Utrudnianie użytkownikom dostępu do bezpłatnych raportów to problem, na który narzeka wiele osób
Raporty BIK są płatne, jednak zgodnie z prawem raz na pół roku można otrzymać darmową kopię danych, która jest jednak mniej szczegółowa niż płatny raport. I tutaj pojawia się problem, gdyż już samo oferowanie okrojonej wersji raportu osobom, które chcą ją uzyskać za darmo i legalnie jest dość wątpliwym moralnie posunięciem.
Jednak wiele osób narzeka także (i ja również zaliczam się do tego chóru) na to, że portal BIK utrudnia dostęp do darmowych raportów, udostępniając je po około 30 dniach od złożenia wniosku, mimo że nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobił to niezwłocznie. Aby otrzymać darmowy raport, musimy także napisać odpowiednio zredagowaną wiadomość do BIK-u.
To jednak nie koniec utrudnień – o tym, że darmowy raport jest udostępniony, nie jesteśmy w żaden sposób informowani np. mailowo (przynajmniej ja nie byłem). Musimy sami wejść w odpowiednią zakładkę na portalu, aby pobrać wygenerowany w formacie PDF raport.
Zasady udostępniania darmowych raportów określa ustawa o ochronie danych osobowych (RODO / GDPR) oraz ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych. Niestety, ale zwlekanie z udostępnianiem raportu, którego generowanie nie stanowi żadnego problemu dla BIK, możemy określić tylko i wyłącznie jako utrudnianie dostępu do informacji, które dotyczą bezpośrednio naszych danych osobowych.
Coraz więcej osób ma wrażenie, że portalowi BIK chodzi tylko i wyłącznie o zarabianie pieniędzy
Biuro Informacji Kredytowej jest spółką akcyjną, która została powołana do życia przez Związek Banków Polskich. Nic dziwnego zatem, że spółka ta chce zarabiać pieniądze. Jednak wielu użytkowników portalu zwraca uwagę, że nastawienie na zysk zaszło w przypadku portalu BIK zbyt daleko.
Płatne w BIK są:
- kompletne raporty historii kredytowej + działania analityczne (pojedynczy raport może kosztować nawet 59 zł),
- Alerty BIK – powiadomienia (SMS/e-mail/push) o próbach użycia naszych danych, zapytaniach kredytowych itp,
- łączone pakiety (np. pakiet zawierający 6 raportów + alerty, lub pakiet z nieograniczoną liczbą raportów),
- raporty o firmach, alerty dla firm, weryfikacja kontrahentów.
Widzimy zatem, że portal BIK zarabia na naprawdę wielu usługach, które często musimy wykupić, gdyż nie mamy innego wyjścia. Użytkownicy portalu zaczynają jednak widzieć jak na dłoni, że komercjalizacja dostępu do własnych danych nie jest niczym dobrym, tym bardziej, gdy do tego dochodzi sprytne ukrywanie możliwość korzystania z darmowych usług, do czego użytkownik portalu ma pełne prawo.
Wielu użytkowników na forach finansowych twierdzi, że portal BIK kładzie zbyt duży nacisk na promowanie płatnych opcji, a zbyt mały na informowanie użytkowników o tym, co mogą zrobić na portalu bezpłatnie. W efekcie mamy wrażenie, że jest to swego rodzaju „wyciągarka” pieniędzy, od której nie możemy uciec, jeżeli chcemy poznać naszą historię kredytową.
To wszystko sprawia, że BIK maksymalnie „monetyzuje” dostęp do danych, które w gruncie rzeczy i tak pochodzą z banków i instytucji pożyczkowych i są przetwarzane w ramach obowiązków ustawowych. Czy BIK zapomniało, że ma służyć nam wszystkim, a przede wszystkim edukować Polaków na temat tego, jak powinni obchodzić się z kredytami i pożyczkami i dbać o swoje bezpieczeństwo finansowe? Niestety, zamiast tego widzimy tylko nachalny marketing, który w żaden sposób nie przekłada się na pogłębianie misji społecznej, do której powołano to przedsiębiorstwo.