Jak prawdopodobnie wiele osób się orientuje, prostytutki od swojej działalności nie odprowadzają podatku. Najstarszy zawód świata ma niewątpliwie swoje wady (społeczny ostracyzm, trudne warunki pracy i nieprzewidywalne potrzeby klientów), ale może pochwalić się też pewnymi zaletami. To jest jedna z nich. Zupełnie inaczej jednak wygląda sprawa prostytucji wirtualnej.
Prostytutki, jak cały świat korzystają ze zdobyczy techniki i przenoszą swoją działalność na zupełnie inny poziom. Między innymi do internetu. Teraz, żeby skorzystać z usług „dziewczyny do towarzystwa” nie trzeba krążyć po polskich drogach, ani dzwonić do agencji. Ba, nie trzeba się w ogóle z nikim spotykać, włącznie z samą prostytutką. Wystarczy skorzystać z dobrodziejstw wirtualnej prostytucji. Co dokładnie rozumieć przez to pojęcie najlepiej tłumaczy jedna z interpretacji indywidualnych wydanych przez Izbę Skarbową w Katowicach w 2015 roku (IBPBI/1/415-1164/14/AP).
Podatek od prostytucji w internecie – Chaturbate, ShowUp i inne
Definicja, którą można przeczytać w uzasadnieniu tej interpretacji, jest bardzo dokładna i opisowa, więc nie sposób przytoczyć jej w całości. Żeby mówić o wirtualnej prostytucji trzeba mieć po pierwsze – dostęp do internetu, odpowiednie zaplecze techniczne (mikrofon, kamerkę), po drugie – panią do towarzystwa oraz po trzecie – klienta, wydającego polecenia dotyczące zachowania czy dźwięków, które wydawać ma z siebie osoba świadcząca usługę oraz, który zapłaci za przedstawienie.
Dlaczego Izba Skarbowa w Katowicach zajmowała się kwestią wirtualnej prostytucji? Należało rozpatrzyć czy ten rodzaj prostytucji, nie podlega tak jak prostytucja w wydaniu tradycyjnym, opodatkowaniu. Osoba składająca wniosek, trudniąca się prostytucją wirtualną, przekonywała, że to zajęcie niczym nie różni się od bardziej bezpośrednich rodzajów usług seksualnych, w związku z czym nie może być przedmiotem prawnie skutecznej umowy, co prowadzi do wniosku, że nie może być opodatkowane. Element zaspokojenia seksualnego oraz odpłatność są cechą wspólną zarówno usług świadczonych drogą elektroniczną, jak i bezpośrednich spotkań prostytutki z klientem. Zdaniem wnioskodawczyni w kwestii podatków należy obie sytuacje interpretować jednakowo.
Wirtualna prostytucja a podatki
Zdaniem Izby Skarbowej nie. Fiskus stwierdził, że kontakt fizyczny, jest niezbędny, żeby móc mówić o prostytucji w najpopularniejszym tego słowa znaczeniu. W przypadku innych form, takich jak seks-kamerki, nie sprzedaje się swojego ciała jako takiego, a jedynie jego obraz. Jak czytamy w uzasadnieniu, prostytucji wirtualnej bliżej jest do pornografii aniżeli do prostytucji, ponieważ:
„wizerunek osób lub przedmiotów o cechach jednoznacznie seksualnych utworzony z zamiarem wywołania pobudzenia seksualnego, lub podniecenia u osób oglądających, to pornografia. Czynności wykonywane przez Wnioskodawczynię nie stanowią prostytucji, pomimo, że takiego określenia Wnioskodawczyni używa”.
Podsumowując wszystkie argumenty, fiskus jednoznacznie orzekł, że:
„stwierdzić należy, że przychody uzyskiwane z tytułu świadczenia wskazanych we wniosku usług mogą stanowić przychody z działalności wykonywanej osobiście”.
Prostytucja wirtualna może być więc przedmiotem prawnie skutecznej umowy i może też podlegać opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych.