Można do woli publikować w sieci zdjęcia tablic rejestracyjnych samochodów. Sąd uznał, że nie narusza to przepisów RODO

Moto Prawo Dołącz do dyskusji (71)
Można do woli publikować w sieci zdjęcia tablic rejestracyjnych samochodów. Sąd uznał, że nie narusza to przepisów RODO

Warszawski Sąd Okręgowy wydał kolejny wyrok, w myśl którego publikowanie zdjęcia tablicy rejestracyjnej nie narusza przepisów o ochronie danych osobowych. Takie zdjęcie nie pozwala na szybkie i łatwe zidentyfikowanie właściciela pojazdu. Numer tablicy nie stanowi więc „danych osobowych” w rozumieniu przepisów RODO. 

Powód uznał, że opublikowanie zdjęcia tablicy rejestracyjnej jego auta naruszyło jego dobra osobiste

Polskie sądy stoją na stanowisku, że publikowanie zdjęcia tablicy rejestracyjnej nie może naruszać przepisów o ochronie danych osobowej. Taką linię orzeczniczą wzmacnia niedawny wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. Co ciekawe, tym razem chodziło o sprawę cywilną a nie administracyjną.

Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, pewien właściciel zabytkowego samochodu zobaczył zdjęcie swojego auta w kolekcjonerskim czasopiśmie z plastikowymi modelami takich pojazdów. Do modelu, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, dołączona była gazetka z ciekawostkami o danym modelu auta. Znalazło się w niej także zdjęcie bardzo charakterystycznego auta mężczyzny, rozpoznawalnego między innymi po numerze tablicy rejestracyjnej.

Właściciel samochodu pozwał wydawcę publikacji o naruszenie prywatności, oraz dóbr osobistych. Domagał się z tego tytułu przeprosin, oraz zadośćuczynienia w wysokości 26 tysięcy złotych za straty moralne. Dodatkowo zażądał dalszych 50 tysięcy złotych za naruszenie praw autorskich do utworu w postaci wizerunku swojego samochodu.

Skąd w tym wszystkim straty moralne? Wszystko dlatego, że jego znajomi mieli założyć sobie, że skoro jego zdjęcie trafiło do gazetki, to ten zarobił na tym jakieś pieniądze. Skoro zaś nie chciał się nimi podzielić z rodziną i przyjaciółmi, to uznano go za egoistę i poddano towarzyskiemu ostracyzmowi.

Polskie sądy od dłuższego czasu uznają, że publikowanie tablicy rejestracyjnej nie może naruszać przepisów ochronie danych osobowych

Warszawski Sąd Okręgowy uznał, że argumentacja powoda w każdej z tych kwestii jest bezzasadna. Zdaniem sądu, tablice rejestracyjne nie stanowią w ogóle danych osobowych w rozumieniu przepisów RODO. Wszystko dlatego, że nie istnieje realna możliwość zidentyfikowania za ich pomocą właściciela samochodu. W każdym razie nie bez dostępu do Centralnej Ewidencji Pojazdów. Takiego dostępu nie miał ani wydawca, ani czytelnik.

Sąd zauważył również, że znajomi rozpoznali auto powoda najprawdopodobniej nie po numerze tablicy rejestracyjnej, lecz po specyficznym wyglądzie auta. Co istotne: w pełni zdawał sobie z tego sprawę jego właściciel. Tym samym Sąd Okręgowy w Warszawie potwierdził linię orzeczniczą opierającą się na wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2019 r. Wówczas chodziło o internetowe fora, na których publikowano zdjęcia źle zaparkowanych samochodów wraz z tablicami rejestracyjnymi.

Takie podejście polskich sądów wcale nie jest takie oczywiste, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Warto przypomnieć, że Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych w 2020 r. stwierdził, że tablice rejestracyjne stanowią dane osobowe. Wszystko dlatego, że zidentyfikowanie po nich właściciela jest możliwe – tyle, że w sposób pośredni.

W niektórych państwach Unii Europejskiej tablice rejestracyjne jak najbardziej są uznawane za dane osobiste. Przykładem mogą być chociażby Niemcy. Wbrew pozorom, sprawa wcale nie jest błaha. Nie chodzi tylko o publikowanie zdjęcia tablicy rejestracyjnej w internecie, czy papierowym albumie.

Ich status wprost przekłada się na funkcjonowanie takich usług, jak chociażby Google Street View. Jeśli kogoś zastanawiało, dlaczego Niemcy i Austria stanowią tutaj swego rodzaju „czarną dziurę”, to właśnie szczególnie ścisła ochrona prywatności w tych państwach jest jednym z najważniejszych powodów.

Przerobiony samochód potencjalnie może zostać uznany za utwór – pod warunkiem, że zmiany mają dostatecznie twórczy charakter

Kolejną kwestią rozpatrywaną przez sąd było ewentualne naruszenie dóbr osobistych powoda. Skład orzekający wziął pod uwagę, że hipotetyczne naruszenie RODO niekoniecznie oznacza automatycznie konieczność zasądzenia zadośćuczynienia z tytułu naruszenia dóbr osobistych. Powód musiałby wykazać obiektywnie rozumiany związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy publikacją a poniesioną przez niego krzywdą.

W tym konkretnym przypadku jego złe samopoczucie i pogorszenie stanu zdrowia wiązało się raczej z kwestiami zupełnie od niej niezależnymi. Wydawca publikacji ze zdjęciem samochodu powoda nie miał żadnego wpływu ani na wcześniejszą śmierć jego matki, ani na dość paskudne zachowanie ze strony jego znajomych i rodziny. Subiektywne odczucie pokrzywdzenia w tym przypadku to zbyt mało, by zasądzić na rzecz powoda wypłatę zadośćuczynienia.

Najbliżej uznania argumentacji powoda sąd był chyba w kwestii praw autorskich. Przyznał bowiem, że samochód przerobiony w taki sposób, by stał się wyjątkowy i atrakcyjny, może potencjalnie stanowić utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Niestety, samo jego przemalowanie i wymiana zużytych części na nowe nie została uznana za dostatecznie twórczą ingerencję w jego konstrukcję. Renowacja zabytkowego pojazdu służy w końcu względnie wiernemu przywróceniu go do stanu pierwotnego – nie stworzeniu czegoś nowego.