Wyobraźmy sobie taką sytuację: znajdujemy się na pokładzie pełnego samolotu, który w niedługim czasie ma wystartować. W pewnym momencie nasz telefon informuje nas o możliwości połączenia się z siecią Wi-Fi. Siecią, która nazywa się Jihadist Cell London 1. Informujemy o tym fakcie załogę samolotu, która z kolei informuje o tym pilota. Co robi pilot? Odmawia startu.
Sytuacja jest prawdziwa. W zeszłym tygodniu, do takiego incydentu doszło na pokładzie samolotu z Cancún w Meksyku do Londynu. Pasażer faktycznie trafił na Wi-Fi o takiej nazwie, a pilot faktycznie odmówił startu, w związku z czym wszyscy pasażerowie musieli spędzić w Meksyku nadprogramową noc. Przed podjęciem ostatecznej decyzji o odwołaniu lotu pilot zwrócił się do wszystkich pasażerów ze słowami:
„Jest to poważna kwestia bezpieczeństwa. Nie jestem przygotowany na to, aby wystartować, mając coś takiego na pokładzie. Mam nadzieje, że to Państwo zrozumiecie. Ktokolwiek zrobił coś takiego, powinien niezwłocznie się przyznać i oszczędzić nam wszystkim wiele czasu”.
Brak winnego równoznaczny z odwołaniem lotu
Nikt jednak nie chciał ponieść odpowiedzialności, a akcja przeprowadzona przez służby mundurowe nie przyniosła żadnych rezultatów. Inspekcja telefonów nie dała odpowiedzi na pytanie, kto nazwał sieć w taki sposób. Przeszukanie przeprowadzone z wykorzystaniem psów policyjnych nie wykazało też obecności żadnych niebezpiecznych substancji na pokładzie. Jedyny skutek był taki, że nazwa Jihadist Cell London 1 znikła.
Bezpiecznym będzie chyba stwierdzenie, że ta sytuacja to najprawdopodobniej nieudany żart, wynik bardzo oryginalnego poczucia humoru połączonego z dużą dozą niefrasobliwości. Chyba że ktoś poczuł się w obywatelskim obowiązku sprawdzenia, czy system reagowania na tego typu sytuacje działa sprawnie, a odpowiednie kroki zostaną podjęte.
Terroryzm stanowi poważne zagrożenie, więc nie ma co się śmiać i mówić, że reakcja była przesadzona. Nie dziwię się pasażerom, którzy poczuli się zagrożeni i zaalarmowali załogę samolotu. Z drugiej strony, czy jeżeli trafilibyśmy na Wi-Fi o nazwie: W wolnej chwili, wykorzystując stosunek zależności, doprowadzam inną osobę do uprawiania prostytucji, podjęlibyśmy jakiekolwiek kroki? Albo poważniejszy przykład: czy znalezienie sieci o nazwie Planuję zamach na Prezydenta Rzeczpospolitej wiązałoby się z powiadomieniem odpowiednich służb?