Czy wiesz, co jesz? Internauci wiedzą, Wykopowicze od kilku dni walczą z olejem palmowym w naszych produktach

Zakupy Dołącz do dyskusji (171)
Czy wiesz, co jesz? Internauci wiedzą, Wykopowicze od kilku dni walczą z olejem palmowym w naszych produktach

Wykop rozpoczyna krucjatę przeciwko olejowi palmowego w produktach, które spożywamy codziennie. Czy taka akcja odniesie jakiś skutek? Czy olej palmowy faktycznie jest groźny dla zdrowia? Sprawdzamy! 

Gdzie człowiek nie spojrzy na etykietkę znanego i lubianego produktu, tam olej palmowy. Znajdziemy go w Kinder Niespodziankach, Grześkach, Oreo czy nawet w mleku modyfikowanym NAN (jako oleina palmowa). Powszechnie uważa się jednak, że jest niezdrowy, sprzyja tyciu, zwiększa wydzielanie czynników zapalnych, u cukrzyków może akumulować tłuszcz w wątrobie, niektórzy dietetycy podejrzewają też, że może powodować nowotwory.

To jedna ze stron medalu. Druga, taka jak LiveStrong, pisze tylko o dużej ilości nasyconych kwasów tłuszczowych. Jeśli ktoś ma problemy z wysokim cholesterolem, olej palmowy nie jest najlepszym dla niego wyborem. W innym artykule piszą, że jest dosyć ciężkostrawny i może być nieco toksyczny. Z kolei jedna z publikacji znajdująca się na stronie US National Library of Medicine twierdzi, że w zbilansowanej diecie olej palmowy nie wyrządzi większych szkód. Inna wyraża się o nim wręcz pochwalnie.

Tak naprawdę chyba nikt tego porządnie nie przebadał, dlatego internauci na Wykopie zaczęli sprawdzać składy. Jest tego mnóstwo, co parę godzin można pod tym tagiem znaleźć nową rzecz.

olej palmowy

olej palmowy

olej palmowyolej palmowyNie wiem, czy Chocapic gdzieś był reklamowany jako zdrowy, ale zarówno on, jak i Alpen Gold nie są produktami, które – jako takie – w ogóle się nadają do jedzenia przez dzieci. Z drugiej strony, rodzice pociechom odmawiać nie chcą, a olej palmowy jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Twix czy w ogóle batony z serii Mars nigdy do najzdrowszych nie należały, jeśli dodać do tego rzeczony tłuszcz, to robi się z tego już całkiem paskudne połączenie. Podobnie zresztą z popcornem, który przetwarzamy w mikrofalówce.

Właściwie każda przekąska zawierająca tłuszcz prawdopodobnie ma olej palmowy, z pewnymi naprawdę nielicznymi wyjątkami. Wystarczy sięgnąć na domową półkę, by znaleźć tablicę Mendelejewa. Sól, cukry, spulchniacze, ulepszacze… nie chcę mówić, że jeśli coś jest z olejem rzepakowym, ale zostało napchane syropem glukozowo-fruktozowym jest zdrowe. Po prostu trzeba znać umiar w pakowaniu tych wszystkich rzeczy naraz.

Olej palmowy

Czy olej palmowy szkodzi? Na pewno nie nazwałabym go – w świetle powyższego – najzdrowszym produktem dla dzieci, a znajduje się w większości słodyczy, które spożywają. Olej palmowy jest jednak dosyć tani, produkowany masowo (z wielką szkodą dla środowiska), dlatego też nikt nie za bardzo przejmuje się tym, co zjemy. Nie jest to najgorsza rzecz, jaką mogliśmy jeść, ale też i nie najlepsza.

Sama zresztą otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej pierwszą rzecz, która wpadła mi w ręce. Masło orzechowe z Lidla, oczywiście, jest tam i olej palmowy. W Oreo Brownie – faktycznie – też jest. Mamy go również w rosołku błyskawicznym Amino (z drugiej strony, kto by się spodziewał, że zupka chińska będzie niezdrowa). Ale w Cini Minis był już słonecznikowy. A to tylko zawartość jednej szafki.

olej palmowy

Szczerze powiedziawszy, sól i cukier też nie są najszczęśliwszymi dodatkami do tego masła orzechowego. Tyle tylko, że olej palmowy pogarsza sprawę.

Krucjata Wykopu doprowadziła do tego, że niektóre firmy wprost oświadczają, że w ich produktach nie ma oleju palmowego. My napisaliśmy do Nestle, Goplany, Mondelez International i Ferrero z zapytaniem o ten konkretny składnik. Ta pierwsza firma ma na swojej anglojęzycznej stronie komentarz odnośnie zawartości tego tłuszczu (powtarzają to, co na początku, że w zbilansowanej diecie nie powinny szkodzić, ale i tak będą starali się go ograniczać). Na razie nie doczekaliśmy się odpowiedzi, chociaż, jeśli awantura będzie trwała dalej, prędzej czy później się odniosą, jeśli nie do nas, to do swoich klientów. Zwłaszcza, jeśli internauci z Wykopu przeniosą się na Facebooka i zaczną zadawać niezręczne pytania.