Na szczęście w Polsce płatności w serwisie Steam nie kończą się na PayPalu i kartach płatniczych
O ile na świecie PayPal stanowi jeden z najpopularniejszych serwisów oferujących swoim użytkownikom płatności bezgotówkowe, o tyle w Polsce nie zyskał tak dużej popularności. Obecnie może liczyć na ok. 7 proc. udziału w rynku. Powodów jest kilka. Najważniejszym z nich wydaje się dostępność rodzimych alternatyw w rodzaju bramek płatniczych czy BLIK-a, które coraz częściej pozwalają płacić za zakupy także u zagranicznych sprzedawców. Odwrotnie niż w przypadku PayPala.
Być może pamiętacie cenzorskie zapędy Visa i MasterCard, które obydwie firmy postanowiły uskutecznić w świecie gier komputerowych. Już wówczas niektóre relacje sugerowały, że także PayPal należał do grona operatorów płatności, którzy bardzo by chcieli decydować, co wydawcy mogą sprzedawać na swoich platformach. We wtorek nastąpiło uderzenie w serwis Steam. Ten najpopularniejszy serwis sprzedający gry komputerowe na świecie został z dnia na dzień odcięty od płatności za pomocą PayPala w większości rynków na świecie.
Osoby próbujące zapłacić za zakupy za pomocą PayPala odkryły, że nie jest to możliwe. Steam próbuje za to wytłumaczyć sytuację za pomocą następującego komunikatu:
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Płatność PayPal na Steamie jest obecnie niedostępna w mojej walucie. Dlaczego?
Na początku lipca 2025 roku PayPal powiadomił Valve, że jego bank akceptujący płatności w niektórych walutach natychmiast zakończył przetwarzanie wszelkich transakcji związanych ze Steam. Dotyczy to zakupów na Steamie dokonywanych za pomocą PayPala w walutach innych niż EUR, CAD, GBP, JPY, AUD i USD.
Prawdę mówiąc, konsumenci z Polski mogą w tym momencie wzruszyć ramionami. Dostępne w naszym kraju płatności w serwisie Steam obejmują między innymi BLIK-a oraz Przelewy24. Wciąż możemy także zapłacić kartą płatniczą Visa albo MasterCard. W gorszej sytuacji są mieszkańcy tych rynków, które nie dysponują tak rozwiniętą bankowością elektroniczną niezależną od globalnych potentatów.
Całkiem możliwe, że Steam rzeczywiście padł ofiarą cenzorskich zapędów ze strony bankierów
Teoretycznie treść wyjaśnień ze strony serwisu Steam nie wskazuje na związek z aferą cenzorską. Trudno jednak byłoby nie zauważyć, że mamy do czynienia z co najmniej podejrzanym zbiegiem okoliczności. W końcu minęło raptem kilka dni od ujawnienia żądań operatorów finansowych przez media oraz pośrednio właśnie przez Steam. Serwis zdecydował się wówczas nie przyjmować krytyki na siebie i wprost wskazał rzeczywiste źródło cenzury. Firma Valve, właściciel Steama, zdążyła zresztą przyznać, że blokada płatności PayPal również ma związek z treściami dostępnymi w serwisie, których obecność nie podoba się globalnej finansjerze.
Nasi czytelnicy zwrócili uwagę na interesujący wątek całej sprawy, który może rzucać pewne światło na aferę cenzorską. Naciski na sprzedawców gier komputerowych mogą stanowić pokłosie zinstytucjonalizowanej walki z pornografią w świecie zachodnim. Anglojęzyczny internet kpi obecnie z prób weryfikowania wieku użytkowników za pomocą AI w serwisie YouTube. Warto wspomnieć, że także w kontynentalnej Europie pracuje się nad skutecznym ograniczeniem dostępu nieletnim do różnego rodzaju niewłaściwych treści. Komisja Europejska chce mieć własną wyspecjalizowaną aplikację do weryfikacji wieku, Polska skłania się raczej ku mObywatelowi. Być może bankierzy właśnie z tego powodu uznali, że poprzez naciski na wydawców ograniczą własne ryzyko działalności?
Niezależnie od rzeczywistej genezy odcięcia płatności PayPal w serwisie Steam, mamy teraz do czynienia ze zmianą istotną z punktu widzenia rodzimego rynku. Wówczas zamieszanie nie dotyczyło bezpośrednio Polski i Polaków. Teraz mamy dość konkretne naruszenie zbiorowych interesów naszych konsumentów przez zagraniczne firmy. Można śmiało postawić tezę, że mamy do czynienia z niemałym skandalem. Pytanie brzmi: czy instytucje naszego państwa zamierzają coś z tym faktem zrobić?
Powody do reakcji są tak naprawdę dwa. Przede wszystkim, zagraniczne podmioty wkraczają z butami w ten aspekt obrotu gospodarczego, który powinno regulować państwo, a nie bliżej nieznany z nazwy zagraniczny bank. Jeżeli jednak nie interesuje nas reakcja "dla zasady" – bo przecież polityków również nieskrępowana wolność w internecie uwiera od dawna – to pozostaje argument bardziej praktyczny. Dzisiaj bankierzy mogą wyeliminować ze sprzedaży treści nieprzyzwoite, ale jutro może im przyjść do głowy jakaś bardziej ideologiczna forma cenzury. W tym przypadku istnieje ryzyko, że oberwą wartości albo poglądy bliskie poszczególnym stronnictwom politycznym. Być może też w ten sposób finansjera postanowi uciszyć głosy krytyczne wobec tych stron konfliktów zbrojnych, na których stawiają ich zarządy i główni akcjonariusze. Rozsądek podpowiada więc, by pokazać jej, że przekroczyła granicę już teraz.
Nie sposób nie zauważyć, że bankierzy nie odważyli się odciąć Steam od PayPala na głównych światowych rynkach. Reakcja władz Stanów Zjednoczonych czy Komisji Europejskiej byłaby wówczas natychmiastowa i zapewne bardzo nieprzyjemna dla płynności finansowej aspirujących cenzorów.