Aż 58,9% Polaków nie chce, by rząd wprowadzał założenia Krajowego Planu Odbudowy w zakresie objęcia umów zlecenia i o dzieło obowiązkowymi składkami do ZUS. Tym samym najważniejszy argument dotyczący zwiększenia ochrony socjalnej właśnie został wytrącony z rąk resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. Oskładkowanie zlecenia i dzieła wywołuje emocje, bo według różnych szacunków może obciąć pensje o nawet 1/3.
Polacy nie chcą, by rząd dawał im przymusową ochronę socjalną
Pomysł całkowitego oskładkowania wszystkich umów cywilno-prawnych to pomysł rządu Mateusza Morawieckiego, który takie zobowiązanie wpisał do Krajowego Planu Odbudowy przedłożonego Komisji Europejskiej. Wydawało się, że po zmianie władzy koalicjanci będą próbowali zmienić te założenia. Na razie wszystko wskazuje jednak na wprost przeciwny scenariusz. Fundamentalne dla rynku zmiany zaplanowano już na początek 2025 roku.
Według szacunkowych danych szykowane zmiany dotkną co najmniej 2,3 miliona osób pracujących na umowie zlecenie, czy o dzieło. Nowe regulacje oznaczają także kolejne obciążenia dla ponad 2,6 miliona małych i średnich firm współpracujących na rynku głównie na podstawie wskazywanych umów.
Głównym argumentem, który od początku przyświecał pomysłowi oskładkowania zlecenia i dzieła jest objęcie ochroną socjalną wszystkich uczestników rynku pracy. Chodzi więc o to, by każdy budował swój kapitał emerytalny, a także miał możliwość skorzystania z opieki zdrowotnej podczas choroby. Jak się jednak okazuje Polacy wcale nie chcą, by ktoś narzucał im takie rozwiązania.
Z badania UCE Research przeprowadzonego dla portalu Useme.com większość ankietowanych (58,9%) pozytywnie odpowiedziała na pytanie, czy rząd powinien negocjować z Komisją Europejską brak składkowania zlecenia i dzieła. Z tego 25,3% wskazała na odpowiedź zdecydowanie tak, a 33,7% raczej tak. Przeciwnych jakimkolwiek zmianom w przewidzianych założeniach jest 14,6% badanych. Ponad 1/4 respondentów nie wiedziała jakie zająć stanowisko w tej sprawie.
Oskładkowanie zlecenia i dzieła będzie miało poważne konsekwencje dla portfeli jednej jak i drugiej strony
Wyniki badania nie są zbyt zaskakujące. Od początku pomysł obligatoryjnego odprowadzania składek do ZUS od zlecenia i dzieła budzi uzasadnione kontrowersje. Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim aspekt finansowy.
Warto przypomnieć, że ozusowania wszystkich umów, w tym o dzieło, będzie oznaczało, że Polacy pracujący na tych umowach będą zarabiali aż o 1/3 mniej lub gdyby to firmy miały przejąć całkowicie wszystkie koszty oskładkowania umów na siebie, wówczas to przedsiębiorstwa zapłaciłyby więcej aż 40%. W tak trudnych ekonomicznie czasach, zarówno twórcy, zleceniobiorcy czy też firmy nie są w stanie udźwignąć takich kosztów – wskazuje Przemysław Głośny, prezes zarządu Useme.com.
Twórcy z portalu Useme.com zwracają uwagę na inne negatywne aspekty wprowadzenia planowanych rozwiązań. Najpoważniejszym z nich ma być odejście freelancerów do szarej strefy, a więc pracy „na czarno”. Istnieje też poważne zagrożenie dotyczące redukcji zatrudnienia w firmach, które układają współpracę ze specjalistami o umowy zlecenie bądź umowy o dzieło. Efektem tych wszystkich zdarzeń ma być w istocie zmniejszenie dochodów budżetu państwa, który nie osiągnie planowanych 4,2 miliarda złotych dodatkowych środków oraz straci pieniądze z podatku dochodowego.
Freelancerzy nie chcą kolejnych składek, bo w większości już je płacą
Argument najpierw Zjednoczonej Prawicy, a teraz Koalicji 15 października wskazujący na konieczność ograniczenia segmentacji rynku pracy od początku jest chybiony. Warto bowiem wskazać, że aż 2/3 wolnych strzelców w Polsce jedynie dorabia na umowach innych niż umowa o pracę. Większość freelancerów i tak objęta jest zatem ubezpieczeniem społecznym, o które tak dużą troskę wyrażają kolejni rządzący. Co więcej, większość z nich otrzymuje miesięcznie wynagrodzenie nieprzekraczające 3 tysięcy złotych.
Pełne oskładkowanie zlecenia i dzieła faktycznie spowoduje więc, że dalsze prowadzenie tego typu działalności nie będzie już opłacalne. Kto bowiem będzie chciał poświęcać swój „pozaetatowy” czas za dużo mniejsze pieniądze? Odpływ wolnych strzelców będzie z kolei miał swoje przełożenie na konkurencyjność naszej gospodarki.
Przeciwko zmianom świadczy też jeszcze inny argument. Konieczność odprowadzania składek zarówno od zlecenia jak i umowy o dzieło w praktyce sprawi, że obie umowy nie będą się od siebie różniły. Oczywiście prawnicy od razu wskażą na fakt, iż pierwsza z nich jest umową starannego działania, a druga umową rezultatu, co rodzi określone konsekwencje. Nie ma się co jednak oszukiwać, że dla pracodawców w Polsce ma to aż tak duże znaczenie. Liczy się przede wszystkim koszt zleceniobiorcy, czy przyjmującego zamówienie, a ten będzie praktycznie taki sam.