Odbudowa Pałacu Saskiego to dobry pomysł, ale diabeł tkwi w szczegółach

Państwo Dołącz do dyskusji (98)
Odbudowa Pałacu Saskiego to dobry pomysł, ale diabeł tkwi w szczegółach

Jednym z mniej eksponowanych elementów Polskiego Ładu okazuje się odbudowa Pałacu Saskiego w Warszawie. Sam zamysł jest całkiem słuszny – mowa w końcu o ważnym stołecznym zabytku, który nie został odbudowany po wojnie. Władze Warszawy zadają jednak ważne pytanie: czemu pałac będzie później służył?

Polski Ład to powrót do koncepcji odbudowania zniszczonych zabytków, takich jak Pałac Saski w Warszawie

Podczas zapowiedzi sobotniej prezentacji Polskiego Ładu prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział akcję odbudowywania zabytków. „Chcemy rozbudowywać polskie muzea. W tej chwili jest w realizacji albo w zaawansowanych bardziej planach około stu. Ale to ciągle bardzo daleko od przeciętnej Zachodniej Europy. Będziemy tą drogą szli. Będziemy odbudowywali zabytki, zamki, Pałac Saski (…)„.

Neoklasycystyczny pałac został zburzony przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. W swojej historii był między innymi rezydencją królów z saskiej dynastii Wettynów, siedzibą sztabu generalnego w okresie wojny polsko-bolszewickiej, oraz siedzibą Biura Szyfrów. To w kolumnadzie pałacu ulokowano Grób Nieznanego Żołnierza.

Po wojnie władze komunistyczne nie zdecydowały się na odbudowę Pałacu Saskiego, choć czyniły ku temu przymiarki. Podobnie postępowano już po 1989 r. Na poważnie w latach 2004-2006 wziął się za ten temat ówczesny prezydent Warszawy, Lech Kaczyński. Inwestycję właściwie już rozpoczęto, lecz w trakcie prac archeologicznych odkryto pozostałości pierwotnego pałacu. W 2008 r. prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zdecydowała się zrezygnować z odbudowy.

Teraz temat wraca. Odbudowa Pałacu Saskiego ma kosztować, według różnych wyliczeń, od 500 milionów po miliard złotych. Z punktu widzenia budżetu państwa, jak na inwestycję realizowaną przez co najmniej kilka lat, to nie są jakieś ogromne pieniądze. Z punktu widzenia szeroko rozumianej polityki historycznej zapewne warto taki koszt ponieść. Pałac Saski z pewnością nie jest Zamkiem Królewskim, ale to wciąż dość ważny zabytek warty przywrócenia współczesnym Polakom.

Dzisiejszy warszawski ratusz wydaje się jednak być dość sceptyczny względem rządowych planów. Prezydent miasta stołecznego Rafał Trzaskowski nie zamierza co prawda stawać w tej sprawie okoniem, lecz uważa, że miastu rządowe pieniądze przydałyby się w innych sprawach. Takich jak chociażby obwodnica śródmiejską. Sam projekt określił mianem „mocarstwowego”, choć trudno się zgodzić z takim stwierdzeniem. Rządzący chcą odbudować istniejący przed wojną zabytek, nie zbudować lotniskowiec.

Odbudowa Pałacu Saskiego to dobry pomysł, jednak rządzący już teraz powinni mieć konkretny plan na jego późniejsze przeznaczenie

Padł również argument, w myśl którego odbudowa Pałacu Saskiego zaburzyłaby miejską przestrzeń. Do tego zagroziłaby funkcjonowaniu w obecnym kształcie Grobu Nieznanego Żołnierza. To dość osobliwy punkt widzenia, choć popierany także przez niektórych historyków. Warto pamiętać, że Grób Nieznanego Żołnierza w okresie międzywojennym nie stanowił, tak jak obecnie, samodzielnej budowli. Był niejako częścią właśnie Pałacu Saskiego. Można śmiało postawić tezę, że do zmian w przestrzeni ceremoniał rocznicowego składania wieńców bardzo szybko się dostosuje.

Najcelniejszym argumentem przeciwników odbudowy jest jednak pytanie o przeznaczenie budynku po jego udanej rekonstrukcji. W okresie Lecha Kaczyńskiego planowano przeznaczyć Pałac Saski na nową siedzibę władz stolicy. Dzisiaj Rafał Trzaskowski może z czystym sumieniem odpowiedzieć, że nowy ratusz nie jest Warszawie potrzebny.

Parę lat temu pojawił się pomysł ulokowania w odbudowanym Pałacu Saskim siedziby Senatu. Drugie skrzydło miałoby zajmować „muzeum zniszczenia Warszawy”. Ten pomysł wydaje się co najmniej absurdalny, w obydwu przypadkach. Oczywiście, zawsze znajdzie się jakaś inna ważna instytucja, której siedzibę można by ulokować w świeżo odbudowanym, słusznych rozmiarów pałacu.

Sam zamysł umieszczenia w Pałacu Saskim jakiegoś bliżej niesprecyzowanego muzeum wydaje się rozsądny. Pod warunkiem wcześniejszego przemyślenia, czym taka instytucja miałaby się zajmować. Trudno byłoby się spodziewać na przykład szykowanego przez rządzących muzeum „żołnierzy wyklętych”.

Odbudowa Pałacu Saskiego to pod tym względem twardy orzech dla zgryzienia. Owszem, przywracanie Polakom zniszczonych zabytków to bardzo dobry pomysł. Jarosław Kaczyński ma absolutną rację, że tego typu działania podejmowane są w całej Europie. Bez nich nie moglibyśmy zwiedzać ani Zamku Królewskiego, ani zamku w Malborku. A jednak późniejsze przeznaczenie takich obiektów należałoby planować z dużym wyprzedzeniem.