Karol Nawrocki podpisał w czwartek wszystkie osiem postulatów zaproponowanych przez Sławomira Mentzena. W jakiś sposób musi się do nich ustosunkować Rafał Trzaskowski, który zaczął się już migać od jednego punktu. Wypowiedzieli się także różnego rodzaju eksperci. Tymczasem postulaty Mentzena wcale nie są czymś radykalnym albo oderwanym od rzeczywistości, w której dzisiaj żyjemy.
Będąc na miejscu któregoś z kandydatów podpisałbym postulaty Menztena bez marudzenia
Naprawdę nie chciałbym być teraz w skórze Rafała Trzaskowskiego. Musi walczyć o głosy wyborców Sławomira Mentzena, który to elektorat raczej za nim nie przepada i niespecjalnie mu wierzy. Pozostali politycy Konfederacji uznają go niemalże za zło wcielone. W sobotę czeka go trudna rozmowa. Czy powinien poprzeć wszystkie postulaty Mentzena, które ten opublikował jako wyborczą wskazówkę dla swoich wyborców? Karol Nawrocki już to zrobił, choć jemu akurat przyszło dużo łatwiej, by się pod nimi podpisać. W końcu są zbieżne z głoszonymi przez niego poglądami, choć już niekoniecznie z działaniami rządu PiS.
Jakby tego było mało, poseł Przemysław Witek z PO postanowił storpedować całe przedsięwzięcie, zanim do rozmowy doszło, poprzez lekceważące podejście do obietnic wyborczych i wspomnianych postulatów Sławomira Mentzena. Partia wyciągnie konsekwencje po wyborach, kiedy nie będzie to już miało żadnego znaczenia. Z takimi sojusznikami nie potrzeba wrogów. Ci zresztą podchwycili temat i szykują najwyraźniej kampanię bilbordową z hasłem „Cóż szkodzi obiecać?”.
Nic dziwnego, że postulaty Mentzena stały się tematem rozgrzewającym opinię publiczną w pierwszym tygodniu kampanii przed drugą turą. Być może to od wyniku rozmów z liderem Konfederacji będzie zależeć ich wynik. Siłą rzeczy ustosunkować się do nich postanowili nie tylko politycy różnych opcji, ale także eksperci. Niektórzy przedstawiciele obydwu grup mają poważne wątpliwości co do części z nich. Sam Trzaskowski stwierdził nawet, że jeden z nich do niego nie przemawia. Przyznam, że jestem zaskoczony tą powściągliwością.
Nie chodzi nawet o różnego rodzaju polityczne kalkulacje. Po prostu wszystkie postulaty Mentzena są dobrze osadzone w dzisiejszych realiach i całkiem racjonalne, choć mogą się w niektórych z nich czaić pułapki. Przekonał się o tym Karol Nawrocki, który dał się zagiąć pytaniem o podatek katastralny. Co takiego się w nich znajduje? Przyjrzyjmy się im po kolei.
1. Nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi istniejące podatki, składki, opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne
Chyba wszyscy mamy serdecznie dosyć podnoszenia podatków przez kolejne rządy. Nie ma przy tym znaczenia, czy chodzi o „tymczasową” podwyżkę podstawowej stawki VAT, czy tworzenie jakichś zupełnie nowych danin. Obciążenia podatkowe w Polsce same w sobie nie są może przesadnie wysokie jak na realia Europy, ale zestawiając je z zarobkami i stanem systemu podatkowego wychodzi nam koszmarek.
Owszem, państwo potrzebuje wpływów w budżecie, by móc poprawnie funkcjonować. Dotyczy to także różnego rodzaju państwowych inwestycji. Osobom uważającym, że podpis pod taką deklaracją stanowiłby popis nieodpowiedzialności przyszłego prezydenta, chciałbym zadać ważne pytanie: a pomyśleliście może o redukcji wydatków? Mamy w końcu socjalne eldorado odziedziczone po Prawie i Sprawiedliwości. Nie mówię, by je likwidować. Można jednak dokonać jakiejś formy racjonalizacji poszczególnych programów.
