Policyjna ochrona domu Kaczyńskiego ma więcej sensu niż by się na pierwszy rzut oka wydawało

Państwo Dołącz do dyskusji (289)
Policyjna ochrona domu Kaczyńskiego ma więcej sensu niż by się na pierwszy rzut oka wydawało

Wielu komentatorów uważa, że całodobowa policyjna ochrona domu Jarosława Kaczyńskiego to kolejny nienależny przywilej władzy. Patrząc jednak z punktu widzenia policji, takie działanie wcale nie jest pozbawione racji bytu. Nawet jeśli faktycznie decydujące były względy polityczne.

Policja całodobowo chroni spokój miejsca zamieszkania prezesa Prawa i Sprawiedliwości

Według doniesień TVN24 osiemnastu policjantów na trzy zmiany przez całą dobę pilnuje domu Jarosława Kaczyńskiego. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że formalnie rzecz biorąc mundurowi mają pilnować znacznie większy obszar. W praktyce jednak mają zakaz oddalania się od miejsca zamieszkania pierwszego obywatela naszego państwa.

Co więcej, ich zadanie polega przede wszystkim na dokuczliwym legitymowaniu obywateli, którym zachciałoby się naruszyć spokój Kaczyńskiego. Oprócz policjantów w mundurach wartę pod posesją przy ulicy Mickiewicza pełnią także tajniacy ubrani po cywilnemu. Mają jednak nie rzucać się w oczy, przynajmniej samemu przywódcy Zjednoczonej Prawicy.

Dokumentacja również ma być prowadzona w sposób niejasny. Dom Jarosława Kaczyńskiego oznaczony jest jako „KRP V” – a więc komenda policji na Żoliborzu. Funkcjonariusze mają zachować szczególną czujność. Posesja traktowana jest w końcu jako „miejsce zagrożone”.

Policyjna ochrona domu Kaczyńskiego jest dość skuteczna. Przekonać się o tym mogli zarówno rozmaici protestujący, jak i chociażby osoby próbujące zrobić zdjęcie samej skrzynki na listy. Pytanie tylko, czy takie szczególne środki mają w tym przypadku jakiś sens?

Policyjna ochrona domu Kaczyńskiego może wynikać z traktowania państwa przez rządzących jak swój folwark

Na pierwszy rzut oka to nic więcej jak nienależny przywilej władzy. Prezes Prawa i Sprawiedliwości sprawuje w końcu jedynie mandat posła. Nie pełni przy tym żadnej ważniejszej funkcji w naszym państwie. Jakby nie patrzeć, realizację tego zadania przez policję oznacza marnotrawienie czasu policjantów, którzy mogliby go poświęcić na bardziej produktywne zajęcia. Na przykład patrolowanie całej dzielnicy.

Nie da się również ukryć, że życie Jarosława Kaczyńskiego najprawdopodobniej nie jest bezpośrednio zagrożone jakimś skrytobójczym zamachem. Rządzący zaś bardzo lubią wykorzystywać podległe im służby dla swoich prywatnych celów. Oczywiście za pieniądze podatnika.

Przykładem może być chociażby głośna afera z przelotami wraz z rodziną byłego marszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego. Smoleńskie miesięcznice także silnie obstawiała policja. Traktowanie przez polityków, dowolnej opcji, spółek Skarbu Państwa jako prywatny folwark jest właściwie przykrą specyfiką polskiej wątpliwej kultury politycznej. Zrobienie z mediów publicznych tuby propagandowej lepiej byłoby chyba pominąć milczeniem.

Zamachy motywowane nienawiścią do konkretnego polityka lub opcji politycznej wcale nie są w Polsce czymś zupełnie nierealnym

Wiele więc wskazuje na to, że policyjna ochrona domu Kaczyńskiego w istocie jest skutkiem decyzji, która zapadła na szczeblu politycznym. Być może rozkaz wydał minister spraw wewnętrznych. Może o przydzielenie takiej ochrony „bez żadnego trybu” po prostu poproszono właściwego komendanta policji.

Nie oznacza to jednak, że takie działania ze strony policji nie mają żadnego sensu. Nie da się ukryć, że Jarosław Kaczyński, momentami wręcz pan życia i śmierci, jest osobą budzącą emocje wśród Polaków. Zwolennicy prezesa Prawa i Sprawiedliwości wręcz go ubóstwiają. Niektórzy przeciwnicy z kolei darzą go szczerą nienawiścią. Jeżeli jest w kraju jakiś polityk, który faktycznie mógłby obawiać się ataku ze strony jakiegoś szaleńca, to będzie to albo Jarosław Kaczyński, albo Rafał Trzaskowski.

W najnowszej historii Polski były dwa tego typu przypadki. W 2010 r. zamordowano działacza Prawa i Sprawiedliwości, Marka Rosiaka a w 2019 r. taki sam los spotkał prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Także Jarosław Kaczyński ma pełne prawo do ochrony swoich dóbr osobistych

To w zasadzie wyjaśnia dlaczego warto chronić prezesa PiS. Czemu jednak służy policyjna ochrona domu Kaczyńskiego? Prawo do pozostawania w spokoju oraz prawo do prywatności to dobra osobiste. Nie zostały wprost wymienione w art. 23 kodeksu cywilnego – warto jednak pamiętać, że ich spis ma charakter otwarty. Ochrona dóbr osobistych przysługuje z kolei każdemu człowiekowi.

Trzeba przy tym podkreślić, że przepisy prawa nie czynią wyjątku w przypadku osób publicznych – takich jak politycy, ale także chociażby celebryci. Tymczasem rozmaite happeningi i protesty pod domem Jarosława Kaczyńskiego niewątpliwie w te konkretne dobra osobiste mniej lub bardziej godzą. Z całą pewnością mogą stanowić jakąś dokuczliwość dla niego samego czy nawet sąsiadów.

Art. 51 kodeksu wykroczeń z kolei przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny za zakłócanie porządku publicznego oraz spokoju. Między innymi hałasem – a nie da się ukryć, że protesty przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu mogą być stosunkowo głośne.

Z drugiej strony patrząc, obywatele mają konstytucyjne prawo do wyrażania swoich poglądów. Dotyczy to także manifestacji swojej krytyki wobec poczynań władzy. Tak się składa, że Jarosław Kaczyński jest tą władzą – nawet jeśli formalnie żadnego z najwyższych urzędów w państwie akurat nie sprawuje.

Nie sposób uciec od porównań z corocznymi protestami pod domem Wojciecha Jaruzelskiego

Z punktu widzenia samej policji, ochrona domu prezesa PiS ma więc rację bytu. Szczególnie w trakcie kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi. Zamiast regularnie jeździć na interwencje, policjanci obstawiają bardzo prawdopodobny punkt zapalny.

Nie sposób nie doszukać się tutaj analogii względem corocznych protestów w noc z 12 na 13 grudnia pod domem generała Wojciecha Jaruzelskiego. Tam również porządku musieli pilnować policjanci. Demonstranci nie mogli w końcu przesadzić i złamać prawa. Do tego należało rozdzielać protestujących przeciwko kontrmanifestantami będącymi zwolennikami generała.

Forma jaką przybrała policyjna ochrona domu Jarosława Kaczyńskiego może i faktycznie jest przesadzona. Bardzo prawdopodobne, że wynika z decyzji podjętej w oparciu o zupełnie pozamerytoryczne przesłanki. Nie jest jednak zupełnie nieuzasadniona jeśli chodzi o ochronę praw, które przysługują także prezesowi Prawa i Sprawiedliwości.