Paweł Opydo kontra Universal – największa draka na polskim YouTube od miesięcy. Czyj prawnik ma rację?

Gorące tematy Technologie Dołącz do dyskusji (161)
Paweł Opydo kontra Universal – największa draka na polskim YouTube od miesięcy. Czyj prawnik ma rację?

Youtuber Paweł Opydo prowadzi na swoim kanale cykl pt. ZŁE PIOSENKI, gdzie wyśmiewa teledyski, muzykę i słowa radiowych przebojów. Zarzut naruszenia prawa autorskiego postawił mu znany wydawca – Universal.

Nawet jeśli cykl Pawła Opydo nas nie bawi, to kontekst pozwala wywnioskować, że filmy mają charakter satyryczny. Autor publikuje w nich fragmenty znanych piosenek, opatrzone swoim komentarzem.

Generalnie nie trzeba być ekspertem od prawa autorskiego. Nawet przeciętnie zaznajomiony z tą materią internauta będzie słusznie podejrzewał, że tego typu działanie może się mieścić w granicach prawa cytatu. Podpowiem – mieści się.

Art. 29 ustawy mówi wprost:

Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.

Ale to nic! Kilka lat temu, mając na względzie dynamiczny rozwój internetu, wprowadzono w ustawie nowelizację, która nawet rozszerza ten cytatowy katalog o art. 29(1):

Wolno korzystać z utworów na potrzeby parodii, pastiszu lub karykatury, w zakresie uzasadnionym prawami tych gatunków twórczości.

Universal atakuje Pawła Opydo

Paweł Opydo poinformował swoją społeczność, że Universal Music Polska składa roszczenia wobec wybranych jego filmów, na takiej zasadzie, iż chce pozyskiwać środki z wyświetlanych przy nich reklam. Teoretycznie ma do tego prawo, to efekt kompromisowych (i bardzo słusznych) mechanizmów YouTube’a, dzięki czemu w serwisie możemy oglądać bardzo wiele treści, które normalnie byłyby usuwane przez wzgląd na naruszenie praw autorskich. Rzecz w tym, że Opydo praw autorskich nie naruszał. Poniżej fragment oświadczenia Universal, które pojawiło się na Facebooku:

(…) Jednocześnie chcielibyśmy zaznaczyć, że Universal Music Polska sp. z o.o. nie ma na celu blokowania lub usunięcia kanału „Paweł Opydo”. Nasza firma nie zablokowała treści ze względu na prawa autorskie, gdyż filmy w dalszym ciągu są dostępne w serwisie. Jednak Pan Paweł Opydo zdecydował się na opublikowanie treści nie wyłączając monetyzacji, tzn. czerpiąc korzyści materialne bazując na cudzej własności.(…)

Paweł Opydo nadal miał prawo do zarabiania na swojej twórczości. Idąc tropem rozumowania Universal – żaden autor książki naukowej na całym świecie nie mógłby jej sprzedawać, ponieważ prawie każda opiera się na cytatach, przypisach itd. Jest jednak inaczej – cytat nie ogranicza praw do dysponowania własnym dziełem.

Dodatkowo Pan Paweł Opydo odnosi się wybiórczo do Prawa Cytatu, nie przestrzegając prawa wymagającego oznaczenie twórców – autorów tekstu, muzyki itp. co narusza ich prawa.(…)

Tutaj wydaje mi się, że Universal również podnosi argumenty mocno na wyrost. Art. 34 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wskazuje bowiem, że:

Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej.

W moim przekonaniu na przestrzeni wielu lat (jeszcze w czarnobiałej telewizji) pojawił się pewnego rodzaju zwyczaj medialny, który zawęża wskazywanie twórcy danego utworu np. do osoby sprawującej redakcję naukową nad jakąś książką (a nie 40 doktorantów, gdzie każdy dostał swój kawałek), reżysera filmu czy wykonawcy danej muzyki. Już czarnobiałym telewizjom zdarzało się wycinać nazwiska autorów wszystkich twórców danej piosenki (np. w toplistach realizowanych w oparciu o prawo cytatu właśnie), bo przecież mamy tam twórców muzyki, wykonawców muzyki, aranżerów muzyki, autorów słów i wielu innych. Jest pewnego rodzaju zwyczajem na miarę możliwości „logistycznych”, że podaje się tego typu informacje zawężając je do podmiotów kluczowych. Paweł Opydo w swoich filmach wskazuje nazwiska twórców, tytuł i źródło (w postaci linku YouTube) cytowanych utworów.

