Indolencja rządzących zdaje się nie mieć końca. Tym razem okazuje się, że wcale nie trzeba było tak spieszyć się z uchwalaniem Polskiego Ładu. Ludowe porzekadło brzmi przecież że co nagle to po diable, tyle że w tym przypadku do diabła trafić mogą środki nie tylko z podatku od najmłodszych, ale również ze składki zdrowotnej. Polski Ład jeszcze nie zaczął obowiązywać, a już przysparza problemów.
Przyznam szczerze, że śledząc na bieżąco poczynania polskiego rządu, co jakiś czas łapie się na tym, że polskim premierem jednak nie jest John Cleese, a to co obserwujemy to wcale nie nowe, nieznane odcinki Monty Pythona. Jeśli dodamy do tego inercyjną intelektualnie opozycję, to możemy dojść do naprawdę smutnych wniosków.
Nieco mniej smutni mogą być za to młodzi (tj. do 26 roku życia). Niespodziewanie mogą otrzymać upominek od partii rządzącej. Jest to na tyle niespodziewana sytuacja, że nie spodziewali się jej nawet posłowie PiS. Tak, tak, przecież po prostu ktoś się najzwyczajniej pomylił. W zasadzie to my wszyscy się regularnie mylimy w trakcie wyborów, a związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy pomyłkami jest przecież oczywisty.
Polski Ład – młodzi mogą nie zapłacić składki zdrowotnej
Okazuje się, że zapowiadany dumnie projekt reform o niezwykle pretensjonalnym tytule – Polski Ład – wcale nie jest taki poukładany. Rządzący zaczerpnęli nazwę z programu reform ekonomiczno-społecznych, które w Stanach Zjednoczonych Ameryki wprowadzał w latach 30. XX w. Franklin Delano Roosevelt. Taki był zapewne zamysł PiSu, no ale, że klimatycznie w Polsce robi się trochę jak w 1984 roku, to już inna sprawa.
Uchwalany na kolanie Polski Ład okazał się nieprecyzyjny. Zdaniem ekspertów z Instytutu Emerytalnego jest już za późno na zmiany, tym bardziej, że ich wprowadzenie byłoby zależne od dobrej woli Senatu. W rządowych planach pojawił się błąd, który może skutkować tym, że najmłodsi pracownicy nie tylko nie zapłacą podatku, ale także składki zdrowotnej. Warto podkreślić, że obóz władzy zaledwie dzień po podpisaniu ustawy przez prezydenta przegłosował w Sejmie nowelizację uchwalonych zmian.
Zdaniem Instytutu Emerytalnego proponowana przez Prawo i Sprawiedliwość zmiana jest niekorzystna dla podatników. Oznacza to, że nie może wejść w życie 1 stycznia 2022 roku, jeżeli nie zostanie opublikowana przed 30 listopada 2021 roku,
Data 30 listopada wynika bezpośrednio z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Przedmiotowy wyrok zabezpieczył obywateli przed zmianami podatkowymi wprowadzanymi na ostatnią chwilę. Wówczas TK wskazał, że wszelkie zmiany w podatkach (tych rozliczanych rocznie), a w szczególności te, które są niekorzystne dla obywateli, muszą być uchwalone z przynajmniej miesięcznym vacatio legis.
Sejmowi udało się wczoraj – tj. 17 listopada br. – uchwalić nowelizację. Posłowie muszą teraz czekać na Senat. Izba wyższa ma 30 dni na rozpatrzenie ustawy. Może jednak zwrócić się do Sejmu ze swoimi poprawkami. Tyle, że posiedzenie Sejmu zaplanowane jest na 1 grudnia – czyli za późno. Jedynym realnym scenariuszem po myśli PiS jest okoliczność, gdy nowelizacja wejdzie do porządku już senackich obrad już za tydzień, a ponadto izba wyższa zrezygnuje z wprowadzania poprawek. Tylko taka sekwencja zdarzeń pozwoli na zmieszczenie się w terminie. Oznacza to, że prezydent będzie musiał zdążyć z podpisem do końca listopada. Zostało zatem tylko 12 dni.