleniem/żywiołami,
- kradzieżą,
- kradzieżą i szkodą całkowitą,
- kradzieżą, spaleniem i szkodą całkowitą.
Takich konfiguracji może być więcej, a wszystko zależy od aktualnej oferty towarzystwa ubezpieczeniowego. Zasada jest jedna: minicasco NIGDY nie chroni kompleksowo przed KAŻDYM rodzajem szkody. W powyższych przykładach nie ma ujętej szkody częściowej, tzn. jeśli zostanie ona wyceniona na mniej niż 70% niż wartość pojazdu z polisy miniAC, to nie dostaniesz ani złotówki odszkodowania.
Skoro takie ubezpieczenie chroni tylko przed niektórymi zdarzeniami, to czy warto w ogóle się nim interesować? Według mnie jak najbardziej.
3 zalety ubezpieczenia minicasco
1. Ubezpieczyciele (przynajmniej niektórzy) raportują polisy minicasco jako pełne AC, budując tym samym zniżki.
Sam lata temu miałem starą Alfę Romeo 147, ale na tyle młodą, żeby móc ją ubezpieczyć na autocasco. Oczywiście w jej przypadku taka polisa była zupełnie nieopłacalna, ale miniAC - dlaczego nie?
W okolicy 2018 roku zakupiłem obowiązkowe OC wraz z minicasco u ubezpieczyciela Link4. Za całość zapłaciłem może jakieś 600 czy 800 złotych, z czego miniAC (w Link4 nazywane SmartCasco) kosztowało mnie wówczas tylko 49 złotych. I to nie na miesiąc, a na okrągły rok. O ile dobrze pamiętam, to w tej konfiguracji SmartCasco chroniło jedynie przed żywiołami i szkodą całkowitą. Na pewno nie było ochrony przed kradzieżą (kto by tam kradł Alfę), ani szkody częściowej, gdyż tak naprawdę każda stłuczka w jej przypadku mogła być całką, więc nie miałem potrzeby dopłacać.
Przez kilka lat inwestowałem więc 49 złotych ekstra na rok, a moje zniżki AC rosły.
2. Bardzo niska cena miniAC
Właśnie kolejną zaletą minicasco jest o wiele niższa cena niż pełnego autocasco. Nawet mając stosunkowo niedrogi samochód, warto go w ten sposób ubezpieczyć, bo w razie jego zniszczenia możesz liczyć (o ile masz taki wariant miniAC) na pełny zwrot jego wartości, często bez potrąceń udziałów własnych.
Masz samochód wart 20 000 złotych, a nie chcesz kupować autocasco? Dopłacając do ubezpieczenia niekiedy około 100-200 złotych rocznie, możesz liczyć na zwrot całej gotówki. Koszt miniAC bywa więc naprawdę niewielki w stosunku do wartości ubezpieczanego pojazdu.
3. Dostępność minicasco
Minicasco często jest też dostępne na nieco starsze modele, dla których pełne autocasco nie jest już oferowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Zwykle dla AC jest to 10 lat, ale limit wiekowy jest różny u poszczególnych ubezpieczycieli.
Warto pomyśleć też o minicasco kradzieżowym dla tych samochodów, które często padają łupem złodziei. Jak już wspomniałem, ochrona ta jest stosunkowo tania, a może uratować Cię z opresji.
Muszę przyznać, że sam wygrałem na polisie minicasco. Co prawda (na szczęście) nie wtedy żadnej przykrej przygody i nie było mi wypłacane żadne odszkodowanie, ale przez kilka lat opłacania miniAC zyskałem nie tylko pełnie zniżki z tytułu OC, ale też AC.
Obecnie posiadam samochód, którego ubezpieczam w pełnym zakresie OC/AC. Gdyby nie minicasco na leciwą Alfę, które przez parę lat kosztowało mnie łącznie mniej niż 300 złotych, płaciłbym obecnie nawet trzykrotnie więcej za pełne ubezpieczenie samochodu.
Nawet jeśli minicasco dziś jest droższe niż moje 49 złotych, to i tak w wielu przypadkach jest to bardzo opłacalna opcja.