Pan Paweł Opydo dokonał opracowania utworów, co zgodnie z ustawą o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych wymaga uzyskania stosownych zgód.

W tym miejscu swojego oświadczenia, Universal wprowadza moim zdaniem bardzo ciekawą koncepcję, jakoby Paweł Opydo nie tyle cytował utwory, co dokonywał opracowania utworów. Moim zdaniem ta brawura intelektualna – i mówię to bez złośliwości – może na stałe zmienić sposób interpretowania prawa autorskiego na całym świecie.

Podpowiem czym jest opracowanie utworu. Zgodnie z art. 2 ww. Ustawy:

Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.

Innymi słowy – opracowaniem utworu muzycznego jest na przykład remiks, samplowanie. Możemy ich sobie robić do woli – w domowym zaciszu. Do rozpowszechniania potrzebujemy jednak zgody pierwotnego twórcy.

Problem w tym, że ustawa nie wyjaśnia czym jest opracowanie cudzego utworu, najwyraźniej zakładając, że dla każdego jest to pojęcie dość oczywiste. Jak widać – niekoniecznie.

Paweł Opydo vs Universal – opracowanie czy cytat

Otóż moim zdaniem filmy Opydo niekiedy zbliżają się w formie do opracowania, jednak w mojej ocenie można je uzasadnią prawami gatunku twórczości. Opydo mimo wszystko tworzy analizy krytyczne i satyrę, ich główną osią jest on sam i jego monologi, zaś utwory muzyków wykorzystywane są z reguły w dosłownej formie, w celu wskazania konkretnych elementów utworu – nie zaś ich przerobienie.

Uzależnianie możliwości dokonania kompetentnej (więc i popartej cytatami) analizy krytycznej od niezbędnego przy opracowaniu uzyskania pozwolenia na rozpowszechnianie, mogłoby godzić w wolność słowa, co jest oczywiście sprzeczne z duchem ustawy.

Rozumiem do czego zmierza Universal w swoim toku rozumowania, to oczywiście jest wykorzystywanie cudzej twórczości do tworzenia swoich treści, ale jednak mimo wszystko jako bardzo umiarkowany znawca muzyki nadal nie ośmieliłbym się nazwać filmików Pawła Opydo coverami czy mashupami.

Nie wspominam już o tym, że oświadczenie Universal prawie przez całą swoją treść odnosi się do prawa cytatu właśnie.

W materiale zamieszonym 10 maja 2018 r. na kanale YouTube Pan Paweł Opydo odnosi się do prawa cytatu, które jest uregulowane w polskiej ustawie, natomiast jego filmy dostępne są globalnie, gdzie istnieją inne regulacje prawne. Jeżeli autor zdecydował się na globalną dystrybucję swojego materiału, musimy dostosowywać się do wytycznych międzynarodowych, które wyznaczone są na nas przez Universal Music Group.

Pierwsze dyskusje o prawie cytatu rozpoczęły się w XIX wieku, gdy Polski nie było na mapach, a Amerykanie starali się okiełznać dziki zachód. Konwencja berneńska – 1886 rok – wprowadziła pierwszy wariant prawa cytatu. Dzisiejsze, polskie prawo cytatu ma identyczną lub zbliżoną genezę do prawa cytatu większości państw Unii Europejskiej. Jeżeli polski oddział Universal dokonuje zgłoszenia roszczeń w obawie o porządek prawny (strzelam) Wenezueli, to kiedy mamy się spodziewać pierwszych roszczeń w oparciu o prawo szariatu?

Paweł Opydo zorganizował swoją społeczność

Paweł Opydo dysponuje niewielką, niezbyt hojną, ale bardzo wojowniczą społecznością. Youtubera kojarzę właśnie głównie z tego faktu, że przynajmniej kilkukrotnie przypuszczali „atak” na moich znajomych z serwisu Spider’s Web Rozrywka, ponieważ ośmielili się mieć inne zdanie na temat jakiegoś filmu. Tym samym odrzucam też argument, że może biorę go w obronę w sporze Universal z racji osobistych sympatii. Jak mawia pewien znany youtuber – nic bardziej mylnego.

