Nauka zdalna powróci już w listopadzie? Ministrowie zdrowia i edukacji rozwiewają jednak wątpliwości

Codzienne Zdrowie Dołącz do dyskusji (18)
Nauka zdalna powróci już w listopadzie? Ministrowie zdrowia i edukacji rozwiewają jednak wątpliwości

Dziś na antenie Polskiego Radia minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że dziś odnotowano ponad 15 900 nowych zakażeń koronawirusem. Wczoraj również został przekroczony próg 15 tys. nowych przypadków. A to na podstawie danych właśnie z tego tygodnia rządzący mieli podjąć decyzję o wprowadzeniu ewentualnych obostrzeń. Czy nauka zdalna w listopadzie jest prawdopodobna? Co z regionalnymi obostrzeniami?

Nauka zdalna w listopadzie? Minister edukacji: zamykanie szkół w ostatniej kolejności

Po dużym wzroście liczby zakażeń (dwukrotnie przekroczony został próg 15 tys. nowych przypadków) można byłoby się spodziewać, że rząd zdecyduje się jednak na podjęcie decyzji w sprawie nauki zdalnej czy nowych obostrzeń. Minister edukacji i nauki, zapytany dziś w Polskim Radiu czy nauka zdalna w listopadzie jednak jest możliwa, odpowiedział, że w tym momencie nie ma żadnych planów zamykania szkół. Wczoraj z kolei, na konferencji prasowej, stwierdził, że obecnie stacjonarna nauka jest konieczna – „szczególnie po długim okresie nauki zdalnej, która była przykrą koniecznością”. Podkreślił też, że jeśli zostaną wprowadzone jakieś obostrzenia – to obostrzenia dotyczące szkół będą ostatnie.

To, że nauka zdalna w listopadzie jest raczej mało prawdopodobna, można również wywnioskować z dzisiejszej wypowiedzi ministra zdrowia. Jak stwierdził, poprzedni rok „uświadomił, jak poważne są koszty zamknięcia szkół, jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne”. Dodał też, że ponowna adaptacja po powrocie z nauki zdalnej powoduje wysyp problemów. Jak stwierdził w kontekście zamykania szkół, „trzeba zważyć koszty i korzyści”. Przyznał też, że faktycznie nauka zdalna ograniczyłaby transmisję wirusa, ale „uruchamia się lawina innych konsekwencji”. Wydaje się zatem, że decyzja w sprawie nauki zdalnej jest jak najbardziej aktualna – i dopiero ewentualny drastyczny wzrost hospitalizacji i niewydolność ochrony zdrowia mogłaby sprawić, by rządzący zdecydowali się na odgórne zamknięcie szkół.

Rządzący cały czas odsuwają możliwość wprowadzenia dodatkowych obostrzeń

Od dłuższego czasu poszczególni przedstawiciele obozu rządzącego utrzymują, że w razie pogorszenia sytuacji epidemicznej wprowadzą lokalne obostrzenia. Problem polega na tym, że rośnie zarówno liczna nowych zakażeń jak i hospitalizacji, a rządzący nie decydują się na podjęcie jakichkolwiek działań. Minister zdrowia stwierdził dziś zresztą, że „ścieżka wzmacniania restrykcji wydaje się mało skuteczna w Polsce”. Jeśli jednak tak – to dlaczego rządzący decydowali się na obostrzenia w trakcie każdej z fal koronawirusa?

Najwidoczniej liczba zakażeń przestała być jednak kryterium, zgodnie z którym wprowadzane są nowe obostrzenia. Być może dopiero znaczący wzrost hospitalizacji i zgonów spowoduje, że rząd podejmie nowe decyzje. Na razie jednak raczej nie ma co na to liczyć.