Polscy blogerzy oskarżeni o plagiat. Wydawnictwo zapowiada wycofanie książki ze sprzedaży

Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (73)
Polscy blogerzy oskarżeni o plagiat. Wydawnictwo zapowiada wycofanie książki ze sprzedaży

Para polskich blogerów i podróżników została oskarżona przez islandzką pisarkę o plagiat. Książka „Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów”, według kobiety, ma zawierać nawet 90% treści zaczerpniętej z jej twórczości. Autorzy odpierają zarzuty. Jedno z nich nawet wypiera się na swój sposób autorstwa. Kto ma w tym sporze rację?

Z cytowaniem cudzych utworów należy uważać i skrupulatnie stosować przypisy

Każdy, kto pisał prace dyplomowe z pewnością wie, jak bardzo trzeba uważać, by nie przesadzić z cytowaniem, oraz skrupulatnie każdy opatrzyć przypisem. Korzystanie z wyłącznie jednego źródła w dużych partiach takiej pracy może sprowadzić na jej autora kłopoty. Pośród nich najbardziej dolegliwa jest, oczywiście, odpowiedzialność karna. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, ściślej mówiąc: jej art. 115, przewiduje karę nawet do 3 lat pozbawienia wolności dla sprawcy. Co należy zrobić, by dane zachowanie uznano za plagiat? Najprościej po prostu przywłaszczyć sobie autorstwo cudzego utworu, bądź jego części. To jednak nie jedyna możliwość. Kolejną przesłanką do zastosowania tego przepisu jest wprowadzenie w błąd co do autorstwa.

Warto także pamiętać o art. 78 ustawy. Przepis ten pozwala twórcy, którego prawa autorskie osobiste zostały zagrożone cudzym działaniem na żądanie jego zaniechania oraz usunięcia jego skutków. W przypadku zawinionego naruszenia sąd może dodatkowo przyznać twórcy odpowiednią sumę pieniężną tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Jeśli ten ma takie życzenie, pieniądze te mogą trafić na wskazany cel społecznie użyteczny.

Oczywiście, prawo autorskie przewiduje również prawo cytatu. Ta konstrukcja pozwala na przytaczanie cudzych utworów we własnych, jednakże pod pewnymi warunkami. Zakres cytatu musi być uzasadniony jego celem. Może to być wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, czy nauczanie. W grę wchodzą również cele uzasadnione prawami danego gatunku twórczości. Warto jednak zauważyć, że nasz utwór wciąż musi stanowić samoistną całość. To oznacza, że wkład autora musi być większy, niż przekopiowanie, czy nawet po prostu przetłumaczenie albo sparafrazowanie, fragmentów innych utworów.

Internauci na tropie: „Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów” okazuje się być kompilacją cudzych utworów?

Nad naturą plagiatu zastanawia się teraz polski internet, a przynajmniej portal Granice.pl. Para blogerów, Marta i Adam Biernatowie, napisali książkę o Islandii, pod tytułem „Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów”. Pretensje do jej treści zgłasza islandzka autorka, Alda Sigmundsdóttir. Zarzuca Biernatom splagiatowanie nawet 90% jej książki „The Little Book of the Islanders in the Old Days”. Mechanizm, jaki mieli stosować Polacy, jest dość prosty. Część treści z książki Islandki została po prostu przetłumaczona i wstawiona do tekstu swojego polskiego odpowiednika. Reszta sparafrazowana – w taki sposób, żeby troszeczkę treść zmodyfikować.

Internauci zauważyli, że „Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów” zawiera nadspodziewanie dużo takich parafraz. I to nie tylko książki Aldy Sigmundsdóttir. Dostrzeżono na przykład zadziwiające podobieństwo jednego z fragmentów książki do ciekawostki znajdującej się na stronie producenta żelków Haribo. Tak samo redakcja Granice.pl otrzymała od islandzkiej pisarki obszerne zestawienie zapożyczeń. Co więcej, autorka fanpage’a „Utulę THULE” dostrzegła liczne podobieństwa do fragmentów innej książki. „Rekin i Baran” ma zawierać wiele fragmentów „pożyczonych” z „Islandia. Przewodnik turystyczny” autorstwa Andrew Evamasa. Idąc tym tropem można doszukać się także „zapożyczeń” z pewnego artykułu w serwisie Gazeta.pl dotyczącego wafelków Price Polo i jego popularności w Islandii.