Zorganizowana społeczność tarczowników (czy jak tam o sobie mówią) Pawła Opydo dała się we znaki również Universal, co doprowadziło do wydania drugiego oświadczenia.

(…) Podtrzymujemy stanowisko zawarte w oświadczeniu z dnia 11 maja 2018 r.: https://www.facebook.com/UniversalMusicPolska/posts/10156388140874851 , w którym zdecydowanie stwierdzamy, że w przedmiotowej sprawie nie mamy do czynienia z korzystaniem z utworów i przedmiotów praw pokrewnych na zasadach prawa cytatu. Poniższe potwierdza wypowiedź Pana dr. Rafała M. Sarbińskiego:

„Dla skorzystania z cudzego utworu na prawach cytatu nie wystarczy wyizolować fragmentów tego utworu i opatrzeć je uwagami lub komentarzem. Dla zastosowania art. 29 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych konieczne jest aby przytoczenie fragmentu nastąpiło w odrębnym utworze, a nie każda wypowiedź na temat cudzego dzieła spełnia ten wymóg. W materiałach rozpowszechnianych przez p. Opydo nie dostrzegam przymiotu „utworu stanowiącego samoistną całość” w rozumieniu tego przepisu. Nadto, nie spełniają one określonego w ustawie celu cytatu. Trudno wypowiedzi o charakterze prześmiewczym, czy wręcz wyszydzającym uznać za analizę krytyczną, która stanowi przecież metodę badań naukowych. Podobnie, wypowiedzi te nie odpowiadają schematowi recenzji obejmującemu informacje, analizę i wnioski o charakterze postulatywnym. Nie każdą wypowiedź krytykującą cudzą twórczość należy uznawać za recenzję. Styl odnośnych wypowiedzi, w tym stosowane wulgaryzmy wskazują raczej na chęć łatwego zyskania popularności, a w konsekwencji dochodów.”

(…)

„Próba kwalifikacji materiałów p. Opydo jako parodii lub pastiszu jest nieuprawniona i to w stopniu oczywistym. Nie stanowią żadnej ze wskazanych form stylizacji albowiem nie naśladują one stylu i poetyki wyśmiewanych teledysków i utworów słowno-muzycznych lecz je komentują. Innymi słowy, nie wystarczy wyśmiać aby stworzyć parodię. Naśladownictwo stanowi konstytutywny element zarówno parodii, jak i pastiszu, przy czym w tym drugim przypadku zasadniczo nie występuje element satyry a pastisz może także wyrażać pochwałę.”

Mnie w kontekście tej wypowiedzi brakuje nieco informacji czy jest to głos niezależnego eksperta w sprawie czy opinia pisana na zamówienie klienta – wiadomo, że taka interpretacja może już być elementem strategii procesowej. Z oczywistych względów należałoby wtedy do tego poglądu podejść z ograniczonym zaufaniem. Swojej żonie też mówicie, że ładnie wygląda, nawet jeśli nie wygląda. Wiecie o co chodzi.

Ilu prawników, tyle opinii: ja osobiście doradzałbym konfrontację sądową, ponieważ w mojej ocenie sąd przychyli się do stanowiska youtubera – choć niekoniecznie w pierwszej instancji, bo z sądami i prawem autorskim… nadal bywa u nas różnie. Nie sposób nie podzielić niezwykle trafnej – szacunek Panie Mecenasie za dobre oko – oceny charakteru całego kanału, jednakże pamiętajmy, że nie można kwestionować czyjejś twórczości, tylko dlatego, że jest pozbawiony talentu lub po prostu kiepski w tym co robi.

