Wczoraj na łamach Bezprawnika opisaliśmy konto oszczędnościowe PKO BP dla najmłodszych – z oprocentowaniem 8 proc. Komentarze pod tekstem wzbudziły jednak przerażenie samej redakcji.
Bezprawnik to duży serwis internetowy i generalnie chlubimy się tym, że czytają nas naprawdę ogarnięci ludzie – z wiedzą prawną, finansową i społeczną, której naprawdę mogłoby nam pozazdrościć wiele sektorów internetu. Jak już jednak wspomniałem, pewnego rodzaju masowość przyciąga też… inne komentarze.
PKO BP wabi dzieci
PKO BP wyszło do konsumentów z ofertą 8 proc. w skali roku dla dzieci i młodzieży. Oczywiście te konta mają homeopatyczne bariery dla takiego oprocentowania (na poziomie 2500 zł…), ale mimo wszystko mają uczyć młodzieży, że czasem samo oszczędzanie jest pewną formą pozyskiwania kapitału. Oczywiście w chwili inflacji na poziomie 18 proc. to jest kiepska informacja, bo to znaczy, że tak naprawdę na tym koncie traci się 10 proc. (a nawet więcej – podatek Belki), no ale… nikt przecież nie mówi, że lokata czy konto oszczędnościowe to alternatywa względem kupowania sztabek złota, a jedynie względem trzymania pieniędzy na koncie, które w ogóle nie jest oprocentowane.
To, co wydarzyło się w komentarzach pod tym artykułem na facebookowym profilu Bezprawnika trochę jednak przeraziło naszą redakcję. Aż się przez moment zaczęliśmy zastanawiać czy to naprawdę świadomość ekonomiczna narodu, czy jakiś konkurent robi PKO BP niedźwiedzią przysługę (choć to by było trochę bez sensu).
Komentarze na temat PKO BP można podzielić na trzy grupy
Pierwsza frakcja to tzw. „rotszyldowski bank”, czyli generalnie szereg zarzutów pod adresem PKO BP, który ma szukać „głupich i naiwnych”. Pan Swiatoslaw dopytuje się o to, gdzie jego mieszkanie z książeczki oszczędnościowej z lat 80., a kilku czytelników wprost przywołuje SKO. Nie brakuje też ogólnych i niewybrednych komentarzy pod adresem bankierów.
Druga frakcja to „złodzieje z PiS-u chcą okradać dzieci”, czyli grupa ludzi, która łączy państwowy (fakt faktem) bank PKO BP z politykami, prezesem NBP itd.
Wreszcie trzecia frakcja to „ekonomiści” i przyznam uczciwie, że jest to frakcja najmniej oryginalna w swoich opiniach, natomiast mijająca się kompletnie z założeniem. Pojawia się tu bowiem frustracja na to, o czym wspominałem powyżej – na oprocentowanie poniżej poziomu inflacji oraz obłożenie tych pieniędzy podatkiem Belki. I to niestety prawda, ale znów – jakie alternatywy przedstawiają tacy czytelnicy dla nastolatka, który ma 1600 złotych oszczędności?
Przecież nie chodzi o to, by bawić się z tymi dzieciakami w inwestowanie, ale uczyć ich pewnych mechanizmów. Taki nastolatek za 15 lat może mieć na koncie kilka milionów złotych i w mojej ocenie lepiej, by jeszcze przed maturą zrozumiał czym jest oprocentowanie konta, w jaki sposób naliczane są odsetki, czym różni się lokata od konta oszczędnościowego, dlaczego zabierany jest nam od tego podatek i jak ogólnie korzystać z konta w banku. Jakiś szaleńczy, naprawdę szaleńczy rant na ten temat (ponad 100 komentarzy na łamach Facebooka) kompletnie tego nie zmieni.
I aż nie sposób nie zgodzić się z panem Sławkiem, jednym z nielicznych głosów rozsądku, które przewinęły się w tej dyskusji:
Jak czytam te komentarze to zaczynam rozumieć dlaczego tak dużo osób zarabia najniższą krajowa lub jej okokice . Edukacja finansowa w tym kraju leży i kwiczy.