A czy Ty wiesz, że obietnicy złożonej za lajki na Facebooku musisz dotrzymać?

Gorące tematy Codzienne Dołącz do dyskusji (498)
A czy Ty wiesz, że obietnicy złożonej za lajki na Facebooku musisz dotrzymać?

Obiecałeś na Facebooku darmowy kurs aikido albo abonament na siłownię, jeśli post ze zrzutem ekranu rozmowy uzyska milion „lajków”? Uważaj, bo taką obietnicę – jeśli spełnione zostaną określone warunki – będziesz musiał spełnić. Są na to paragrafy!

Serwisy społecznościowe są podatne na modę. A to pojawiają się w nim łańcuszki-deklaracje o prawach autorskich do postów z kotkami, a to cała Polska idzie na imprezę sylwestrową z Andrzejem Dudą. Ostatnio modne stało się coś takiego:

przyrzeczenie publiczne na Facebooku

Powyższy rodzaj „wyzwania” stał się na tyle popularny, że aż nieznośny. Mateusz Nowak napisał na Spider’s Web:

Wiele stron na Facebooku jest zasypywana podobnymi prośbami. A osoby, którym uda się przekonać rozmówcę do podjęcia wyzwania zaczynają spamować zrzutami ekranu na różnych grupach licząc, że społeczność zostawi pod grafiką tysiące lajków i w ten sposób zapracują na wymarzonego iPhone’a.

Przyrzeczenie publiczne na Facebooku? Czemu nie, ale nie zapominajmy o konsekwencjach

Jeśli jednak już zdecydujemy się na spełnienie marzenia „rzucającego wyzwanie”, to czy musimy dotrzymać słowa i wypełnić swoją część umowy? Pomijając kwestie wizerunkowe (wszak „kto daje i odbiera…”), to z prawnego punktu widzenia można na to spojrzeć dwojako.

Z jednej strony taki deal możemy uznać za tzw. przyrzeczenie publiczne. Zgodnie z art. 919 §1 kodeksu cywilnego, taka deklaracja jak najbardziej ma skutek prawny:

Kto przez ogłoszenie publiczne przyrzekł nagrodę za wykonanie oznaczonej czynności, obowiązany jest przyrzeczenia dotrzymać.

Co prawda, ktoś mógłby (słusznie) zauważyć, że formalnie deklaracja o nagrodzie za zdobycie określonej ilości polubień i/lub komentarzy pada w ramach konwersacji prowadzonej za pomocą komunikatora Facebook Messenger. Taka rozmowa nie toczy się przecież publicznie, czemu zatem mielibyśmy uznać deklarację jako czynioną publicznie?

W mojej ocenie wynika to bezpośrednio z treści wyzwania. Jego nieodłącznym elementem jest wskazanie, że polubienia i komentarze mają dotyczyć zrzutu ekranu tej rozmowy. Oznacza to, że deklarujący przyznanie nagrody za spełnienia warunków określonych w wyzwaniu co najmniej godzi się na upublicznienie przyrzeczenia. Jak wskazał Sąd Najwyższy (I CK 104.05):

Publiczne przyrzeczenie nagrody (art. 919-921 k.c.) powinno być złożone w taki sposób, aby mogło dotrzeć do nieokreślonej liczby nieoznaczonych osób, a więc – na przykład – za pośrednictwem prasy, radia, telewizji, Internetu, reklamy kinowej, plakatów, ulotek.

Złożenie deklaracji w facebookowej konwersacji nie różni się zatem pod względem prawnym np. od zlecenia druku ulotki – przyrzekający, poprzez „podjęcie wyzwania”, zgadza się na upublicznienie rozmowy, co stanowi podstawę obowiązku dochowania złożonej obietnicy.

Przyrzeczenie niepubliczne? I tak trzeba dotrzymać słowa

Jeśli nawet uznamy, że podjęcie wyzwania na Facebooku nie ma charakteru publicznego, to i tak danego słowa musimy dotrzymać. Zgodnie z ogólnymi zasadami prawa cywilnego, umowy między stronami mogą – co do zasady – być zawarte w dowolnej formie i według własnego uznania (chyba, że z innych przyczyn przepisy wymagają określonej formy, treści czy terminu).

Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by opisywane wyżej „wyzwanie” uznać za umowę. A przecież pacta sunt servanda (łac. umów należy dotrzymywać), bo inaczej narażamy się na odpowiedzialność prawną, m.in. odszkodowawczą.

Zanim zatem zdecydujemy się obiecać złotego iPhone’a za milion lajków i sto tysięcy komentarzy, to zastanówmy się dwa razy, zanim podejmiemy „wyzwanie”. A jeśli masz wątpliwości dotyczące jakiejkolwiek umowy, zawsze warto zasięgnąć porady prawnika, np. pod adresem kontakt@bezprawnik.pl.