Kandydat na prezydenta zatrzymany, a u nas cisza. W każdym kraju byłaby z tego gigantyczna afera

Codzienne Państwo Dołącz do dyskusji (505)
Kandydat na prezydenta zatrzymany, a u nas cisza. W każdym kraju byłaby z tego gigantyczna afera

Paweł Tanajno zatrzymany, a w mediach i internecie…. (względna) cisza. Pomyślmy sobie, co by było, gdyby do aresztu trafił taki Joe Biden. Czy jednak ta cisza to dowód na „dziki kraj”? A może właśnie nie powinno być pobłażliwości dla „żartowania” z funkcjonariuszy? Co ta cała sytuacja mówi o Polsce A.D. 2020?

Przenieśmy się w myślach 2015 roku. Mamy właśnie kampanię wyborczą. I wyobraźmy sobie, że obiecujący kandydat PiS Andrzej Duda wdał się w sprzeczkę z policją – a funkcjonariusze go zatrzymali na 48 godzin. Albo że emocji nie wytrzymał temperamentny skądinąd inny kandydat – Paweł Kukiz. Szturchnął policjanta – i trafił do aresztu. Albo że to zrobił Janusz Krowin-Mikke, wtedy też startujący na prezydenta. W każdym takim przypadku temat z miejsca byłby medialno-polityczną bombą – a cała kampania prezydencka toczyłaby się tylko wokół tego wydarzenia.

Paweł Tanajno, w końcu kandydat na prezydenta, został zatrzymany w roku 2020. Emocji to wydarzenie jednak przesadnych nie wzbudza. Co to świadczy o Polsce A.D. 2020? Zastanówmy się.

1. Policja jest coraz bardziej upolityczniona

To, czy kandydat Paweł Tanajno powinien być zatrzymany to oczywiście arcyważna kwestia, ale wrócimy do niej za chwilę. Bo ważniejsze jest jednak co innego. A mianowicie to, czy policja jest ciągle apolityczna. – Nie jest – i nigdy nie była – powie symetrysta. I będzie miał oczywiście sporo racji. Jednak dzisiaj wyraźnie widać, że policyjne władze nawet nie udają, że stoją pośrodku i po prostu pilnują prawa. Wyraźnie widać, że protesty przedsiębiorców czy protesty pod Trojką są inaczej traktowane niż na przykład zgromadzenia organizowane przez władzę lub tę władzę wspierające.

Pod tym względem zatrzymanie Tanajno po prostu przeraża. Naprawdę trudno nie mieć wrażenia, że pewne wydarzenia są traktowane przez polskie służby w specjalny sposób. To nie są na pewno europejskie, demokratyczne standardy.

2. Politykom puszczają nerwy. Przekraczają granice, których NIGDY nie powinni przekraczać

Wróćmy jednak do samego kandydata. Został zatrzymany, bo miał napaść na policjanta. Ale czy naprawdę to zrobił? Z zajścia jest filmik. Niektórzy uważają, że widać w nim, że to policjant zagradza drogę politykowi. Jednak widać też, że Tanajno narusza nietykalność policjanta. A to już granica, której nie powinien przekraczać nikt – ani kandydat na prezydenta, ani prezydent. Jeśli ktoś tę granicę przekracza, musi się liczyć z konsekwencjami.

To pokazuje, że politykom puszczają nerwy. A może to działanie na pokaz i „żartowaniem” z funkcjonariuszy to sposób na zbicie kapitału politycznego? Jeśli tak, to przechodzimy do kolejnego wniosku.

3. Szacunek dla munduru to towar coraz bardziej deficytowy

Z szacunkiem do policyjnego munduru zawsze bywało w Polsce różnie. Jednak tak źle jak w ostatnich latach nie było chyba jeszcze nigdy. Mieliśmy sprawę Igora Stachowiaka i jej tuszowania, teraz mamy poważne oskarżenia o upolitycznienie. Nie mówiąc już o drobniejszych sprawach, gdy policjanci kazali się „dostosowywać do poleceń, a nie do konstytucyjności”.

Gdzie są w tym wszystkim funkcjonariusze? Jasne, większość się brzydzi upolitycznieniem. Jednak przecież po prostu muszą wykonywać rozkazy.

Jednak w 2018 roku policja potrafiła się zbuntować – tuż przed świętem 11 listopada. Wtedy chodziło o podwyżki – i funkcjonariusze potrafili je wywalczyć. Trudno nie mieć wrażenia, że upolitycznianiu służby już tak bardzo się nie sprzeciwiają.

4. Paweł Tanajno zatrzymany. Przemoc dociera na ulice

Właściwie od początku rządów PiS widzimy regularnie organizowane protesty. Zwykle były niezbyt liczne (może za wyjątkiem sprzeciwu przeciw aborcji oraz ustawom „reformującym” sądy), ale też trudno powiedzieć, by były pacyfikowane.

Owszem, władze próbowały je zduścić – ale robiły to jednak względnie cywilizowanymi metodami. Zatrzymanie kandydata na prezydenta i przemoc na kolejnych protestach pokazuje wyraźnie, że to się kończy. Na ulicach było widać emocje, teraz widać przemoc.

Pytanie, co będzie dalej. Polityczne emocje sięgają zenitu, a przed nami jeszcze pewnie kilka tygodni kampanii wyborczej. Do tego mamy trudną sytuację gospodarczą – i to raczej szybko się nie zmieni.

To wszystko wymaga od władzy i szefów formacji mundurowych cierpliwości, wyczucia i mnóstwa dyplomacji. Tego wszystkiego wyraźnie brakuje. Nietrudno więc wyobrazić sobie scenariusz, w którym zatrzymanie kandydata na prezydenta – nawet wywołujące dość ograniczone emocje w mediach – jest dopiero początkiem większych niepokojów.