Oszustwa "na księdza" nie są może częste, ale zdarzają się w Polsce regularnie
Żyjemy w czasach, w których trzeba uważać na każdym kroku na potencjalne oszustwo. Przestępcy wysyłają nas SMS-y, wydzwaniają do nas, zastawiają też różnego rodzaju pułapki w internecie. Nie mają przy tym oporów, by podszywać się pod instytucje naszego państwa, znane firmy oraz przedstawicieli zawodów zaufania publicznego, a nawet Urzędy Skarbowe. Nikogo nie powinno więc dziwić, że niektórzy oszuści decydują się na podszywanie się pod księdza.
Katoliccy duchowni nie cieszą się obecnie przesadną estymą w społeczeństwie. Nie chodzi mi nawet o postępującą laicyzację społeczeństwa, czy wszystkie wątki na styku religii z polityką. Mam na myśli raczej wyniki tegorocznego rankingu zaufania zawodów. Księża znaleźli się na 40 pozycji na 51 możliwych. Niżej są już tylko politycy wszelkich odmian, tzw. coachowie, HR-owcy oraz influencerzy. Równocześnie bardziej religijna część społeczeństwa wciąż ufa swoim duchownym. To zaufanie wykorzystują także przestępcy. Pytanie brzmi: co właściwie grozi za samo podszywanie się pod księdza? Odpowiedź może zaskoczyć.
Tak naprawdę patrząc na problem z perspektywy prawa karnego, każdy z nas może ubrać sutannę i twierdzić, że jest księdzem. Możemy nawet oznajmiać wszem wobec, że jesteśmy katolickim duchownym. Wszystko przez konstrukcję art. 227 kodeksu karnego.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Kto, podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Duchowni nie są funkcjonariuszami publicznymi niezależnie od ich wyznania. Za samo podszywanie się pod księdza nie grozi więc żadna kara. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Wszystko bowiem zależy od tego, co sprawca zrobi w trakcie udawania duchownego i pod kogo dokładnie się podszywa.
Podszywanie się pod księdza nie jest przestępstwem, dopóki sprawca nie podszywa się pod konkretnego duchownego
W mediach od czasu do czasu możemy usłyszeć o jakimś gagatku, któremu grozi "8 lat więzienia, bo podszywał się pod księdza". Przykładem może być 23-latek z Rybnika, który w zeszłym roku rzeczywiście podszył się pod duchownego celem uwodzenia pań na portalu randkowym. Rzecz jednak w tym, że podszywał się pod konkretnego księdza. Innymi słowy: wykorzystywał tożsamość prawdziwej osoby. Mamy więc do czynienia z zupełnie innym przestępstwem. Zgodnie z art. 190a kodeksu karnego w takich przypadkach rzeczywiście może grozić nawet 8 lat w więzieniu.
§ 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby dla niej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia, poniżenia lub udręczenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto, podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek, inne jej dane osobowe lub inne dane, za pomocą których jest ona publicznie identyfikowana, przez co wyrządza jej szkodę majątkową lub osobistą.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 lub 2 jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15.
§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Wróćmy jednak do przypadku oszustów, którzy kierują się pobudkami czysto finansowymi. Co jakiś czas zdarzają się przestępcy, którzy postanawiają chodzić po kolędzie, udając księży rzekomo zastępujących akurat kolegów z danej parafii z powodu na przykład choroby. Celem takiego działania jest oczywiście przejęcie zwyczajowych ofiar, które parafianie przekazują duchownym w kopertach.
W takiej sytuacji mamy do czynienia z wręcz modelowym przykładem przestępstwa oszustwa z art. 286 §1 kodeksu karnego.
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Siłą rzeczy sprawcy chcą osiągnąć korzyść majątkową. Doprowadzają inną osobę do wręczenia im pieniędzy. Wprowadzają ich w błąd właśnie poprzez podszywanie się pod księży. Teoretycznie można niekiedy się zastanawiać, czy nie mamy do czynienia z przypadkiem mniejszej wagi wskazanym w §3. Wówczas maksymalne zagrożenie karą spada do 2 lat pozbawienia wolności. Moglibyśmy rozważać taki obrót sprawy, jeżeli skradziono niewielkie kwoty.
Czy przed oszustami wybierającymi metodę "na księdza" możemy się bronić? Jak najbardziej. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że diecezje wydają duchownym specjalne legitymacje. Dysponują one podobnymi zabezpieczeniami do tych stosowanymi w dokumentach państwowych w postaci elementów świecących w świetle UV. W razie wątpliwości powinniśmy poprosić odwiedzającego nas księdza o okazanie takiej legitymacji, zanim wpuścimy go do domu.