Nie ma miejsc dla przyszłych licealistów, techników i zawodowców. NIK wytyka MEN błędy i kłamstwa

Gorące tematy Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (433)
Nie ma miejsc dla przyszłych licealistów, techników i zawodowców. NIK wytyka MEN błędy i kłamstwa

Podwójny rocznik nie będzie miał łatwo w rekrutacji do szkół średnich. Nie dla wszystkich znajdzie się miejsce, ale tego Ministerstwo Edukacji Narodowej najwyraźniej nie przewidziało w pośpiesznej reformie.

Rok 2019/2020 to w polskich szkołach tak zwany „podwójny rocznik”. Są to absolwenci szkół gimnazjalnych oraz ośmoklasiści, którzy trafiają teraz do szkół średnich. Jak się okazuje, szkoły są do tego nie tylko nieprzygotowane, ale nie dostały również wystarczającej subwencji. Ze wszystkiego, co MEN mogło zaproponować, samorządy dostały tylko 40% tego, o co wnioskowały. To za mało, żeby dla każdego znalazło się miejsce, a liczba zaniedbań jest znacznie dłuższa.

Z pierwszej ręki – to jest, mojej własnej – wiem, jak wyglądała praca w szkole tuż przed reformą. Placówki co prawda miały miejsce dla klas 4-8, bowiem większość szkół tak właśnie funkcjonowała, a budynków przecież nikt nie zburzył, jednak zwolniono wielu nauczycieli, chociaż minister Zalewska twierdziła, że przejdą oni suchą stopą przez reformę. Teraz do liceów, techników i szkół zawodowych idzie podwójny rocznik. Minister Anna Zalewska zapewniała, że dla wszystkich znajdzie się miejsce, ale miała dane tylko z 30% szkół, a większość z nich stanowiły licea ogólnokształcące.

Najwyższa Izba Kontroli uważa, że zapewnienia minister były bez pokrycia, sama reforma była zaś nieprzygotowana i przeprowadzona w sposób nieprawidłowy. Trudno się dziwić, skoro przeprowadzono ją bardzo szybko.

Podwójny rocznik

MEN nierzetelnie sprawdziło, jakie w ogóle będą koszty reformy. Wzrósł koszt dowozów dzieci do szkół, chociaż miał ona spaść (ale jak ma być inaczej, skoro paliwo drożeje, autobusy trzeba serwisować, a do tego z mniejszych miejscowości zaraz pójdą do szkół średnich dwa roczniki?). Doszło też do likwidacji godzin karcianych, co spowodowało, że mniej jest zajęć pozalekcyjnych. W tym wypadku nie ma się co dziwić, godziny karciane były współczesnym niewolnictwem. Nauczycielom za zajęcia pozalekcyjne po prostu nie płacono, ale musieli je robić.

NIK krytykuje również kryteria rekrutacji dla absolwentów, uważa je za niejasne. Oprócz tego uwagę kontrolerów zwróciła również podstawa programowa oraz podręczniki pisane w oparciu o projekty.

Ciekawe, co będzie, kiedy do szkół średnich pójdzie kolejny podwójny rocznik, czyli dzieci, które poszły do szkoły w wieku 6 lat i te, które miały lat 7.