Prawo na Marsie ma być zupełnie autonomiczne – tak uznał Elon Musk. Konieczność ustanowienia niezależności ludzkiej kolonii na czerwonej planecie pojawiła się jako pewien postulat, który wpisuje się w zasadę „niezawłaszczalności” kosmosu. Czy należy to rozpatrywać jedynie w ramach ciekawostki?
Prawo na Marsie
Radek Kosarzycki na łamach Spider’s Web pisze o tym, że Elon Musk niejako sugeruje niepodległość Marsa. Nie jest tajemnicą, że SpaceX całkiem poważnie rozważa wysłanie ludzi na czerwoną planetę. Ma to – według drugiego najbogatszego człowieka na świecie, bo takim właśnie jest Musk – nastąpić do 2030 roku.
Dwa lata temu na pewnej konferencji Musk wskazał, że ludzka kolonia na Marsie będzie niezależna od Ziemi. Oparta będzie na bezpośredniej demokracji, zaś głosować będą wszyscy obecni tam ludzie. Musk poszedł krok dalej i jakiś czas temu w regulaminie korzystania z Internetu w ramach satelitarnego projektu Starlink pojawiła się zapis stanowiący, że:
Mars jest wolną planetą i żaden rząd na Ziemi nie posiada żadnej władzy nad działaniami podejmowanymi na Marsie. Wszelkie spory zatem rozstrzygać się będzie według zasad niezależnie ustanowionych już na Marsie.
Prawnicy mają twierdzić, że taki zapis jest jedynie ciekawostką i nie ma w zasadzie realnej mocy, bowiem nie wiadomo kiedy w ogóle na Marsie staną pierwsi homo sapiens.
To nie jest ciekawostka, a bardzo ważna, historyczna deklaracja
Wyznaję sposób myślenia, iż wszystko jest prawem. W szczególności to, co stanowią osoby mające faktyczny wpływ na rzeczywistość w jakimś zakresie. Tak, jak twierdzenia Elona Muska dotyczące zasad sztucznej inteligencji uznaje jako fundamenty (dworkinowskie principles), tak też wypowiedzi Muska dotyczące Marsa i eksploracji kosmosu również należy ujmować w sferze zasad prawa, choćby jeszcze nieistniejącego jako powszechnie obowiązujące reguły.
Jeżeli na Marsie powstanie kolonia, a istotny wkład w jej utworzenie będzie miał Elon Musk, to jego sposób myślenia najprawdopodobniej przekuty zostanie w fundamenty ustroju pierwszej w historii ludzkości (o ile odrzucimy teorię o cywilizacjach „przedludzkich”) cywilizacji marsjańskiej.
Taki zapis, wciśnięty do (dzisiaj) typowo ziemskiego projektu globalnego internetu, jest jak najbardziej prawem. I to w zasadzie ustrojowym, konstytucyjnym, bo zawiera bardzo silną normę.
Według Radka Kosarzyckiego prawnicy zbyt twardo stoją na Ziemi, nie zauważając tego, iż Mars znajduje się nawet kilkaset milionów kilometrów od Ziemi (w zależności od konfiguracji). Przez to ewentualni ludzie się tam znajdujący w żaden sposób nie będą w stanie stosować się do ziemskich regulacji. Co więcej – nie będzie się dało jakkolwiek egzekwować ziemskiego prawa.
Tak, ale nie do końca
Zgadzam się z takim sposobem rozumowania, jednakże wydaje mi się, że na powyższe należy spojrzeć jeszcze inaczej. Abstrahuję od pozytywistycznego ujęcia, zasady niezawłaszczalności kosmosu (wynikającej z Traktatu o przestrzeni kosmicznej), a także faktycznego braku jakiegokolwiek oddziaływania Ziemskich instytucji na kolonię na Marsie, choć i tutaj można by pewnie wskazać wyjątki.
Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że na Marsa polecą Ziemianie, ludzie. Prawo jest niczym innym, jak zjawiskiem typowo humanistycznym. Ewentualne prawo marsjańskie, nawet tworzone na Marsie, będzie wytworem ludzkim, opartym o pojmowanie prawa wynikające z ewolucji ziemskich cywilizacji, przefiltrowane przez globalizację, różnice etniczne, religijne i wiele innych czynników.
Prawo obowiązujące kolonię ludzką na Marsie będzie co do istoty jak najbardziej prawem Ziemskim. Prawdziwą wojnę kultur prawnych, pojmowania pewnych instytucji i sposobu rozumowania, zobaczymy najpewniej właśnie dopiero poza Ziemią. Wtedy, gdy różne koncepcje będą musiały zetrzeć się i skonfrontować z faktycznością. Tak, jak nie wymyśli się nowej matematyki, tak nie stworzy się nowej koncepcji prawa. Instytucje prawa cywilnego będą przecież takie same (własność, kompensacja szkód), czy też karnego (konieczność prewencji przestępczości).
Wydaje się więc, że zasady prawa będą jak najbardziej Ziemskie. To, jakie reguły na ich bazie powstaną, zależeć będzie od warunków i sytuacji, które spotkają ludzkość na Marsie. Sama koncepcja pełnej autonomii Marsa jest oczywiście jak najbardziej słuszna i realna. Niemniej w dalszym ciągu będzie to kolonia niewolna od (zasad) ziemskiego prawa.