Prawa autorskie do treści na stronie internetowej. Jak zadbać o to, by nie narazić się na niepotrzebne problemy?

Codzienne Lokowanie produktu Technologie Dołącz do dyskusji (8)
Prawa autorskie do treści na stronie internetowej. Jak zadbać o to, by nie narazić się na niepotrzebne problemy?

Stworzenie strony internetowej — szczególnie dla biznesu — stanowi dzisiaj oczywisty krok w rozwoju marki. Nie jest on jednak wolny od zagrożeń, a jedną z podstawowych, „drażliwych” kwestii są prawa autorskie. Poszczególne elementy stron internetowych są bowiem często utworami, co do których dowolne wykorzystanie nie zawsze jest możliwe. Prawa autorskie do treści na stronie internetowej — o czym warto pamiętać?

Prawa autorskie do treści na stronie internetowej

Posiadanie własnej strony internetowej jest dzisiaj oczywiste. Co więcej, w niektórych wypadkach — jak branża eCommerce — stanowi konieczność. Mimo tego, że tworzenie stron internetowych jest relatywnie proste, to nie jest całkowicie bezpieczne. Co więcej, rzeczona prostota tworzenia stron internetowych może być źródłem wielu nieprzyjemności — szczególnie na gruncie prawa autorskiego. Naruszenia w tym zakresie przysporzyć mogą nie tylko problemów finansowych, ale i tych na gruncie prawa karnego.

Naturalne jest, że osoby, które mają takiej wiedzy i umiejętności, by samodzielnie zbudować funkcjonalny serwis internetowy, bardzo często korzystają z pomocy wyspecjalizowanych twórców. Ci — w zależności od potrzeb klienta i własnych umiejętności — są w stanie zaproponować realizację niemalże dowolnego projektu. Niektórzy, chcąc zadowolić klienta w jak najszerszym zakresie, dodają do tego możliwość stworzenia projektu wizualnego, a także obsadzenia serwisu zdjęciami, materiałami wideo, czy innymi grafikami.

Z jednej strony wydaje się to dobrym wyjściem, ale trzeba pamiętać, że budowa nieskomplikowanego serwisu internetowego, na przykład bloga czy sklepu, polega w głównej mierze na budowaniu pewnej całości, ale na podstawie z reguły już gotowych komponentów, które wymagają jedynie swego rodzaju doszlifowania. Jakkolwiek nie brzmiałoby to banalnie, tak właśnie wygląda proces tworzenia oprogramowania. Mnogość pomniejszych elementów, gdzie każdy stanowić może odrębny przedmiot praw autorskich, przejawia się m.in. w kilkusetstronicowych dokumentach określających zasady korzystania.

Zmierzam do tego, że finalny produkt, aby nie łamać prawa, musi być skonstruowany odpowiednio. Nie tylko pod względem technicznym, ale i prawnym. Profesjonalista jest w stanie stworzyć skomplikowaną aplikację, jednak nie do końca musi dokładnie wiedzieć, jak zbudować ją w taki sposób, by w żadnym zakresie nie łamała praw autorskich. Można uznać, że im bardziej obszerny projekt, tym większe ryzyko ewentualnych problemów. Nie jest to oczywiście regułą, choć należy mieć tego świadomość.

Czym są prawa autorskie?

Prawo autorskie stanowi część prawa własności intelektualnej i odnosi się do ochrony interesów twórców, regulując m.in. korzystanie z utworów w taki sposób, by zapewnić należytą ochronę prawną. Umowa określająca zasady i zakres korzystania z utworu nazywana jest licencją, zaś wykroczenie poza jej ramy stanowi naruszenie praw autorskich.

Rozpowszechnianie utworu niezgodnie z treścią licencji jest co do zasady bezprawne, zaś dysponentowi praw autorskich majątkowych przysługuje względem naruszającego roszczenie o:

  • zaniechanie naruszeń
  • usunięcie skutków naruszenia
  • naprawienie szkody, także poprzez zapłatę sumy pieniężnej
  • wydanie uzyskanych korzyści

Ponadto, na mocy art. 116 ust. 1 ustawy, stanowi przestępstwo zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności. Prawo karne z zasady zawiera pewne dyrektywy miarkowania dotkliwości sankcji. Niemniej jednak nawet „niewielkie” naruszenie praw autorskich skutkować może znacznymi nieprzyjemnościami.

Oczywiście abstrahuję od problematyki tego, kto i w jakim zakresie za naruszenie praw autorskich odpowiada, gdy stworzenie strony internetowej zleci się zewnętrznemu podmiotowi, a także tego, kiedy rodzime prawo autorskie jest stosowane. Trzeba jednak pamiętać, że — przede wszystkim na poziomie unijnym, ale także międzynarodowym — można mówić o globalnym systemie ochrony praw autorskich. „Podkradnięcie” cudzego utworu, którego twórca znajduje się za granicą, nie jest zatem bezkarne.

