Ja nie wiem czy zakaz reklamy mocnego alkoholu jest w Polsce słuszny, czy niesłuszny. Natomiast z całą pewnością nie można tego robić, na co niektórzy celebryci mają – brutalnie mówiąc – wywalone.
Przyznam wprost, że jestem wkurzony bardziej jako przedsiębiorca medialny, niż jako obywatel. Ponieważ odrzuciłem przez ostatnie lata kilka kampanii gorzały – nie umiem powiedzieć na jakie kwoty, bo z reguły to się finalizuje już bliżej końca, a my od samego początku mówiliśmy, że nie ma mowy. Przyjmijmy jednak, że było to plus minus 250 000 złotych, czyli już zauważalna, fajna kasa.
Reklama wódki w polskim prawie
Chciałbym też zaznaczyć, że nie ma w tym wielkiej ideowości. Każdy jest kowalem swojego losu. Można na przykład reklamować piwo, podczas gdy ja mam wrażenie, że polski alkoholizm ma też w dużej mierze – może nawet decydującej – twarz człowieka, który musi zamknąć każdy dzień dwoma piwkami do telewizora lub videoblogów Tomasza Kopyry. Oczywiście taki człowiek w ogóle nie jest alkoholikiem, po prostu bez tej nagrody na koniec dnia źle mu się śpi.
Na przykład raz producentowi wódki zarekomendowałem, żeby wypuścił serię kraftowych ogórków kiszonych o nazwie (przyjmijmy) „Powódka” (gdzie „wódka” było nazwą tego alkoholu, to też się zgrywało w równie fajną nazwę) i że zrobimy świetną, błyskotliwą i legalną kampanię tej zagrychy. My będziemy czyści, każdy będzie wiedział o co chodzi, może nawet ktoś w branży doceni poczucie humoru i kreatywność. Ważne było, żeby to była nazwa co najmniej lekko jednak zmodyfikowana, bo od czasu „łódki Bols” tutaj również ustawodawca się zabezpieczył.
Jestem z siebie bardzo dumny, bo ten pomysł to była świetna marketingowa i prawnicza robota. No, ale producent gorzały popukał się w czoło i poszedł pewnie do jakiegoś instagramera, który w nosie miał takie kombinowanie, tylko po prostu walnął butelkę na stół, a potem wrzucił serię zdjęć jak to niby przypadkiem siedzi sobie w kuchni.
Nie wolno reklamować mocnych alkoholi
A czemu odrzuciłem? Bo NIE WOLNO. Polskie prawo stanowczo zabrania reklamowania nie tylko wódki, ale whisky, wina, szampana, generalnie wszystkiego, co jest mocniejsze od piwka. Ustawa, o której myślę to ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. No i tam generalnie zakazuje się reklamy całego alkoholu z wyjątkiem piwa, ale nawet w przypadku piwa reklama też musi spełniać określone warunki.
Tam szczerze mówiąc nawet sama definicja reklamy napojów alkoholowych jest już dość surowa, bo jest nią „publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych”, jednak na końcu ustawodawca dodaje „służące popularyzowaniu znaków towarowych napojów alkoholowych”. Zakładam więc, że kiedy w celach prasowych i edukacyjnych wspominam o łódce Bols i nie otrzymałem za to wynagrodzenia, mogę spać spokojnie.
Ale dotąd mogli spać spokojnie też celebryci hurtem reklamujący gorzałę w necie
Na samym wstępie trochę wezmę tych celebrytów w obronę. Moim zdaniem oni nie znają przepisów zbyt dobrze, uczą się prawa na zasadzie zwyczaju, a skoro X, Y, Z reklamował, to „czemu i ja mam nie zareklamować?”. W obronę biorę tylko trochę, no bo jednak nieznajomość prawa szkodzi, ale po prostu nie sądzę by wszyscy cynicznie łamali w pełnym stanie świadomości prawo, motywowani żądzą pieniędzy. Zresztą, zacieranie śladów już trwa. Może nawet bardziej z racji UOKiK-u tropiącego teraz nieoznaczone reklamy instagramerów, niż z powodu afery alkoholowej (ta pewnie dopiero zacznie zbierać żniwo), ale nawet miałem gdzieś zapisane kilka postów na wypadek takiego artykułu jak dziś i – cóż – większości już nie widać, większości już nie ma.
Natomiast wystarczy przejrzeć sobie Instagrama, Facebooka, nawet YouTube’a, gdzie Kacper Ruciński czy właśnie Kuba Wojewódzki prowadzili „talk showy”, gdzie w tle mieniły się znaki towarowego whisky czy koniaku. Teoretycznie ustawa daje jeszcze pewien wytrych w postaci informacji o sponsorowaniu, ale moim zdaniem tutaj to nie zachodzi, no i jest jeszcze kwestia ograniczonego woltażu.
