21-letni mieszkaniec brytyjskiego Birmingham ma spędzić najbliższe ćwierćwiecze za kratkami. Skazano go po tym, jak funkcjonariusze odkryli, że mężczyzna pytał znaną wyszukiwarkę o… otrucie dziecka.
Zaledwie trzytygodniowe dziecko trafiło do szpitala na północy Anglii – jego stan był dość poważny. Lekarze określili je jako „apatyczne” i „niereagujące na bodźce”.
Dziecko przeżyło, a w moczu znaleziono walproinian sodu – związek chemiczny wykorzystywany w leczeniu choroby dwubiegunowej oraz padaczki. Takie leki są oczywiście dostępne tylko na receptę. A dla dziecka ich branie może się skończyć tragicznie.
Otrucie dziecka i… ślady w Google
Podejrzenie padło na Jamara Bailey’a – ojca, który zresztą sam przywiózł dziecko do szpitala. W jego mieszkaniu znaleziono receptę na Epilim Chrono, czyli lek zawierający właśnie walproinian sodu. Preparat jednak miał być przeznaczony dla samego Bailey’a. Mężczyznę więc zatrzymano, choć początkowo nie było twardych dowodów na to, że świadomie skrzywdził swoje dziecko.
Zbadano jednak butelkę na mleko dziecka – policjanci byli w szoku, gdy znaleźli tam ślady leku na receptę. A potem funkcjonariusze zaczęli przeglądać historię przeglądarek na jego telefonie komórkowym. Jak się okazało, wpisywał tam niedawno hasło „jak otruć dziecko”, a także „jak zabić nowo narodzone dziecko”.
To już wystarczyło, by mężczyznę skazać na ćwierć wieku w więzieniu. Mężczyzna będzie mógł teoretycznie wyjść na wolność po zwolnieniu warunkowym, ale musi spędzić za kratkami minimum 2/3 zasądzonego wyroku.
Maluch tymczasem „ma się dobrze”, tak przynajmniej zapewniają lekarze i policjanci. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, choć nie jest pewne, czy zatrucie nie spowoduje, że w przyszłości będzie się zmagała z problemami zdrowotnymi.
Zabójstwa i próby zabójstw dzieci to zbrodnia stosunkowo rzadka, jednak zawsze wywołująca wielkie emocje – i przyciągająca uwagę mediów. Zaskakująco często winnymi okazują się sami rodzice. My mieliśmy w Polsce słynną „mamę Madzi” z Sosnowca, Brytyjczycy mają Jamara Bailey’a. Trzeba jednak przyznać, że Polka przynajmniej trochę utrudniła pracę śledczych. Tymczasem młody Brytyjczyk najwyraźniej nie był świadomy, że wpisanie hasła do Google’a może być dla sądu świetnym i przekonującym dowodem zbrodni…