Paweł Opydo vs Universal a nowe gatunki twórczości

Uznając jednak nawet bardzo surową ocenę doktora Sarbińskiego, która w telegraficznym skrócie stwierdza, że z Pawła Opydo żaden krytyk, a te jego „żarty” nie mieszczą się w granicach bardzo radykalnie zakreślonych ram pastiszu, parodii i karykatury, chciałbym zwrócić uwagę na pewną furtkę dla youtubera, nawet gdyby sąd przychylał się do argumentów mecenasa. Art. 29 prawa cytatu zawiera taki oto fragment: „lub prawami gatunku twórczości”. Do czasu wprowadzenia art. 29(1) w powszechnej debacie przyjmowano, za sprawą doktryny, że w dużej mierze dotyczy on właśnie parodii, pastiszu i karykatury. Ustawodawca wprowadził więc nowy przepis, zaraz prawa gatunku twórczości pozostawiając.

W nauce prawa autorskiego istniał niegdyś pogląd, a moim zdaniem wydzielenie art. 29(1) dodatkowo go spotęgowało, że przez prawa gatunku twórczości należy rozumieć szeroko jako zezwolenie na wykorzystanie fragmentu cudzego utworu w formie cytatu, ilekroć twórca uzna, że jest mu to niezbędne w ramach procesu twórczego. Dowolnego procesu twórczego. Czyż taka interpretacja nie wydaje się po prostu słuszna w czasach dynamicznie ewoluujących formatów medialnych, wobec których już dawno archaiczne stają się słownikowe definicje na przykład pastiszu? Moim zdaniem musimy się uelastyczniać w najbliższym czasie i treść art. 29 doskonale nam to umożliwia.

Nie mamy chyba złudzeń, że nikt nie włącza sobie nieśmiesznego, brodatego okularnika, by posłuchać Sarsy albo Dody. Najistotniejsza, jedyna kluczowa w tym aspekcie granica prawa cytatu nie zostaje przekroczona. Paweł Opydo nie narusza art. 35 ustawy:

Dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy.

Warto przy tym zauważyć, że prawnik nie podnosi ani razu, iż Opydo dokonał nieuprawnionego opracowania.

Już rękami swoimi, a nie prawnika, Universal pisze w swoim komunikacie, że:

Korzystanie z cudzej własności, podlegającej prawnoautorskiej ochronie wymaga uzyskania zgody osoby uprawnionej.

?!

?!

?!

Hej, nie chciałbym tutaj zgrywać kujona, więc może zacytuję co mówi zwykła Wikipedia na temat dozwolonego użytku, fundamentalnej instytucji prawa autorskiego:

Dozwolony użytek – instytucja polskiego prawa autorskiego, której istotą jest zezwolenie na korzystanie z cudzych utworów chronionych autorskimi prawami majątkowymi bez zgody podmiotu praw autorskich i (co do zasady) bez wynagrodzenia.

Universal swój komunikat podsumowuje słowami:

Głoszone przez Pana Pawła Opydo wypowiedzi dotyczące Ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, tworzenie i rozpowszechnianie filmów z własną interpretacją prawa autorskiego nie czynią z niego eksperta w tej dziedzinie.

Mając na uwadze rozwijająca się praktykę w mediach społecznościowych w których publikowane są materiały z wykorzystaniem chronionych prawem utworów muzycznych, teledysków, zdjęć oraz mając na uwadze zaistniałą sytuację, chcielibyśmy zainicjować cykl wypowiedzi popartych opiniami ekspertów, które przedstawiać będą pozyskiwanie w legalny sposób materiałów chronionych prawem autorskim.

To prawda, Paweł Opydo rownież w moim przekonaniu nie jest ekspertem w jakiejkolwiek dziedzinie. Jednakże warto pamiętać, że jest stroną w tym sporze. Jedną z dwóch. Obie strony mają swoje racje, obie mogą wystawić przeciwko sobie prawników, którzy przedstawią dwie odmienne interpretacje. Nie chciałbym być nieskromny, ale wydaje mi się, że jak na razie najbardziej obiektywną opinię w tej dyskusji wydałem póki co ja – bo Universal kojarzę tylko z nazwy, a Opydo wręcz nie lubię.

W mojej ocenie, tak jak wokaliści mają prawo nagrywać ZŁE PIOSENKI, tak youtuberzy mają prawo robić złe recenzje i złe satyry tych piosenek. Sam fakt, że utwory jednych i drugich są złe, nie odmawia im jeszcze twórczego charakteru czy prawa do dozwolonego użytku.