Janusz Palikot słusznie sprawdzany pod kątem nagminnego reklamowania alkoholu
Jan Śpiewak jest człowiekiem nie z mojej bajki, nie mam zbyt dużej sympatii czy szacunku do jego pracy, ale no też pomimo moich uprzedzeń, muszę się zgodzić, że w swojej krucjacie przeciwko alkobiznesowi Janusza Palikota ma sto procent racji.
Były producent alkoholi stał się następnie byłym politykiem, by ponownie stać się producentem alkoholi, który dość cynicznie wykorzystuje media społecznościowe. Te jego filmy, gdzie zmęczony życiem robi sobie filozoficzne drinki doprawiane mądrościami o smakach polskości sprawiają, że dostaję kaca od samego patrzenia, ale też dość agresywna kampania jego nowych wódek w mediach społecznościowych notorycznie napastuje mnie twarzą polityka. I nie ma znaczenia, że mam 18 lat, bo na Facebooku po prostu nie wolno reklamować w Polsce wódy. Nikomu.
Ostatecznie na skutek donosu Śpiewaka skończyło się zarzutami dla Wojewódzkiego i Palikota w związku z nielegalną reklamą wódki. Mówiąc szczerze lista influencerów, celebrytów itd., którzy w ostatnich latach nielegalnie reklamowali wódkę, whisky, wermut, szampana, aperol, koniak itd. pewnie realnie wynosi kilkaset lub kilka tysięcy osób. Choć zgadzam się, że akurat Wojewódzki i Palikot byli w tym najbardziej nachalni. I jednak mam poczucie, że Palikot, który na gorzale w Polsce zjadł biznesowe zęby, w odróżnieniu od aktorki X czy Y zna obowiązujące prawo dotyczące reklamy alkoholu i po prostu postanowił mieć je w nosie.
@bezprawnik Reklama wódy? Nie wol no! #prawo #bezprawnik #reklama #praworeklamy #alkohol #wódka #biznes #finanse #buh #wyjebongo #kubawojewódzki #januszpalikot #palikot #janśpiewak #wojewódzki
Palikot nawet teraz się odgraża
Temat jest oczywiście bardziej złożony, no bo na przykład są celebryci, którzy oddają swój wizerunek do reklamy alkoholu, ale sami nie emitują jej w swoich mediach społecznościowych – tylko robi to marka alkoholowa. Z kolei w przypadku Palikota i Wojewódzkiego, którzy są jednocześnie celebrytami, ale i udziałowcami, dochodzi też zwyczajnie kwestia autopromocji. Może jednak darujmy sobie na tym etapie zawiłości, bo wpis i tak jest już stosunkowo długi, a jeszcze pozostaje kwestia orędzia byłego polityka.
Medialne doniesienia o wszczęciu przez prokuraturę postępowania były polityk skomentował nawet na Facebooku.
Donosiciel Jan Śpiewak złożył na mnie zawiadomienie do Prokuratury. Ta, chcąc nie chcąc, musiała podjąć postępowanie. Dzięki temu uzyskałem możliwość przedstawienia swojego punktu widzenia na obecność alkoholu w przestrzeni publicznej. Alkohol jest dla ludzi. Ale zawsze powtarzam – degustuj, nie chlej. Nigdy nie namawiałem i nie będę namawiał do picia alkoholu, ale nie widzę nic zdrożnego w tym, by dzielić się swoją wiedzą o alkoholach, inspirować do ich nieoczywistych zastosowań w kuchni, czy pokazywać miejsca i historie związane z alkoholem. Problemem nie jest alkohol sam w sobie – ten towarzyszy ludziom od zarania dziejów. Problemem są osoby, które nie radzą sobie i uciekają w alkohol lub zastępują nim wszystko inne w życiu. Jestem pewien, że nawet jeśli sprawa z donosu Śpiewaka znajdzie się w sądzie, wygram. Teraz czas pracy, zbierania argumentów. Ja się pracy nie boję!
Panie Palikot, przestań pan pitolić, bo sprawa nie dotyczy tego dla kogo jest alkohol, tylko dlatego, że od lat śmiejecie się prawu w twarz publikując czy promując znaki towarowe swojej wódki. O ile w przypadku piwa było to chyba legalne, choć dyskusyjne, bo nie wiemy na ile skutecznie weryfikowaliście pełnoletność swoich obrońców, tak na przykład przy Okovicie to już jest nie do wybronienia. Mnóstwo przedsiębiorców, waszych konkurentów ma problem z reklamą w internecie, bo stara się przestrzegać przepisów, a wy wypełniacie tę lukę notorycznym bombardowaniem nas swoimi nowymi wymysłami alkoholowymi.
Sam merytoryczny poziom tej polemiki Palikota jest żaden i przy całej sympatii do na przykład podcastu pana Wojewódzkiego, kara za tę patologię reklamowo-alkoholową należy wam się jak psu buda. Albo doprowadźcie do zmian w prawie, do tego czasu wypadałoby je – jak wielu uczciwych i tracących na tym względem was przedsiębiorców – przestrzegać.