Praca zdalna pod znakiem zapytania. Chaos legislacyjny będzie ciężki do opanowania

Praca Dołącz do dyskusji
Praca zdalna pod znakiem zapytania. Chaos legislacyjny będzie ciężki do opanowania

Nowelizacja Kodeksu pracy ma uregulować kwestię wykonywania pracy zdalnej. W praktyce jednak skończyć się tym, że praca zdalna będzie utrudniona, a pracodawcy nie zdążą przygotować się do wdrożenia nowych przepisów.

Praca zdalna będzie utrudniona? Do tego może doprowadzić legislacyjny chaos

16 maja czeka nas oficjalny koniec stanu epidemii – i wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego. To może mieć jednak, jak informuje prawo.pl, groźne konsekwencje dla pracy zdalnej – jeśli rządzący nie pospieszą się z uchwaleniem nowelizacji Kodeksu pracy.

Wszystko dlatego, że w nowej wersji nowelizacji Kodeksu pracy, dotyczącej m.in. pracy zdalnej (i zastąpieniu nią telepracy), Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zaproponowało, by nowe przepisy zaczęły obowiązywać 3 miesiące po zniesieniu stanu epidemii. To z kolei oznacza – w połączeniu z planowanym zniesieniem stanu epidemii już w najbliższy poniedziałek – że nowe przepisy Kodeksu pracy powinny zacząć obowiązywać już od 16 sierpnia. Jeśli tak by się stało – wykonywanie pracy zdalnej byłoby możliwe. Jeśli nie – dopuszczalna byłaby wyłącznie praca zdalna wykonywana na podstawie jednostronnego polecenia pracodawcy ze względu na stan zagrożenia epidemicznego (o ile dalej by taki stan obowiązywał lub nie upłyną 3 miesiące od jego odwołania), a nie na podstawie przepisów Kodeksu pracy.

Na razie projektem nowelizacji nie zajęła się nawet Rada Ministrów. A jeśli parlament nie zdąży uchwalić nowelizacji przed wakacjami, to proces legislacyjny zakończy się najwcześniej we wrześniu, co oznacza, że praca zdalna będzie utrudniona.

Opóźnienia i ponowny stan epidemii mogą tylko spotęgować chaos

Ewentualne opóźnienie w uchwaleniu nowelizacji i jej wejściu w życie to jednak nie wszystko. Możliwe, że chaos spotęguje się, jeśli na jesień liczba zakażeń koronawirusem ponownie się zwiększy, rząd z powrotem wprowadzi stan epidemii – a to z kolei oznaczałoby ponowne przesunięcie wejścia w życie przepisów nowelizacji (które miałyby zacząć obowiązywać po 3 miesiącach od odwołania stanu epidemii). Eksperci wskazują z tego względu, że uzależnienie wejścia w życie przepisów o pracy zdalnej właśnie od zakończenia stanu epidemii jest błędem – i rządzący powinni to zmienić, póki jest to możliwe.

Pracodawcy nie wiedzą, na co mają się szykować

Nie da się ukryć, że chaos związany z przepisami wprowadzającymi pracę zdalną do Kodeksu pracy jest niekorzystny nie tylko dla pracowników, ale też dla pracodawców. Dodatkowo już same propozycje zawarte w projekcie mogą powodować trudności (o ile wejdą w życie) – mowa na przykład o konieczności konsultacji wdrożenia pracy zdalnej w firmie ze związkami zawodowymi i samymi pracownikami. Jest bardzo możliwe, że pracodawcy – ze względu na terminy zawarte w projekcie – po prostu nie zdążą się przygotować do wdrożenia nowych przepisów w swoich zakładach pracy, a w rezultacie – niemożliwe byłoby wykonywanie pracy zdalnej na podstawie przepisów kodeksowych.

Zdaniem części ekspertów lepiej by zresztą było, gdyby przepisy o pracy zdalnej wchodziły w życie dopiero po ustaniu stanu zagrożenia epidemicznego – a nie stanu epidemii, a praca zdalna byłaby wykonywana dalej na podstawie umowy covidowej. Jedno jest natomiast pewne – po raz kolejny rządzący doprowadzili do chaosu, a w dodatku nikt nie wie, czego ma się spodziewać w najbliższych miesiącach.