Wzrost wpływów będzie zresztą szedł w parze ze wzrostem gospodarczym, o który rządzący powinni dbać. Prawdę mówiąc, bez antyspekulacyjnego wariantu podatku katastralnego też byśmy sobie jakoś poradzili. Istnieją w końcu niepodatkowe instrumenty, które można by wykorzystać do ograniczenia popytu na mieszkania inwestycyjne. Przykładem może być rezygnacja z dotowanych kredytów i wsparcie dla budownictwa niedeweloperskiego. Można też nie tworzyć polskich REIT-ów, które obydwie partie duopolu wpychają wyborcom do gardła, albo po prostu ustawowo zabronić im inwestowania w mieszkania.
2. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej obrót gotówkowy i będę stał na straży polskiego złotego
Ograniczenia obrotu gotówkowego osobom fizycznym są po prostu głupie i pogłębiające wykluczenie z obrotu gospodarczego tych osób, które z jakichś powodów nie mogą albo nie chcą wejść do cyfrowego świata. W przypadku przedsiębiorców wprowadzanie limitu transakcji gotówkowych służy wyłącznie zwiększeniu kontroli Fiskusa nad operacjami uskutecznianymi przez firmy. Niekiedy jest ona konieczna, choć w przypadku nieco mniejszych firm już teraz wydaje się pewną przesadą. Odmowa poszerzania tejże kontroli nie oznacza jeszcze rozmontowywania tej, która istnieje obecnie.
W przypadku stania na straży złotówki sprawa jest wręcz trywialna. Moment, w którym moglibyśmy szybko i łatwo przyjąć euro, przeminął i długo nie wróci. Nie spełniamy obecnie chyba żadnego warunku, który pozwalałby nam na takie posunięcie. Obecny prezydent nie będzie musiał sobie zaprzątać głowy tym problemem.
3. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej swobodę wyrażania poglądów, zgodnych z polską Konstytucją
Ktoś mógłby powiedzieć, że podpisując ten postulat Mentzena kandydat przejmujący się złożonymi obietnicami, zamyka sobie drogę do ścigania przestępstw z nienawiści. Ja jednak zwróciłbym uwagę na inny aspekt sprawy. Po co nam właściwie zaprzątanie prawa karnego do ścigania zniewag? O ile słynny art. 212 kodeksu karnego miewa czasem praktyczne zastosowania, o tyle istnienie art. 216 k.k. jest absolutnie niezrozumiałe. To samo dotyczy innych pokrewnych przepisów w rodzaju kar za „znieważenie konstytucyjnego organu państwa”.
Niewłaściwe korzystanie z konstytucyjnej wolności słowa powinno nieść ze sobą konsekwencje, ale powinny one mieć charakter cywilnoprawny. Zresztą nawet w tym przypadku ochrona dóbr osobistych idzie w Polsce w stronę przesady. Nie ma więc żadnej potrzeby, by dążyć do zwiększania skali państwowej interwencji w słowne utarczki pomiędzy obywatelami.
4. Nie pozwolę na wysłanie polskich żołnierzy na terytorium Ukrainy
Postulaty Mentzena zawierają łatwe punkty, które nie wymagają od prezydenta praktycznie niczego. To jeden z nich. Od czasów pomysłów Jarosława Kaczyńskiego z marca 2022 r. na „misję pokojową” nikt z polskich polityków nie podnosił postulatu wysyłania naszych żołnierzy na terytorium Ukrainy. Aż 56 proc. Polaków jest przeciwnych takiemu rozwiązaniu. 32 proc. dopuszcza właśnie jakąś formę misji pokojowej. Rozsądek podpowiada, by tego nie robić.
5. Nie podpiszę ustawy w sprawie ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO
Wbrew pozorom, także z tym punktem nie ma większego problemu. Ukraina nie ma szans na wejście do NATO, dopóki prezydentem USA pozostaje Donald Trump. Nawet jeśli za ponad 3 lata zmieni się lokator Białego Domu, to i tak pozostaje kwestia spełnienia wszystkich niezbędnych wymagań. Polska starała się o przyjęcie do NATO przez 8 lat.
