Przedszkolanka z Gryfina zachęcała dzieci do zabawy w… Fight Club

Rodzina Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (193)
Przedszkolanka z Gryfina zachęcała dzieci do zabawy w… Fight Club

Co jakiś czas Rzecznik Praw Dziecka bije na alarm: naszych pociech nie wolno, pod żadnym pozorem, bić! Nieważne, że po raz kolejny wdepczą plastelinę w nowy dywan czy nasmarują kota fioletem gencjanowym. Nieważne, że przyniosą do szkoły cukier i będą go sprzedawały jako amfetaminę. Ręce przy sobie – każdy ma prawo do własnego ciała. 

Tymczasem w miejscach, w których – jak się wydaje – opiekunowie powinni być niczym żona Cezara, w dalszym ciągu dochodzi do rażących nadużyć. Tak było w przypadku Iwony A., przedszkolanki z zachodniopomorskiego Gryfina. Kobieta ta kazała jednym dzieciom bić drugie, chłopca i dziewczynkę. Na szczęście, im samym nic się nie stało, ale dla tej pani skończyło się to koniecznością zapłacenia dwóch tysięcy złotych.

Sąd Rejonowy w Gryfinie uznał przedszkolankę winną naruszenia nietykalności cielesnej podopiecznych. Skazana została na karę grzywny, wyrok (prawomocny) zostanie również opublikowany w prasie. Chociaż kobieta odwoływała się do sądu wyższej instancji, ten nie uwzględnił jej apelacji.

Przedszkolanka zleca bicie? A kogo tu bić?

Iwona A. dopuściła się jednak czegoś znacznie gorszego, niż tylko naruszenie cielesności swoich wychowanków. Dała ona zachętę do tego, by jedne dzieci znęcały się nad drugimi, niszcząc ich wzajemne zaufanie do siebie. Przyzwoliła na to, by to koledzy stali się oprawcami. Stworzyła swój własny rodzaj Trzeciej Fali, tyle tylko, że jej działania nie miały charakteru badawczego. Zrobiła, co zrobiła, z pełną świadomością i premedytacją.

W Polsce Iwon A. jest o wiele więcej. Co jakiś czas przed oblicze sądu trafia wychowawca, pedagog czy nauczyciel, który w jakiś sposób naruszył cielesność dziecka. Dzieje się tak dlatego, iż w społeczeństwie w dalszym ciągu pokutuje przekonanie, że klaps to nie bicie, zaś uderzenie dziecka pełni fantastyczną rolę wychowawczą. Co więcej, ile sytuacji nigdy nie trafiło do sądu, bo albo uderzony się nie przyznał, albo jego rodzice zachwycili się średniowiecznymi metodami karania.

Tymczasem my, dorośli ludzie, powinniśmy być nieco bardziej świadomi tego, czego uczy bicie. A ono, głosem Jerzego Radziwiłłowicza, uczy – ale tylko złych rzeczy…