W podstawówce nr 9 w Opolu ktoś napisał na drzwiach do toalety „Andrzej Dupa”. Napis szybko zmazano, ale pojawił się znowu. I tak kilka razy. Wreszcie ruszyło wewnątrzszkolne śledztwo grafologiczne. Winnego, który stworzył obraźliwy napis, ciągle jednak nie schwytano.
W szkole trzy razy ktoś „upupił” drzwi do damskiej toalety. A konkretnie – napisano tam „Andrzej Dupa”, podaje „Nowa Trybuna Opolska”.
O co chodziło? Nie wiadomo. Może ktoś zakochał się bez wzajemności w jakimś Andrzeju. Może ktoś sobie robił głupie żarty. A może chodziło, cóż, o politykę – a konkretnie oczywiście o prezydenta. A że Polska obecnie kipi od politycznych emocji, to ta ostatnia wersja jest całkiem prawdopodobna. I przecież nie jest tak, że życiem politycznym nie interesują się uczniowie podstawówek.
Obraźliwy napis. Śledztwo i przesłuchania u dyrektora
Dyrekcji szkoły do śmiechu nie było. Postanowiono, że żartownisia trzeba schwytać i przykładnie ukarać.
Na początku ruszyło więc śledztwo grafologiczne. – Córka powiedziała, że nauczyciele zabrali im zeszyty, żeby porównać pismo z tym, co powstało na drzwiach – opowiadał „NTO” jeden z rodziców opolskiej szkoły dr 9.
Ta metoda śledcza jednak nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Dzieci zaczęły być więc grupkami wzywane na dywanik do dyrektorki.
Pedagodzy tłumaczyli, że trzeba znaleźć chuligana. Ale też przestrzegali. Kazali dzieciom sobie wyobrazić, że do szkoły przyjeżdża jakaś inspekcja. I ona odkrywa, że tej szkole może być nie po drodze z władzą! Ba, że to szkoła, która z władzy się nabija!
Oficjalnie w mediach dyrekcja podkreślała jednak, że nie wierzył, że chuliganowi chodziło o prezydenta Dudę. W końcu uczniowie podstawówki nie mogą być jeszcze aż tak upolitycznieni.
Jak skończyła się sprawa? Napis zmyto po raz czwarty, ale winnego nie udało się złapać. – Myślę, że dzieci wyciągną wnioski z tej sytuacji i więcej drzwi nie będą dewastowane – mówiła „NTO” wicedyrektor szkoły Klaudia Tomczyk. – Zorganizowaliśmy pogadankę z psychologiem szkolnym, aby pokazać, że takie zachowanie jest nieładne i nietaktowne – dodała.
Obraźliwy napis z Opola pozostanie więc pewnie tajemnicą. Jedno jest raczej pewne – uczniowi nie chodziło o żadne nawiązania do Gombrowicza. „Ferdydurke” poznają dopiero uczniowie w liceum.