Ponadto, niezależnie od powyższego, w wypadku, gdy sami jesteśmy twórcą serwisu naruszającego prawa autorskie — od odpowiedzialności bardzo trudno się będzie uwolnić.

Jak prawa autorskie przejawiają się w wypadku stron internetowych

W doktrynie oraz orzecznictwie pojawia się wiele wątpliwości co do tego, czy stronie internetowej — jako całości — można przypisać cechy utworu. Niezależnie jednak od doktrynalnych sporów, pewne jest to, że poszczególne elementy strony internetowej polegają ochronie prawnoautorskiej, o ile oczywiście wpisują się w definicję utworu.

Tak też przedmiotami praw autorskich są takie elementy stron internetowych, jak

  • zdjęcia, animacje i materiały wideo
  • grafiki
  • moduły (aplikacje)
  • sam silnik strony (skrypty)
  • wzory graficzne (motywy stron)
  • dźwięki

W obrocie cyfrowym wykształciły się pewne wzorce licencji, które pozwalają na łatwiejsze rozeznanie się co do tego, na jakiej podstawie i w jakim zakresie utwór może zostać wykorzystany. Naturalne jest oczywiście szukanie takich, z których korzystać można nieodpłatnie.

Trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze utwór, co do którego licencja zezwala na bezpłatne wykorzystanie (a nawet zmodyfikowanie), pozwala czynić to bez ograniczeń. Często zdarza się, że tego rodzaju wykorzystanie odnosi się jedynie do zastosowań niekomercyjnych. W wypadku zaś komercyjnego projektu — stanowić będzie naruszenie prawa autorskiego.

Powyższe jest oczywiście dużym uproszczeniem, bo każdy projekt strony internetowej jest inny. Niemniej w wypadku samodzielnej (bądź zleconej) próby skonstruowania autorskiego systemu, ryzyko (nawet przypadkowego) nielegalnego skorzystania z cudzego utworu jest wysokie.

Co więc zrobić, by maksymalnie zabezpieczyć swoje interesy?

Na myśl przychodzą mi dwa wyjścia. Po pierwsze — można korzystać jedynie z usług profesjonalnych, sprawdzonych twórców (przedsiębiorców) z zakresu IT, którzy nie dość, że zajmują się budowaniem stron internetowych na podstawie autorskich systemów, to jeszcze oferują tworzenie treści m.in. graficznych, a przynajmniej zapewniają, że problematyka praw autorskich nie jest im obca. Jest to jednak kosztowna opcja, a i tak trudno o gwarancję tego, że finalny produkt nie będzie wolny od ryzyka. Będzie ono po prostu niższe.

Kreator strony internetowej

Jest więc wyjście alternatywne — dla wielu osób z wielu względów najlepsze — czyli kreatory stron internetowych. Oczywiście te, które oferowane są przez rzetelne podmioty. Skorzystanie z takiego rozwiązania powoduje, że finalny produkt składać się będzie z elementów, co do których można uznać, że wiadomo, iż są wykorzystywane w odpowiedni sposób. Zarówno od strony kodu źródłowego, jak i zdjęć, grafik, animacji, a także układu graficznego — jako całości.

W wypadku skorzystania z kreatora użytkownik ma dużą dowolność. Jedyne — potencjalne — naruszenie praw autorskich dotyczyć będzie mogło jedynie w zakresie samych treści (tekstów lub zdjęć), które korzystający z kreatora samodzielnie umieści. Minimalizuje to ryzyko kłopotów. Warto w tym miejscu wskazać rozwiązanie od GetResponse — partnera tego wpisu — czyli profesjonalny kreator stron internetowych. Ten pozwala na stworzenie spersonalizowanego serwisu, także na podstawie sugestii generowanych przez sztuczną inteligencję.

W odróżnieniu od wielu tego rodzaju usług kreator od GetResponse pozwala na kompleksową obsługę serwisu internetowego. Od domeny, przez wygląd i treść, aż po dedykowane narzędzia do obsługi SEO, czy komunikacji z potencjalnym klientem. Sam proces tworzenia — zarówno wyglądu, jak i treści — może trwać jedynie 15 minut, nie wymaga szczególnych umiejętności, zaś ewentualne uzupełnianie treści serwisu (na przykład z wykorzystaniem darmowych grafik) jest po prostu bardzo łatwe.

Oprócz opcji płatnych dostępny jest także bezpłatny plan. Ten zawiera w sobie wszystkie funkcjonalności, z których korzystać można przez 30 dni. Co więcej, GetResponse oferuje również bezpłatne korzystanie z podstawowych usług — nawet po upływie okresu próbnego. Bezpłatny plan pozwala na korzystanie z kreatora oraz zestawu narzędzi do budowy bazy adresowej.

Wpis powstał we współpracy z GetResponse