Wydawnictwo Poznańskie najwyraźniej dostrzega problem, bo deklaruje wycofanie książki ze sprzedaży

Alda Sigmundsdóttir tymczasem zażądała od Wydawnictwa Poznańskiego zadośćuczynienia i wycofania książki „Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów” ze sprzedaży. W tym celu zaangażowała zarówno islandzki związek pisarzy, jak i polskich prawników. Obydwie strony, przynajmniej do tej pory, się ze sobą nie dogadały. Oferta rekompensaty ze strony wydawnictwa dla autorki okazała się zbyt niska. Autorzy zakwestionowanej książki nie poczuwają się do winy. Także o wycofaniu jej ze sprzedaży nie było mowy. Przynajmniej do czasu. Na profilu Wydawnictwa Poznańskiego na Facebooku można znaleźć bardzo interesujący wpis z wtorku:

Wydawnictwo Poznańskie Szanowni Państwo, dokładamy wszelkich starań, aby książka została całkowicie wycofana ze sprzedaży (nie mamy wpływu na sprzedaż egzemplarzy, które nie są własnością Wydawnictwa, w tym sprzedaży na rynku wtórnym).

Takie postawienie sprawy świadczy jednoznacznie o tym, że wydawnictwo po prostu musi widzieć istotne problemy z treścią „Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów”. Trudno spekulować, czy wpływ na zmianę nastawienia ze strony wydawnictwa miała obecna medialność całej sprawy. Warto jednak zauważyć, że polska książka została wydana w maju 2017 r. Sam spór Aldy Sigmundsdóttir z wydawnictwem oraz Biernatami trwa przynajmniej od połowy zeszłego roku.

Jeden z autorów wypiera się związków z zakwestionowanym tekstem – tylko robił zdjęcia, co złego to żona

Teraz wydawnictwo deklaruje chęć pomocy w mediacjach pomiędzy Islandką a autorami spornej książki. To może być problematyczne. Ci drudzy nie poczuwają się do winy. Adam Biernat dwukrotnie odniósł się do sprawy na Facebooku. W pierwszym wpisie stwierdził, że ” zarzuty są bezpodstawne, a całą akcją steruje jeden malutki człowieczek, który zgłosił się do Pani Sigmundsdóttir z informacją o rzekomym plagiacie, przedstawiając obszerną i strasznie naciąganą analizę.”

Drugi wpis jest ciekawszy. Argumentował, że on sam z treścią książki nie ma nic wspólnego, tylko wykonywał zdjęcia – nie posiada do niej praw autorskich, nie jest właścicielem bloga, czy profili w mediach społecznościowych. Słowem: co złego to nie on, to żona. Jest tylko jeden, mały problem: na okładce książki, jak byk, jako autorzy „Rekin i Baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów” wymieniono zarówno Martę, jak i Adama Biernata. Takie odcięcie się może być teraz problematyczne.

Polacy najwyraźniej nie tolerują łamania praw autorskich osobistych

Jednocześnie przyznaje, że przy pisaniu książki Marta Biernat posiłkowała się różnymi tekstami, w tym także książką islandzkiej autorki – o czym ma świadczyć zamieszczona na końcu bibliografia. Prawdę mówiąc, zamieszczanie zbiorczej bibliografii na końcu, bez precyzyjnych przypisów w samym tekście nie jest czymś niespotykanym. Jak widać, może czasem się na autorze zemścić. Pisaliśmy już na łamach Bezprawnika, że prawo cytatu nie może być wykorzystywane jako pretekst do naruszania praw autorskich osobistych innych twórców. Co więcej, należy raz jeszcze podkreślić, że cytat powinien być fragmentem naszego własnego utworu. Samo skompilowanie fragmentów innych książek nie wystarczy, by uznać skutek takiego działania za samoistny utwór.

Warto zauważyć, że książka Biernatów obecnie jest bombardowana negatywnymi recenzjami w rozmaitych internetowych księgarniach. Tymczasem Alda Sigmundsdóttir na swoim facebookowym profilu może liczyć na głosy wsparcia, także ze strony licznych Polaków.