Ukraina może i ma obecnie jedną z potężniejszych armii w Europie, ale nie da się ukryć, że jako państwo cały czas boryka się z problemami trudnymi do przeskoczenia. W grę wchodzi nie tylko rosyjska inwazja i okupacja części terytoriów, ale także niedomagania natury wewnętrznej. Nie sądzę, by Karol Nawrocki albo Rafał Trzaskowski mieli okazję cokolwiek w tej kwestii podpisywać, może poza jakimś moratorium deklarującym dobre chęci.
6. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej dostęp Polaków do broni
Nie da się ukryć, że nie jestem entuzjastą nazbyt swobodnego dostępu do broni palnej. Tyle tylko, że w Polsce mamy niezwykle restrykcyjne przepisy, które momentami są absurdalne albo wręcz wprost idiotyczne. Tym samym nie ma najmniejszej potrzeby, by dodatkowo ten dostęp zaostrzać. Tym bardziej że i tak można bez przeszkód oraz rejestracji kupić sobie na przykład rewolwer czarnoprochowy. Broń tego typu to przecież nie tylko archaiczne pistolety i muszkiety skałkowe rodem z XVII wieku.
7. Nie zgodzę się na przekazywanie jakichkolwiek kompetencji władz Rzeczypospolitej Polskiej do organów Unii Europejskiej
Dariusz Rosati z KO przekonuje, że postulaty Mentzena to „w istocie zawoalowany program wyprowadzenia Polski z Unii i ograniczający kompetencje nowego prezydenta do roli hamulcowego polityki rządu”. Tylko czy aby na pewno organy Unii Europejskiej potrzebują jeszcze jakichś dodatkowych kompetencji obecnie należących do państw narodowych? Unijny dodatek do NATO wydaje się cały czas koncepcją czysto teoretyczną. Skutki polityki klimatycznego przewodnictwa pokazują, że Bruksela również potrafi narobić Europie kłopotów wcale nie mniejszych od tych, które robią to na co dzień krajowi politycy. Wezwania do korekty kursu i przywrócenia konkurencyjności unijnej gospodarce nie wzięły się znikąd. Kieruje je przecież nawet nasz premier Donald Tusk
Swój niechętny stosunek do Parlamentu Europejskiego jako koncepcji pozwolę sobie przemilczeć. Ograniczę się do stwierdzenia, że dalsza integracja europejska powinna iść raczej w kierunku zwiększenia roli i kompetencji Rady Europejskiej, a więc organu zrzeszającego szefów państw członkowskich.
8. Nie podpiszę ratyfikacji żadnych nowych traktatów unijnych osłabiających rolę Polski, np. poprzez osłabienie siły głosu lub odebranie prawa weta
Można by zaryzykować stwierdzenie, że ten postulat Sławomira Mentzena to taka współczesna „Nicea albo śmierć”. Traktatu nicejskiego już z nami nie ma. Wówczas opór przed zmianami był całkiem sensowny. Od jakiegoś czasu w Unii Europejskiej toczą się dyskusje o reformie organizacji. Likwidacja prawa weta to jedna z przewijających się w niej opcji. Nie ma jednak powodu, by Polska miała się zgadzać na tak drastyczne posunięcie. W końcu zależeć nam powinno na tym, by głos naszego kraju był jak najsilniejszy.
Jak widać, postulaty Mentzena nie są czymś radykalnym. Nie zawierają nawet elementów światopoglądowych, które w dzisiejszej polityce stanowią najgorętszy punkt zapalny. Jak już wspomniałem, Karol Nawrocki podpisał je w czwartek. Postulował wręcz ich rozszerzenie o sprzeciw wobec unijnego Zielonego Ładu i umowy z MERCOSUR. Co zrobi Rafał Trzaskowski? Przekonamy się w sobotę.